Reklama

Wiara w Coutinho jednym największych błędów Valverde

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

08 maja 2019, 16:36 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dużo łatwiej obwiniać i torpedować za wszelkie potknięcia Ousmane’a Dembele niż Philippe Coutinho. Oczywiście Francuz zapracował sobie na łatkę debila, ale przynajmniej miał w tym sezonie co najmniej kilka spotkań, w których wyglądał na zawodnika wartego sto baniek. Tymczasem Brazylijczyk od początku do końca sezonu jest tak beznadziejny, że właściwie wszyscy już zapomnieli, że nie przybył na Camp Nou zastąpić Gerarda Deulofeu, Cristiana Tello, a jedną z największych gwiazd futbolu, Neymara.   

Wiara w Coutinho jednym największych błędów Valverde

Być może niektórzy przeżyli wczoraj szok, ponieważ oglądają spotkania Barcelony od święta, a doskonale pamiętają Coutinho w barwach Liverpoolu. Ba, Brazylijczyk diametralnie zmienił się nawet odnośnie do poprzedniego sezonu, który przecież także nie był dla niego wybitny. Gorsze spotkania przeplatał z lepszym – nic więcej. Dla kibiców śledzących poczynania 26-latka wczorajszy wieczór nie był jednak żadnym zaskoczeniem. Tak naprawdę Coutinho zagrał znacznie lepiej, niż w niektórych spotkaniach ligowych. Wystarczy przypomnieć choćby mecz ligowy z Villarrealem, w którym Brazylijczyk kompromitował się mniej więcej na tym samym poziomie, co Nikola Vujadinović w wielu spotkaniach Lecha Poznań w Ekstraklasie. Wówczas cierpliwości nie wystarczyło już fanom zgromadzonym na Camp Nou, ponieważ dawno tak głośno nie wygwizdali swojego piłkarza.

Cierpliwy był jednak Ernesto Valverde. Pomimo wielu symptomów, że Coutinho w tym sezonie mógłby chyba pomóc tylko drugiej drużynie w walce o awans do Segunda Division, regularnie na niego stawiał.

– W trakcie sezonu piłkarza mają lepsze i gorsze etapy. Gdy Suarez nie strzelał goli, często o niego pytaliście. Coutinho jest dla nas bardzo ważny. Mogę was zapewnić, że zagra w wielu spotkaniach i w dużej ich części od pierwszej minuty – mówił szkoleniowiec Barcelony w grudniu.

Najgorsze dla Barcelony jest to, że Valverde wierzył w Brazylijczyka do tego stopnia, że zapomniał o innych zawodnikach. Kompletnie skreślił Malcoma. Jasne, być może 22-latek także niewiele by zdziałał w starciu z Liverpoolem, ale zasługiwał mimo wszystko choćby na jedną szansę od pierwszej minuty. Co prawda nie grał prawie wcale w tym sezonie, ale potrafił zdobyć ważną bramkę z Villarrealem, strzelał także w spotkaniach z Realem Madryt i Interem. A co najważniejsze potrafił – oczywiście nie zawsze – pokazać na boisku coś, co uprawnia piłkarza do gry w jednym z najlepszych klubów świata. Coutinho tymczasem grał dużo więcej i jego największymi sukcesami są przebłyski w spotkaniach, które można policzyć na palcach jednej ręki stolarza.

Reklama

Szkoleniowiec Barcelony tak bardzo chciał pomóc Coutinho, że chyba ostatecznie mu zaszkodził. Znamienne są tutaj odczucia członków rodziny piłkarza, którymi podzielili się w grudniu z dziennikarzem „El Pais”: – Valverde bardzo by mu pomógł, gdyby wyznaczył go do odgrywania konkretnej roli. Teraz rzuca go raz na prawe skrzydło, raz na lewe, a jeszcze innym razem do środka pola… Gra w Barcelonie jest dla niego jak jazda na rollercoasterze. Jesteśmy jednak przekonani, że Phillipe niedługo znowu będzie imponował formą.

Tak naprawdę Valverde chyba zbyt do serca sobie wziął, że otrzymał zawodnika uniwersalnego. Takiego drugiego Sergiego Roberto, który może zapchać niemal każdą dziurę. Inna sprawa, że w momencie gdy szkoleniowiec Blaugrany wreszcie się zdecydował na jedną pozycję dla Brazylijczyka, czyli lewe skrzydło, postawił prawdopodobnie na złego konia. Albo po prostu wybrał opcję gorszą z dwóch złych. Bo trudno mieć przekonanie, że Coutinho bliżej środka pola odnalazłby się na tyle, że grałby choćby przyzwoicie. Z całą jednak pewnością nie byłoby widać jego kiepskiej gry w pressingu, co już stanowiłyby spory plus.

Ewidentnie widać, że Coutinho nie ma pewności siebie i nie może pokazać swoich największych zalet. Trudno wyjaśnić, dlaczego tak jest. Wszyscy wiemy, że Coutinho to wielki zawodnik… Jak najszybciej musi się jednak przystosować do nowej rzeczywistości. Jeśli to zrobi, będzie tak decydujący jak Messi czy Suárez. Na pewno nie radzi sobie dobrze w pressingu. Być może musi pokazać więcej osobowości, żeby na boisku było widać jego jakość. Ja cały czas mam nadzieję, że wyjdzie z tego dołka – mówił przed meczem z Liverpoolem Rivaldo.

Cały czas mowa jednak o tym, by Coutinho grał choćby dobrze. Oczekiwania wobec najdroższego piłkarza w historii klubu były mimo wszystko dużo większe. Miał być decydujący właśnie w takich spotkaniach, jak dwumecz w półfinale Ligi Mistrzów. Trudno więc wyciągnąć inny wniosek, jak ten, że Brazylijczyk jak na razie zawodzi na całej linii.

Fot. NewsPix

Tłumaczenie cytatu: fcbarca.com

Reklama

Najnowsze

Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
1
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

0 komentarzy

Loading...