Reklama

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci skorzysta?

redakcja

Autor:redakcja

25 kwietnia 2019, 10:34 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lechia, Legia, Lechia, Legia. Tak wygląda przeplatanka w walce o mistrzostwo, mało kto dopuszcza do głowy myśl, że temu duetowi ktoś mógłby przeszkodzić. A w sumie… dlaczego nie? Patrzy się przecież na grę Piasta, na jakość ich poszczególnych pozycji, na ostatnie wyniki i po prostu musi budzić to szacunek. Z kolei w rywalach poczucie niepewności, czy gliwiczanie nie pokrzyżują im planów.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci skorzysta?

Obecnie ekipa Waldemara Fornalika ma cztery punkty straty do obu faworytów, czyli de facto pięć, bo mając mniej oczek po rundzie zasadniczej, musi przeciwników jeszcze łupami przeskoczyć. Natomiast nadal nie wydaje nam się, by była to dla nich przepaść absolutnie nie do ogarnięcia. Po pierwsze Lechia zaraz gra z Legią, więc ktoś tam punkty straci, być może nawet obie ekipy, co przy zwycięstwie Piasta nad Cracovią zmniejszałoby już stratę gliwiczan do jedynie dwóch oczek. Potem jest jeszcze mecz bezpośredni z Legią, można liczyć na potknięcie Lechii, która ma napięty kalendarz, bo łączy ligę z Pucharem Polski… No, dogonienie liderów to nie jest w przypadku Piasta sci-fi.

Tym bardziej że gliwiczanie naprawdę są w gazie. W rundzie wiosennej zrobili 28 punktów na 36 możliwych. Dla porównania Lechia nabiła 19 oczek, z kolei Legia 24. Piast nie pozwala sobie na serie porażek. Wiosną wpadki z Cracovią i Lechią dzieli pięć zwycięstw, potem remis z Wisłą też dzieli wygrana. Ponadto Piast udowodnił, że jest na poziomie walczących o mistrzostwo, w starciach z Lechią. Raz przegrał, ale pechowo, bo miał swoje okazje i mógł liczyć na remis. Potem jednak wrócił, nie przemotywował się, nie podpalił, tylko przeczekał słynny kwadrans drużyny Stokowca i później wypunktował rywala. Oglądało się to z perspektywy kibica Piasta bardzo przyjemnie, ponieważ szczególnie w pierwszej połowie Lechia była kompletnie bezradna.

KURS NA WYGRANĄ PIASTA Z CRACOVIĄ? 2.25 W ETOTO

Nie ma co się temu dziwić, gdyż choć należy docenić świetną pracę Fornalika, to naprawdę nie lepi on w kupie, tylko dostał do dyspozycji porządnych piłkarzy, którym wyraźnie pomógł osiągnąć dobrą formę. Rozstrzelał się Parzyszek – sześć bramek i cztery asysty wiosną. Nie ma większych wątpliwości, że to najlepszy polski napastnik ligi. Cały czas czaruje Valencia, profesurę w środku pola potrafi zagrać Hateley (jak kręcił Lechią, kapitalna rzecz), bardzo solidny jest Dziczek, formę życia osiągnął Konczkowski, Kirkeskov to obok Mladenovicia najlepszy lewy obrońca ligi, Czerwiński z Sedlarem bardzo dobrze ogarniają tyły (tylko gol stracony więcej od tak chwalonej Lechii). Uf, zabrakło nam tchu, a jeszcze nie wspomnieliśmy o Plachu, mającym 11 czystych kont.

Reklama

To jest naprawdę zacna kapela. Spójrzmy na jej terminarz:

Cracovia (dom)
Legia (wyjazd)
Jagiellonia (dom)
Pogoń (wyjazd)
Lech (dom)

Pewnie, lepiej byłoby podejmować Legię, ale skoro Piast sforsował twierdzę w Gdańsku, dlaczego miałby nie powalczyć w Warszawie, gdzie Wojskowi przegrali trzy razy? Poza tym każdy inny mecz też jest do wygrania, wyjazd do Szczecina również nie straszy, Portowcy nie odnaleźli się jeszcze na remontowanym obiekcie.

Oczywiście – te wszystkie założenia mogą zgodnie z ligową logiką wziąć w łeb. Natomiast fakt, że po 32. kolejce myślimy o mistrzostwie dla Piasta, mówi jedno. To dla gliwiczan zajebisty sezon.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...