Końcówka sezonu w I lidze zanosi się na całkiem emocjonującą. Co prawda z dużym wyprzedzeniem dowiedzieliśmy się, kto awansuje do Ekstraklasy, ale nadal nie wiemy, kto podąży w przeciwnym kierunku i przyszły sezon rozpocznie na trzecim szczeblu rozgrywek. To kwestia tym bardziej istotna, że dla niektórych klubów spadek do II ligi może skutkować postępującą degrengoladą i – w konsekwencji – całkowitym upadkiem. Jestem zatem o co się bić, a do końca pozostały już tylko dwie kolejki. Temperatura rośnie.
Zacznijmy od kwestii formalnej – utrzymania w stu procentach pewna jest już dwunasta w tabeli Chojniczanka. 39 punktów to w tym sezonie pułap, który gwarantuje święty spokój. Podobnym dorobkiem cieszą się też Warta Poznań i Odra Opole – kibice tych klubów także nie mają się o co martwić. Wielkich uniesień nie będą również przeżywali sympatycy krakowskiej Garbarni, choć z innych względów. Ta drużyna ma już zagwarantowane ostatnie miejsce w stawce. 21 oczek na koncie to dorobek o wiele za skromny, żeby cokolwiek jeszcze zdziałać.
Nad kim zatem wciąż krąży niebezpieczeństwo degradacji?
Mamy pięć takich ekip. Licząc od siedemnastego do dwunastego miejsca w tabeli: Wigry Suwałki, Bytovia Bytów, GKS Katowice, Stomil Olsztyn i Chrobry Głogów.
fot. 90minut.pl
Zacznijmy od trzynastego w tabeli Chrobrego, bo i nie ma się tutaj specjalne nad czym rozwodzić. Głogowianie w 32. kolejce zremisowali wszakże z Wartą 1:1, ale jeden punkcik i tak muszą szanować – nawet biorąc pod uwagę, że poznańska ekipa wyrównała dopiero w ostatnich sekundach spotkania. Gdyby Chrobry miał dziś na koncie 36 oczek, byłby jeszcze w zasięgu ręki Bytovii, która ma w tej chwili 33 punkty. Te dwie ekipy zmierzą się ze sobą w następnej kolejce I ligi.
W pierwszym spotkaniu (w Głogowie) padł bezbramkowy remis, więc ewentualne zwycięstwo bytowian w kolejnym starciu mogłoby naprawdę sporo w tabeli namieszać.
To jednak tylko czcze rozważania, bo Chrobry swoje ostatnie spotkanie zremisował, szybko się podnosząc po bolesnej klęsce w starciu ze Stalą Mielec (1:5). Głogowianie w ostatnim czasie punktowali marnie, lecz dość przyzwoicie wiodło im się z bezpośrednimi konkurentami w walce o utrzymanie. Na początku kwietnia wywieźli punkt z Katowic, dwa tygodnie później zdobyli Olsztyn, a potem rąbnęli jeszcze z rozpędu Garbarnię. To powinno zagwarantować spokój, nawet biorąc pod uwagę, że od listopada do maja pomarańczowo-czarni przegrali dziesięć meczów z szesnastu rozegranych. Bilans żałosny, fakt, ale takie fatalne passy to w I lidze nie nowina i bynajmniej nie domena głogowian.
Co przed Chrobrym? Jako się rzekło, wyjazd na mecz z Bytovią i – na zakończenie rozgrywek – starcie u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Żeby podopieczni Grzegorza Nicińskiego spadli, musiałaby się wydarzyć sporego kalibru katastrofa. Stuprocentowej pewności nadal nie mają, trzeba spiąć pośladki, ale jest naprawdę mało prawdopodobne, żeby wszyscy rywale zagrali na niekorzyść głogowian. Co nie zmienia faktu, że bój o utrzymanie to rezultat znacznie poniżej potencjału drużyny i z tego punktu widzenia nie może dziwić niechęć kibiców do trenera Nicińskiego.
Aczkolwiek zapunktowanie na Bytovii nawet dla kiepsko grającego Chrobrego powinno być obowiązkiem. Czarne Wilki wygrały tylko dwa spotkania przed własną publicznością z szesnastu rozegranych, a w tabeli obejmującej dziesięć ostatnich spotkań mają nabitych sześć oczek. Ledwie jedno więcej niż Garbarnia. Dla porównania, Chrobry w tym samym okresie uciułał 14 punktów. Też bez szału, ale i bez blamażu.
Równie blisko utrzymania znajduje się w tej chwili Stomil Olsztyn. Co jest tym bardziej niezwykłe, że klub otarł się w ostatnim czasie o całkowity upadek, a jego degradacja wydawała się w swoim czasie pewna jak amen w pacierzu. A jednak – drużyna w niesamowity sposób się odbudowała. Jeżeli wziąć pod lupę dwadzieścia ostatnich kolejek, olsztynianie zajmują bardzo bezpieczną, siódmą pozycję w tabeli. I mają na swoim koncie 30 punktów.
W pierwszych dwunastu kolejkach sezonu uciułali ledwie siedem oczek. Wewnętrzna mobilizacja w tym klubie jest wprost niesamowita.
Ostatnie zwycięstwa Stomilu nad Puszczą Niepołomice i Bruk-Bet Termaliką Nieciecza to były wręcz stumilowe kroki w kierunku utrzymania. Duma Warmii na wiosnę długo pozostawała niepokonana, ale na ten status pracowała przede wszystkim remisami, a na jednopunktowych zdobyczach trudno wymościć sobie bezpieczną pozycję w tabeli. Tym bardziej kluczowe były wspomniane triumfy. Zwłaszcza ten w poprzedniej kolejce, przeciwko Puszczy. Ekipa z Niepołomic długo prowadziła, goście z Olsztyna wydarli jej z gardła zwycięstwo dopiero w 88. minucie spotkania.
Równolegle przegrały Wigry, przegrała GieKSa, przegrała Bytovia. I wychodzi na to, że w Olsztynie prawie na pewno dokonali niemożliwego. Teraz trzeba tylko ogolić na wyjeździe Garbarnię i można otwierać – zapewne mrożone od wczoraj – szampany. Bo w przypadku Stomilu utrzymanie w I lidze to sukces niemalże na miarę awansu do Ekstraklasy.
Paskudnie prezentuje się natomiast sytuacja siedemnastych obecnie Wigier Suwałki. Gdyby nie kwietniowe zwycięstwo nad Bytovią (4:2), to właściwie nie mielibyśmy już o czym rozmawiać, bo Wigry byłyby drugim obok Garbarni spadkowiczem. Ale udało się bytowian pokonać, więc nadzieja na utrzymanie wciąż się w Suwałkach tli. No, taka mini-nadzieja. Nadziejeczka, mikroskopijna nadziejunia. Sześć punktów w dziesięciu ostatnich kolejkach wrażenia robić nie może, choć trzeba pamiętać, że rywali miały Wigry raczej z tej wyższej półki.
Przed Wigrami mecz u siebie z Puszczą Niepołomice, której jest już wszystko jedno i na dokładkę wyjazd do Częstochowy, by zepsuć wesołą atmosferę na Rakowie. No, powiedzmy, że wszystko poukłada się po myśli Wigier – najpierw szurną Puszczę, a potem sensacyjnie zatriumfują nad przyszłym beniaminkiem Ekstraklasy. To zagwarantuje ekipie z polskiego bieguna zimna 37 punktów w tabeli. Trzeba więc będzie liczyć na to, że: Bytovia przegra z Chrobrym, ale nie przegra z GKS-em (34 punkty bytowian), a GKS przegra z Wartą i nie wygra z Bytovią (35 punktów katowiczan).
Nie brzmi to może jakoś szczególnie nieprawdopodobnie, no ale jednak – jest raczej niemożliwe.
Już sam komplet punktów Wigier wydaje się scenariuszem z gatunku science-fiction, a jeżeli do tego doliczyć jeszcze pozostałe mecze, które muszą się ułożyć po myśli podopiecznych Mirosława Smyły… Trudno w taki scenariusz uwierzyć. Za mało argumentów Wigry dawały na boisku, żeby teraz typować ich odrodzenie. Tak naprawdę biało-niebiescy trzymają się jeszcze ostatkiem sił przy życiu przede wszystkim ze względu na wyniki osiągane latem, gdy udało się całkiem nieźle zapunktować.
Z drugiej strony, GKS Katowice od początku sierpnia do końca września wygrał w lidze jeden mecz na dziesięć rozegranych. Właśnie z Wigrami. To tylko obrazuje, jak – z pozoru nieistotna – wpadka w pierwszej części sezonu może odbić się czkawką na finiszu rozgrywek.
Najbardziej prawdopodobne jest mimo wszystko, że batalia o zajęcie ostatniego z bezpiecznych miejsc zostanie stoczona zatem przez wielokrotnie już przewijające się w tych rozważaniach drużyny. Bytovię i GKS Katowice.
Ci pierwsi zwyciężyli pod koniec kwietnia w ważnym dla regionu meczu z Chojniczanką i właśnie trzy punkty zgarnięte w tamtym meczu pozwalają bytowskiej drużynie marzyć jeszcze o utrzymaniu klubu na poziomie pierwszoligowym. Bytovia to zresztą kolejna drużyna cudem uratowana przed upadkiem. Na fali entuzjazmu związanego z poskładaniem klubu do kupy po odejściu strategicznego sponsora, udało się zanotować całkiem niezłe wyniki na starcie sezonu. Euforia poniosła zawodników do zdobycia 20 punktów w jedenastu pierwszych kolejkach sezonu. Tymczasem od porażki z Rakowem Częstochowa (29 września) Bytovia wygrała ledwie jeden ligowy mecz na 21 możliwych. Właśnie ten z Chojniczanką.
W Katowicach – wręcz przeciwnie. Początek sezonu nędzny i dopiero na wiosnę zaczęło to jakoś wyglądać. Oczywiście nie jest nowiną, że w GieKSie od lat mówi się o powrocie do najwyższej klasy rozgrywkowej, więc już samo zaangażowanie w walkę o pierwszoligowy byt należy traktować jako totalny blamaż, ale jednak minimum przyzwoitości udało się podopiecznym Dariusza Dudka w ostatnich tygodniach osiągnąć i choć wciąż cuchnie w Katowicach degradacją, jest nadzieja, że burza, jak to się mówi, przejdzie bokiem.
Największej pikanterii całej tej sytuacji dodaje fakt, że w ostatniej kolejce zagrają ze sobą… GKS i Bytovia. Przy Bukowej w Katowicach, choć trudno powiedzieć, czy to atut, czy raczej powód do zmartwienia dla górnośląskiej drużyny. Jeżeli wziąć pod uwagę spotkania rozgrywane u siebie, GKS ma ledwie dwa punkty więcej od Garbarni. Jedenaście oczek w szesnastu meczach. Po prostu kompromitujący bilans, absolutna hańba dla klubu o takich ambicjach, takim dorobku. Katowiczanom udało się wygrać przed własną publiką tylko raz i chyba nawet najlepszy catering w Polsce – przynajmniej tak wynika z rankingu Stadionowych Rewolucji – nie może zrekompensować kibicom tej padliny, jaką serwują na murawie zawodnicy GKS-u.
Można by tu w sumie dodać, że Bytovia na wyjazdach punktuje przyzwoicie – jest jedenasta w lidze pod tym względem. Ale to trochę bezwartościowa statystyka, bo podopieczni Adriana Stawskiego swój wyjazdowy bilans napompowali latem i wczesną jesienią. Ich ostatnie wyniki w delegacjach to: 1:2, 0:4, 2:4, 0:1. 1:3, 1:2, 2:3, 0:0, 1:1, 1:2. Dziesięć meczów, dwa remisy, osiem razy w czajnik. W tym choćby z Odrą Opole, Wigrami Suwałki, Stomilem Olsztyn, a zatem ekipami z dołu tabeli.
Poza tym – GKS zagra jeszcze z Wartą Poznań, która ma już zagwarantowane utrzymanie. I to na wyjeździe, gdzie katowiczanie punktują akurat świetnie. Z kolei Bytovia zmierzy się przed własną publicznością z Chrobrym i z pewnością nie będzie faworytem tego spotkania. Może zatem wydarzyć się tak, że po najbliższej kolejce GieKSa będzie miała 37 punktów, a Bytovia 33. I to zamknie bytowianom kwestię utrzymania w I lidze, stawiając pod olbrzymim znakiem zapytania przyszłość klubu.
I pozbawiając nas emocji, wynikających ze starcia GKS-u i Bytovii w 34. serii gier. A na ten mecz – nie ma co ukrywać – ostrzymy sobie zęby. To może być elektryzujące starcie, o ile będzie się toczyło o coś więcej niż godne pożegnanie bytowian z I ligą.
Scenariuszy na końcówkę sezonu jest zatem sporo. Jedne bardziej, inne mniej prawdopodobne. Załóżmy na przykład, że poukłada się to tak: Bytovia wygrywa z Chrobrym i remisuje z GKS-em (37 punktów), Wigry najadają się szaleju, po czym wygrywają z Puszczą i Rakowem (37 punktów), Stomil kompromituje się z Garbarnią i przegrywa też ze Stalą (37 punktów), Chrobry przegrywa z Bytovią i Podbeskidziem (37 punktów). Nagle może się okazać, że o wszystkim zadecyduje mała tabela, a jedynym zespołem pewnym swego losu będzie GieKSa, której – przy remisie z Bytovią – nie grozi już 37-punktowy dorobek na zakończenie rozgrywek.
Krótko mówiąc – niezły młyn. Przedstawmy zatem jeszcze dla porządku rezultaty bezpośrednich potyczek między zespołami zaangażowanymi w obronę przed spadkiem:
Chrobry Głogów: Wigry Suwałki 1:0 (W) 0:2 (D); GKS Katowice 2:0 (D), 2:2 (W); Stomil Olsztyn 2:0 (D), 2:0 (W); Bytovia Bytów 0:0 (D), -:- (W).
Stomil Olsztyn: Wigry Suwałki 0:2 (W), 2:1 (D); GKS Katowice 0:1 (D), 1:1 (W); Bytovia Bytów 0:0 (W), 3:2 (D); Chrobry Głogów 0:2 (W), 0:2 (D).
GKS Katowice: Wigry Suwałki 2:0 (D), 0:2 (W); Bytovia Bytów 2:2 (W), -:- (D); Stomil Olsztyn 1:0 (W), 1:1 (D); Chrobry Głogów 0:2 (W), 2:2 (D).
Bytovia Bytów: Wigry Suwałki 1:1 (D), 2:4 (W); GKS Katowice 2:2 (D), -:- (W); Stomil Olsztyn 0:0 (D), 2:3 (W); Chrobry Głogów 0:0 (W), -:- (D).
Wigry Suwałki: GKS Katowice 0:2 (W), 2:0 (D); Stomil Olsztyn 2:0 (D), 1:2 (W); Bytovia Bytów 1:1 (W), 4:2 (D); Chrobry Głogów 0:1 (D), 2:0 (W).
Jak widać – gdyby Wigrom udało się rzutem na taśmę zmontować małą tabelę na finiszu sezonu, to nagle sytuacja odwróci się o 180 stopni na ich korzyść. Nie można przecież zapominać, że jeszcze po dziesięciu kolejkach ta drużyna była na piątym miejscu w tabeli. Nie daje jednak suwalczanom większych nadziei Paweł Mogielnicki z portalu 90minut.pl. Według jego sławetnego algorytmu, prawdopodobieństwo spadku wygląda tak: Garbarnia 100%, Wigry 99.1%, GKS 55.7%, Bytovia 42.5%, Chrobry 1.8%, Stomil 0.9%.
Pełen rozkład jazdy na dwie ostatnie kolejki:
fot. 90minut.pl
fot. FotoPyk