Absurdalny samobój, przyklepane awanse, cudowny gol z dystansu, świetna roszada selekcjonera Amerykanów i paździerzowy mecz Ukrainy z Katarem. Kompleksowo nie był to może zjawiskowy dzień na mundialu do lat 20, niemniej kilka smaczków z tego poniedziałku można wyciągnąć.
O starciu Ukrainy z Katarem nie będziemy za długo rozprawiać. Po pierwsze – Przemek Michalak napisał z tego meczu reportaż, który znajdziecie TUTAJ. Po drugie – ten mecz był żenujący. Sięgnijcie sobie pamięcią do legendarnego niskiego pressing reprezentacji Polski z końcowych minut przeciwko Japonii. A teraz wyobraźcie sobie, że w takim stylu grają dwa zespoły naprzeciw siebie. Wiemy, że wielu z was czyta Weszło z tego powodu, że jeśli mecz był do dupy, to napiszemy wam wprost – „ten mecz był do dupy”. Pierwsza połowa to był rzyg. Absolutnie nieoglądalne trzy kwadranse.
Po przerwie Ukraińcy nieco się przebudzili i główka Popowa zdecydowała o tym, że to oni skromnie zwyciężyli. Obrońca Dynama Kijów to w ogóle dotychczasowy bohater swojej drużyny, bo przecież to też jego trafienie zadecydowało o tym, że Ukraina ograła Stany Zjednoczone. Tym samym nasi wschodni sąsiedzi awans do kolejnej fazy mają już przyklepany.
Pewni swego są też zawodnicy Urugwaju. To w ogóle jedna z reprezentacji, którą warto śledzić na tym małym mundialu. O ich zwycięstwie nad Hondurasem (w pierwszej serii gier przyjęli bęcki 0:5 od Nowej Zelandii) przesądziły gole Acevedo i Shiappacasse, natomiast widać po ich grze jakąś myśl. Dziś może nie wszystko im wychodziło, męczyli się do przerwy, bramkę zdobyli po stałym fragmencie, ale widzisz ten zespół i myślisz „cholera, oni nie spotkali się wczoraj po raz pierwszy, oni grają w określony sposób”. Hondurasowi z kolei powoli możemy mówić już baju-baju. Ich selekcjoner zmienił pół drużyny po klęsce z Nową Zelandią, ale na nic im to było. Znów byli słabiutcy w obronie, znów nic nie strzelili. Bilans bramek po dwóch starciach? 0-7. James Bond po wylewie.
A skoro już o Nowej Zelandii… Fajnie grają ci chłopcy. Radosna piłka, aż zerknęliśmy czy wiekopomne dzieło literackie Jerzego W. Engela kupione za 1,50 zł wciąż tkwi w naszej biblioteczce. Pierwsza połowa ich meczu z Norwegia była trochę taką wesołą kopaniną – podobnie jak w starciu Ukrainy z Katarem jakości w tym wiele nie było, ale chociaż komentatorzy mogli kilkukrotnie podnieść głos. Natomiast po przerwie obejrzeliśmy dwie cudne bramki. Jedną z dystansu, drugą samobójczą.
Gdy Stensness wziął się za strzał z tej pozycji…
… pomyśleliśmy sobie „chłopie, w co ty wierzysz?”. A gdy ułamek sekundy później piłka wpadła do sieci, to pozostało nam tylko zamknąć dzioby i zaklaskać. Bramkarz Norwegów wystrzelił ja sprężynka, ale takimi bombami młodziak z Nowej Zelandii mógłby – stosując nomenklaturę FM-a – burzyć domy.
Ale jeszcze ładniejszy był samobójczy gol Kitolano, który wsadził swojaka a’la Robert Lewandowski zdobywając swoją pierwszą bramkę dla Lecha. Tylko Lewy sieknął w tę właściwą stronę.
No i na koniec ozdoba dnia, czyli naprawdę dobry do oglądania dla postronnego widza mecz Stanów Zjednoczonych z Nigerią. Amerykanie grali z nożem na gardle, bo porażką mogli się niemal wyautować z turnieju, natomiast Nigeria pyknęła wcześniej Katar. Dużą odwagą wykazał się trener JuEsEj, który zmienił napastnika – autora jedynego trafienia w poprzednim starciu Brandona Servanię zastąpił Sebastianem Soto. No i chłopak odwdzięczył się za zaufanie, bo dubletem zapewnił Amerykanom powrót do walki o awans.
Natomiast mamy jedno pytanie do obrońców Nigerii – czy wam ktokolwiek objaśnił zasady krycia przy rzucie rożnym?
Soto trafił dwukrotnie, ale w tym meczu równie dobrze mógł paść wynik typu 4:3. Amerykanie dwukrotnie trafili w poprzeczkę, Soto strzelił gola ze spalonego, Nigeryjczycy odpowiedzieli też poprzeczką, a mieli jeszcze rzut karny, który sędzia cofnął po wideoweryfikacji. Zasadniczo – jeden z fajniejszych meczów do tej pory na tych mistrzostwach.
No dobra, czyli co wiemy po poniedziałku na polskich boiskach? Ukraina, Nowa Zelandia i Urugwaj grają dalej, na kolejne kadry czekamy.
GRUPA C
Norwegia – Nowa Zelandia 0:2
Honduras – Urugwaj 0:2
GRUPA D
Ukraina – Katar 1:0
Stany Zjednoczone – Nigeria 2:0
fot. 400mm.pl