Reklama

I tak Legia, panowie? No niekoniecznie!

red6

Autor:red6

12 maja 2019, 18:27 • 3 min czytania 0 komentarzy

– Nie znam wyniku Piasta – powiedział w przerwie do reporterki Canal+ Radosław Cierzniak i choć wierzymy w tę deklarację mniej więcej tak jak w koronę króla strzelców Ekstraklasy dla Fabiana Piaseckiego, trzeba przyznać, że Legia długo wyglądała dziś właśnie tak, jakby w meczu z Pogonią Szczecin urządzał ją każdy wynik. Wszystko zmieniło dopiero wejście na boisko z ławki Dominika Nagy’a i Jarosława Niezgody. Napisalibyśmy, że najwidoczniej byli to jedyni goście w zespole, którzy zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji, no ale… bądźmy poważni. 

I tak Legia, panowie? No niekoniecznie!

A i to nie wystarczyło, żeby walcząca o pozostanie na fotelu lidera ligi drużyna wygrała z ekipą, która chce już tylko dokończyć sezon i najprawdopodobniej wpadnie na jego metę jako ósma. Jeśli to właśnie ta strata punktów okaże się kluczowa, będzie to długo wspominana wpadka (i dość niefortunne rozpoczęcie “nietymczasowej” pracy Vukovicia). Przecież przyjazd Pogoni Szczecin do Warszawy zazwyczaj oznaczał komplet punktów. Przecież rywale nie wyszli na to spotkania na galowo, bo choćby na szpicy męczył się marny w tym sezonie Żyro. Przecież Pogoń miała w tym meczu problemy, w trakcie gry z powody kontuzji z boiska zejść musieli Mariusz Malec i Kamil Drygas.

A Legia na to: nie dam rady…

Kandydatowi do tytułu na pewno nie pomogło słabe wejście w mecz. Zresztą kolejne, bo w spotkaniu z Piastem Badia dał prowadzenie gościom w pierwszym kwadransie, a przeciwko Lechii kilka chwil po gwizdku mieliśmy zamieszanie z ręką, a na gola Haraslina też nie czekaliśmy później długo. Tym razem zaczęło się od głupiego faulu Szymańskiego. Do wolnego podszedł Kozulj, o którym napisaliśmy dziś, że to jeden z dwóch piłkarzy w tej lidze, którzy rzeczywiście potrafią sieknąć z daleka i… voila! Bośniak strzelił szóstą w tym sezonie bramkę zza szesnastki, choć nie da się ukryć, że pomógł mu w tym trochę Cierzniak.

Reakcja Legii? Brak. I to kompletny. Jeśli nic nam nie umknęło, na strzał gospodarzy trzeba było czekać niemal do końcówki pierwszej połowy. Na celne uderzenie do doliczonego czasu gry. Nawet niespecjalnie dziwi nas fakt, że Vuković pierwszą zmianę wykorzystał w 33. minucie, bo to był dramat. Choć tak na dobrą sprawę do zdjęcia z boiska nadawał się nie tylko Medeiros, ale w podobnym stopniu również z sześciu innych zawodników.

Reklama

A Pogoń mogła i chyba powinna przed przerwą coś do dorobku dorzucić. Próbowało kilku gości, ale zawiódł szczególnie Michał Żyro. W pierwszej sytuacji jeszcze okej – to było trudne uderzenie głową. Jednak kilka minut później były zawodnik Legii stanął oko w oko z Cierzniakiem i tak po prostu pieprznął prosto w niego. Jeśli chodzi o formę, bardziej pasował dziś do drużyny grającej w białych koszulkach.

Wspomnieliśmy, że Legię odmienili Nagy i Niezgoda, choć musimy zaznaczyć, że i tu mogło być trochę lepiej. Panowie w 55. minucie wypracowali bramkę, po której wydawało się, że mecz może skończyć się tak jak niedawne spotkanie obu ekip w fazie zasadniczej. Nie można jednak zapomnieć o tym, że wcześniej w dobrej sytuacji Niezgoda strzelił w sam środek bramki, a w końcówce przerosło go przyjęcie piłki w polu karnym. Nagy też podjął kolejną próbę, ale tym razem – cóż za niespodzianka – nie zawiódł Jakub Bursztyn. Pogoń w drugiej połowie nie była tak pazerna, ale na remis zdecydowanie zasłużyła.

I cóż… Zostaje nam napisać, że sprawy przyjęły dość nieoczekiwany obrót. Już w środę możemy poznać mistrza. Legia pojedzie do Białegostoku, gdzie nie idzie jej łatwo, a Piast do Szczecina na mecz z dodatkowo osłabioną Pogonią. Liga nie będzie ciekawsza, bo bardziej już chyba nie może.

[event_results 582887]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...