Reklama

Podrobiony Bursztyn. Jest życie po przegranym finale

redakcja

Autor:redakcja

06 maja 2019, 21:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Więcej takich poniedziałków poprosimy! Fajny mecz zaserwowały nam Jagiellonia z Pogonią. Takiego oczekiwaliśmy i oczekiwania zostały spełnione. Sześć goli, sporo sytuacji, losy rywalizacji ważące się niemal do samego końca. Jako postronni obserwatorzy jesteśmy zadowoleni. Ze stron zaangażowanych cieszą się tylko w Białymstoku. Piłkarze “Jagi” zdołali się pozbierać po porażce w finale Totolotek Pucharu Polski i po wygranej 4:2 znów zajmują czwarte miejsce w tabeli.

Podrobiony Bursztyn. Jest życie po przegranym finale

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

Nie mieli nawet czasu, żeby ewentualnie rozmyślać, czy w ich grze widać skutki tamtej przegranej, bo błyskawicznie zadali dwa ciosy. Schemat bardzo podobny: z rzutu rożnego wrzucał Guilherme, a resztę robili jego koledzy. Przy pierwszym golu pomógł trochę przypadek, powstało zamieszanie, ale już przyjęcie piłki klatką piersiową Jesusa Imaza mylące Davida Steca było klasowe, podobnie jak mocny strzał pod poprzeczkę. Jakub Bursztyn niewiele mógł zrobić.

Jak się później okazało, to jedyna z czterech straconych bramek, przy której do golkipera “Portowców” nie można było zgłaszać zastrzeżeń. Po drugim kornerze Guilherme na pewno mógł się ruszyć z linii bramkowej, a tak Ivan Runje łatwo uderzył głową, bo z kryciem spóźnił się Kamil Drygas. Trzeci gol również zaczął się od błędu kapitana gości. Drygas fatalnie rozegrał piłkę na swojej połowie, doszło do straty i Imaz na raty (pierwotnie przeszkodził wślizg Jakuba Bartkowskiego) pokonał Bursztyna, który cały czas się przyglądał i nie zrobił nic, żeby przeszkodzić rywalom. Hiszpan zaskoczył go zwyczajnym strzałem w bliższy róg. Trafienie ustalające wynik to już największy błąd Bursztyna. Martin Pospisil kopnął nieźle zza pola karnego, ale jednak nie jakoś wyjątkowo mocno i precyzyjnie, piłka leciała daleko od słupka. Mimo to urodzony w Gorzowie Wielkopolskim 21-latek skapitulował, ewidentnie zabrakło refleksu.

Nie chcemy się nad chłopakiem znęcać. Sam się do składu nie wstawia, ale jeśli w Szczecinie chcieli się w ostatnich tygodniach przekonać, czy jest dziś gotowy na Ekstraklasę, otrzymali ostateczną odpowiedź: nie, nie jest. W jego poczynaniach razi niepewność i brak zdecydowania, czego nie przykryją pojedyncze dobre interwencje (efektowne sparowanie na słupek strzału Martina Kostala). Spektakularnych klopsów nie zalicza, lecz przy zdecydowanej większości puszczonych goli adekwatny byłby dopisek “powinien zachować się lepiej, mógł zrobić więcej”. Na ten moment to nie bursztyn, raczej jakiś falsyfikat.

Reklama

Oczywiście on sam Pogoni meczu nie przegrał. Jak już wspominaliśmy, dwa razy zawalił też Drygas. Kiepsko prezentował się Stec, w ataku słabo wypadł Soufian Benyamina. Trafił głową w poprzeczkę po świetnej centrze Ricardo Nunesa (zaskakująco szybko zmieniony na Huberta Matynię), a poza tym był raczej niewidoczny. Przy tylu słabych punktach bardzo dobra postawa Zvonimira Kożulja nie wystarczyła. Bośniacki Chorwat najpierw asystował przy golu Sebastiana Kowalczyka, by później samemu sprytnym strzałem z rzutu wolnego zaskoczyć wolno reagującego Mariana Kelemena, który najwyraźniej nie do końca odpędził od siebie demony z czwartkowego finału.

“Portowcy” przez prawie całe spotkanie dominowali. Do przerwy mieli 70 procent posiadania piłki, na koniec 67 procent. Wymienili aż 609 podań, przy zaledwie 341 Jagiellonii. Co do ogólnych założeń, ustawienie z trójką stoperów (na samym środku Tomas Podstawski) i wahadłowymi zdawało egzamin, wywalano się jednak na szczegółach. “Jaga” bezwzględnie z tego faktu korzystała.

Efekt jest taki, że w Szczecinie mają już plażing. Siedem punktów straty do czwartej lokaty na trzy kolejki przed końcem – pozamiatane. Kosta Runajić może do woli eksperymentować z personaliami i ustawieniem, pewnie na boisku pojawi się wreszcie wracający do gry po operacji Adam Frączczak. W Białymstoku natomiast mogą znów uwierzyć, że sezon zakończą pozytywnie, czyli awansują do eliminacji Ligi Europy. Tak jak jednak pisaliśmy w zapowiedzi: nawet pokonanie Pogoni nie musi oznaczać wyjścia na prostą. Terminarz drużyny Ireneusza Mamrota jest więcej niż trudny (Piast na wyjeździe, Legia u siebie, Lechia na wyjeździe), a kolejni rywale jednak mają bramkarzy między słupkami.

[event_results 581379]

Najnowsze

Anglia

W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Arek Dobruchowski
10
W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Komentarze

0 komentarzy

Loading...