“Nic nie może przecież wiecznie trwać” – ten utwór śpiewany przez Annę Jantar dedykował Michał Probierz Waldemarowi Fornalikowi przed meczem Cracovii w Gliwicach. Piast uczynił ze swojego boiska twierdzę nie zdobycia i pewnie kiedyś w końcu ktoś ją sforsuje, ale jeszcze nie teraz. Drużyna z Okrzei wygrała siódmy z rzędu mecz przed własną publicznością, a ogółem czwarty z rzędu w Ekstraklasie i ma już zapewniony start w eliminacjach europejskich pucharów. Których? To się dopiero okaże.
Dziś dobitnie przekonaliśmy się o dwóch rzeczach, w dużej mierze stanowiących o sukcesie Piasta. Po pierwsze – zespół jest znakomicie przygotowany fizycznie. Gliwiczanie rozegrali trzeci mecz w ciągu sześciu dni, przeciwko Zagłębiu Lubin przez 70 minut musieli radzić sobie w dziesiątkę (i poradzili), a mimo to nie padli kondycyjnie. Mało tego, losy rywalizacji rozstrzygnęli właśnie w końcówce.
Druga sprawa – mogliśmy zobaczyć w praniu, jak szeroką i wyrównaną kadrą dysponuje Fornalik. Za kartki wypadają raczej nietykalni Patryk Dziczek i Jorge Felix? Nie szkodzi, w ich miejsce wchodzą Tomasz Jodłowiec z Gerardem Badią i nie widać różnicy. “Jodła” zaprezentował swój normalny, bardzo solidny poziom, z kolei Hiszpan miał kilka efektownych przebłysków i schodził z boiska z asystą przy bramce na 2:1.
Na murawie meldują się Patryk Sokołowski i Paweł Tomczyk. Bynajmniej nie po to, żeby wtopić się w tło. Po chwili Tomczyk przyjmuje piłkę po wyrzucie z autu i świetnie odgrywa do Sokołowskiego, którego mocny strzał z trudem broni Michal Pesković. Nie wyszło, trudno, jedziemy dalej. 88. minuta. Sokołowski przewiduje rozwój wypadków, zabiera piłkę Javiemu Hernandezowi i podaje do Martina Konczkowskiego, który już miałby dobrą sytuację, ale decyduje się jeszcze obsłużyć Tomczyka, a ten trafia do siatki. Powiedzieć, że wypożyczony z Lecha Poznań napastnik wykorzystuje nieliczne szanse, to pozostać w strefie banału. Gość wyciska je jak cytrynę, a potem sprawdza, czy ze skórki też coś jeszcze nie wycieknie. Tomczyk rozegrał jak dotąd dwa mecze, spędził na boisku 20 minut. W tym czasie strzelił dwa gole, wywalczył rzut karny i wypracował koledze dogodną okazję.
Wspomnianego karnego zmarnował wtedy Aleksandar Sedlar, ale był to szczegół, bo Piast rozgromił Koronę Kielce 4:0 zamiast 5:0. Serbski stoper więcej razy mylić się nie zamierza. W piątkowy wieczór zademonstrował nam umiejętności klasowego snajpera. Jedenastkę wykonał pewnie, żadnych dyskusji. Warto wspomnieć o okolicznościach jej powstania. Milan Dimun zaprezentował opanowanie niczym słoń w składzie porcelany – i to na wrotkach. Joel Valencia wyhamował, Słowak za pierwszym razem tylko musnął rywala, za to przy drugim skosił go jakby nigdy nic. Aż dziw bierze, że Paweł Raczkowski potrzebował jeszcze VAR-u.
Prawdziwy popis Sedlara to druga bramka. Zamykał akcję na dalszym słupku po centrze Badii z rzutu rożnego. Większość zawodników od razu chciałoby strzelać, ale on spokojnie przyjął sobie na klatkę piersiową – czym zupełnie zmylił Janusza Gola – i z dość trudnej pozycji posłał piłkę między nogami Peskovicia. Wszystko wyszło perfekcyjnie.
Obie drużyny miały do siebie sporo respektu i przez większość meczu wzajemnie się szachowały. Cracovia zaczęła odważniej, nieźle sprzed pola karnego uderzał Janusz Gol. Potem dwa karne, z czego ten dla gości nieco dyskusyjny. Tomasz Mokwa pociągał Bojana Cecaricia, ale Serb nie pozostał dłużny. Wyszedł jakiś dziwny klincz. Raczkowski nie miał jednak wątpliwości. Od razu wskazał na “wapno” i niczego nie konsultował.
Później zaczęło się przeciąganie liny, które trwało również po przerwie – nie licząc sytuacji Wdowiaka po podaniu Cabrery. Pomocnik “Pasów” nawet minął Frantiska Placha, ale oddał kiepski strzał, więcej szumu niż realnego zagrożenia. Dopiero ponowne objęcie prowadzenia przez Piasta rozruszało nam widowisko. Nim gospodarze dobili rywala, interwencję meczu po strzale Hernandeza zaliczył Plach. Takie momenty robiły różnice. Pesković za to dołożył nieco do trzeciego gola, wrzucił Javiego na konia, a to już nie było jego pierwsze ryzykowne wprowadzenie piłki, które nam zaprezentował. Coś w tym względzie mocno u niego szwankowało.
Piast idzie jak burza i nie zamierza się zatrzymywać. Tomczyk przed kamerami Canal+ zadeklarował wprost, że teraz drużyna walczy o mistrzostwo. Cracovia jest wielkim przegranym szalonego i intensywnego tygodnia w Ekstraklasie. Doznała kompletu trzech porażek i może być jej ciężko nawet o czwarte miejsce – zwłaszcza że na Lechię wykartkowali się Cabrera z Hernandezem.
[event_results 579046]
Fot. newspix.pl