Szybsi, skuteczniejsi, dużo bardziej atrakcyjni w grze. Kolumbijczycy wygrali mecz z Polską na wielu polach, bo nie tylko samym wynikiem. Jeśli dziś w notesach skautów zagościły jakieś nowe nazwiska czy plusiki przy tych od jakiegoś czasu skautowanych, to niemal wszystkie wśród młodych Los Cafeteros. No dobra, a kogo u nas można jakkolwiek wyróżnić, kto zaś będzie błagał facetów w czerni, by wymazali jego wspomnienia z dzisiejszego wieczoru?
Radosław Majecki – 7
On akurat tylko potwierdził, że rośnie nam kolejny bramkarski kozak. Podtrzymał tradycję, że jak Polakom na mundialu nie idzie, to bramkarz zwykle nie daje ciała. Tak, pamiętamy popis Szczęsnego z Senegalem, ale w innych przypadkach to właśnie golkiperzy zwykle ratowali nas przed wyższą porażką. Majeckiemu udało się zatrzymać Angulo sam na sam, gdy Slisz wrzucił Sobocińskiego na konia, odbijał też strzały Sandovala czy Carbonero, przy golach nie miał nic do gadania.
Adrian Stanilewicz – 2
Po tym, co robił z nim najpierw Angulo, a później, w samej końcówce Carbonero, podwójnie będzie widział jeszcze przez ładnych kilka dni. Gdy szedł do przodu, co akurat robił ochoczo, kończyło się zwykle niecelnym dośrodkowaniem. Jedyne, które trafiło do kolegi, było zagrane za plecy, na stratę.
Jan Sobociński – 4
Jedyny z celnym przerzutem przy wyprowadzeniu, kilka zablokowanych groźnych uderzeń. Notował trochę strat przy próbach ryzykownych zagrań środkiem na kilkadziesiąt metrów, ale przynajmniej ich próbował, kilka takich podań miało potencjał, by napędzić akcję. To, że nie miał ich za bardzo kto napędzić, to juz nie jego wina.
Sebastian Walukiewicz – 2
Dobrze, że kontrakt z Cagliari jest już gdzieś w foliowej koszulce w segregatorze, bo Włosi po takim meczu mogliby się jeszcze rozmyślić. Zaczął odważnie, ze dwa razy podłączył się do akcji w swoim stylu, a potem zaliczył takiego babola, który może się śnić po nocach. Za krótkie zagranie do tyłu, Angulo nie miał zamiaru przepuścić takiej okazji, tak jak przed majówką nie przepuszcza się dwóch opakowań giętej w cenie jednego. Na domiar złego zszedł ze słabo wyglądającym urazem.
Serafin Szota – 4
Poprawny. Kolumbijczycy nieprzypadkowo atakowali głównie naszą lewą stroną, szybko wyczuwając, że Stanilewicza urobią szybciej niż Szotę. Niemniej kilka razy naszym prawym obrońcą zakręcił piekielnie aktywny Sinisterra. Po przejściu na pozycję stopera raczej nie zawiódł.
Tymoteusz Puchacz – 2
Gdyby komuś z widzów przeszło przez myśl: „oho, nowy Zidane”, gdy Puchasz wszedł w mecz ruletą, szybko mógł swój pogląd zweryfikować. Co piłka wędrowała pod nogi kapitana, to strata. Często jest tak, że jeden-dwa udane dryblingi na starcie napędzają ci cały mecz. W przypadku Puchacza wspomniana ruletka i ładna przekładka w środku pola (w obu przypadkach faulowany) to było wszystko, na co dziś gracza GKS-u Katowice było stać.
Tomasz Makowski – 5
Jedyny jasny punkt w środku pola. Nie poddawał się, gdy trzeba było kolejny raz wracać za akcją, bo ktoś z naszej drużyny zgubił piłkę. Próbował nieoczywistych rozwiązań, jako jedyny faktycznie rozpędził parę akcji, nadał im ton. Niestety, Slisz i Bogusz towarzyszący mu w środku pola wyglądali dziś piłkarsko tak, jak aktorsko w oczach Hollywood wygląda Tomasz Karolak.
Bartosz Slisz – 1
Jego przegrana przebitka zakończyła się golem na 2:0, ale tak po prawdzie on tę bramkę mógł Kolumbijczykom podarować dużo wcześniej. Zrobił niemal dokładnie to, co Walukiewicz w pierwszej części spotkania, wrzucił Sobocińskiego na tak wysokiego konia, że ten musiał z niego zlecieć i się potłuc. Szczęśliwie w bramce stał Majecki, który nie dał się drugi raz sam na sam pokonać Angulo.
David Kopacz – 3
Można było odnieść wrażenie, że póki nie ma piłki, szczególnie do kontr biega inteligentnie, daje opcję do zagrania. Gdy jednak futbolówka znajdowała się pod jego stopami, kompletnie gubił orient. Na duży plus jednak zagranie z własnej połowy do Marcela Zylli, które gracz Bayernu przyjął już w polu karnym Kolumbii. Niestety, ciągu dalszego ta akcja – dzięki świetnej interwencji rywala – już się nie doczekała.
Mateusz Bogusz – 2
Bezbarwny jak kolorowa koszulka po kąpieli w wybielaczu. Po gościu, którego Marcelo Bielsa docenił włączeniem do kadry meczowej pierwszej drużyny Leeds spodziewaliśmy się dużo, dużo więcej. Argentyńczyk wymaga przecież zapieprzania na każdym centymetrze kwadratowym boiska. Bogusz zaś został schowany przez Kolumbijczyków do kieszeni, nie stworzył najmniejszego zagrożenia.
Dominik Steczyk – 3
Gdyby piłka nożna polegała na zapieprzaniu (w sumie według niektórych na tym właśnie polega), Steczyk dostałby bardzo wysoką notę. Naciskał na Kolumbijczyków, biegał między jednym a drugim stoperem, harował, by utrudnić rozegranie od tyłu. Co z tego, skoro nie otrzymał dość wsparcia? Co z tego, skoro praktycznie nie miał piłki przy nodze?
Rezerwowi:
Jakub Bednarczyk – 2
Rzetelnie pracował w każdej swojej akcji, by jeszcze bardziej obniżyć mu notę. Gdy wydawało się, że w miarę się zbieramy, że może jeszcze powalczymy, dwie nasze akcje zdusił w zarodku notując głupie, proste straty. Jedna niemal nie doprowadziła do bramki, rezerwowego Sandovala musiał zatrzymywać Majecki. Do ataku biegał niemal równie ochoczo, co Stanilewicz, wynikało z tego jednak tyle samo, co ze starań kolegi.
Marcel Zylla – 4
Rozruszał trochę naszą skostniałą pomoc. Nie zachwycił, ale na pewno jego notowania na dziś stoją wyżej niż Bogusza. Ruchliwy, próbował grać kombinacyjnie, pokazywał się partnerom, a nie chował za plecami Kolumbijczyków.
Adrian Benedyczak – bez noty
Grał za krótko.
fot. FotoPyK