Reklama

Nauczyłem się języka polskiego z szacunku do waszego kraju

redakcja

Autor:redakcja

20 kwietnia 2019, 10:24 • 13 min czytania 0 komentarzy

Joao Nunes jest w naszym kraju od lata 2016 roku, a już od dłuższego czasu można z nim swobodnie pogadać po polsku. Niby nic wielkiego, ale jakby spojrzeć na ekstraklasowych obcokrajowców z podobnym do niego stażem, wielu albo nie posługuje się polszczyzną z taką łatwością jak Nunes, albo nie włada językiem polskim wcale. Ponadto Portugalczyk śpiewał nasz hymn przy okazji Święta Niepodległości i interesuje się naszą kulturą oraz historią, czego dowodem jest choćby jego wizyta w Muzeum II Wojny Światowej. Krótko mówiąc: klasa. Rozmawiamy właśnie o tym, ale też o Benfice czy różnicach pomiędzy Lechią 16/17, też walczącej przecież o mistrzostwo, a tą dzisiejszą. Zapraszamy!

Nauczyłem się języka polskiego z szacunku do waszego kraju

Powiedziałbyś o sobie, że jesteś człowiekiem, który łatwo uczy się języków?

Myślę, że tak. Zawsze w szkole języki były dla mnie łatwe, matematyka i tak dalej już nie. Lubię się uczyć języków, szybko to robię, więc jedno idzie z drugim. Gdy czegoś nie rozumiem, mogę wyjąć telefon i sprawdzić trudniejsze słowo, potem je zapamiętać, więc jest to proste.

A nauka polskiego jak ci szła? To trudny język.

To bardzo trudny język! Zaczynałem powoli, łapałem kolejne słowa na treningach, popełniałem błędy i byłem poprawiany. Według mnie to najlepszy sposób na naukę: mówić, nawet popełniać błędy, ale zapamiętywać poprawki. Poza tym korzystałem z Duolingo, oglądałem filmy dotyczące języka polskiego na YouTube, oglądałem filmy po angielsku z polskimi napisami. To wszystko mi pomagało.

Reklama

Uczyłeś się naszego języka tylko dlatego, żeby łatwiej sobie radzić, czy też na przykład z szacunku do naszego kraju?

I dlatego, i dlatego. Na treningu łatwiej mi się komunikować po polsku, z trenerem, z kolegami, ale szacunek do Polski i Polaków też mam. Mieszkam tutaj. Tak samo uważam, że gdy przyjeżdża piłkarz do Portugalii, powinien nauczyć się portugalskiego. Więc ja to samo zrobiłem po przyjeździe do Polski.

A sama polska kultura też ci się podoba?

Tak. Jest trochę inna niż portugalska, bo macie inne story. Szukałem informacji na temat polskiego story, byłem w Muzeum II Wojny Światowej, Europejskim Centrum Solidarności, byłem też w Auschwitz-Birkenau. Oglądałem na Netfliksie parę dokumentów o Polsce. Zrozumienie polskiej kultury jest dla mnie ważne. Mówi się, że Polacy są w pierwszym kontakcie zimni, nie uśmiechają się tak często. Ale to również trzeba zrozumieć. Poza tym po paru spotkaniach, jak znasz daną osobę, to wszystko jest okej.

Z tego wszystkiego wzięło się też to, że śpiewałeś nasz hymn przed jednym z meczów?

Nie znam całego hymnu, znam kilka słów, ale wiem, że ten dzień był ważnym momentem dla Polaków. Śpiewałem z szacunku. Parę reakcji było bardzo dobrych, parę nie do końca, że jako nie-Polak, nie mogę śpiewać hymnu. Ale jak mówię: śpiewałem z szacunku dla Polaków i nic więcej się za tym nie kryło.

Reklama

Te negatywne głosy zniechęciły cię do śpiewania naszego hymnu przy innej okazji?

Nie patrzę na nie. Nie są dla mnie tak ważne. Jak znów będzie okazja, to zaśpiewam hymn. Znam swoją narodowość, ale to nie znaczy, że nie mogę oddać szacunku Polakom.

Z kolei z polską piłką miałeś poniekąd związki, zanim tutaj przyjechałeś. Będę mówił nazwiska, a ty powiesz o swoich wspomnieniach, OK? Tomas Podstawski.

Znam Tomka od 10 lat, był kapitanem Porto, ja kapitanem Benfiki. Rywalizowaliśmy, każdy wie, że walka między tymi klubami jest duża. Graliśmy też razem w reprezentacjach młodzieżowych. Tomek był, tak jak teraz jest, pomocnikiem, ale grywał też na środkowej obronie. Dla mnie to bardzo, bardzo dobry piłkarz. Myślałem, że będzie mógł zrobić krok dalej i być w pierwszym zespole Porto, ale coś nie wyszło. Potem grał w Vitorii, klubie z mojego miasta, szło mu dobrze, ale zmienił się trener i jego sytuacja też się zmieniła. Szukał wyjścia i znalazł je w Pogoni. Ciesze się, że tutaj gra i pokazuje jakość.

Uważasz, że dalej ma szanse na kolejny krok i grę w lepszej lidze?

Każdy ma szanse i każdy piłkarz ma taki cel. Nie inaczej jest ze mną i myślę, że z Tomkiem. Mamy 23-24 lata, zostało dużo czasu na ten krok.

Okej, jedziemy dalej: Hildeberto.

Grałem z nim w Benfice, jest rok młodszy ode mnie. Ma dużą jakość, ale sam prowokuje swoje problemy. Natomiast naprawdę umie grać w piłkę, jest piłkarzem, który może odmieniać losy meczów. Teraz gra w Vitorii i pokazuje, że ma umiejętności, które wszyscy w nim widzą. Niestety w Legii nie był tak dobry, ale wciąż może dużo osiągnąć.

Tylko najpierw musi ustabilizować wagę.

Też. To jest jego problem, bo waga dla profesjonalnego piłkarza jest bardzo ważna. To podstawowe przygotowanie. On ma jakość, technikę, ale musi dbać o siebie. Jak to zrobi, będzie super piłkarzem.

To teraz Romario Balde.

Grałem z nim w Benfice. On nazywa moją mamę ciocią, więc to dużo mówi o naszych relacjach. Mam nadzieję, że jeszcze wróci do Lechii i dużo dla klubu zrobi. Parę razy pokazał w Gdańsku, że jest dobrym piłkarzem. Romario ma talent. Teraz gra w Akademice, oni w pewnym momencie mieli szanse na awans do portugalskiej ekstraklasy, obecnie będzie im już ciężko, ale Romario jest tam kluczowym piłkarzem. Jest bardzo szybki, bardzo techniczny. Poza tym to fantastyczna osoba. Miał tu problemy, jednak to nie znaczy, że nie może wrócić.

Głupio się zachował, że tak uciekł?

Nie chcę o tym mówić, bo każdy wie, co musi robić ze swoim życiem. Romario na pewno miał swoje problemy, ale tylko on mógłby powiedzieć, dlaczego podjął taką decyzję. Natomiast nadal ma czas, by tutaj wszystko znów działało dla niego dobrze.

Gdansk, Traugutta 01.09.2016 EKSTRAKLASA PILKA NOZNA TRENING POLISH LEAGUE FOOTBALL PRACTISE NZ joao nunes FOT. WOJCIECH FIGURSKI / 400mm.pl

A z tamtych młodzieżowych drużyn Portugalii, w których grałeś, to kto twoim zdaniem miał i ma największe papiery na granie?

Wielu. Ja grałem z Bernardo Silvą z Manchesteru City. Oj, niesamowity piłkarz… Gelson Martins jest bardzo dobrym zawodnikiem, bardzo szybkim, ma balans i trudno grać obrońcy akurat na niego. Andre Silva ma umiejętności, by strzelać 25 bramek co sezon. Mogę też powiedzieć o Ronym Lopesie z Monaco. To dla mnie zawodnik, który ma jakość, ale też pracuje bardzo ciężko. Widziałem piłkarzy, którzy mieli takie umiejętności, ale nie chcieli pracować, natomiast on chce to robić i grać na wysokim poziomie.

A twoim zdaniem tobie czego zabrakło, by przebić się w Benfice?

Wydarzyło się parę sytuacji, które sprawiły, że nie wszystko potoczyło się tak, jak myślałem, że się potoczy. Na przykład w pewnym momencie usłyszałem w klubie, że idę do pierwszego zespołu, ale potem trener stwierdził, że jednak nie idę. To było jego prawo i nie mogłem z tym nic zrobić. Musiałem szanować jego zdanie. Natomiast nie chciałem zostawać jeszcze jednego sezonu w drugim zespole, dlatego szukałem innych opcji.

Sądziłeś, że masz umiejętności na pierwszy zespół?

Tak. Trenowałem z pierwszą drużyną parę razy za dwóch szkoleniowców i mogę odpowiedzieć twierdząco. Nie wzięli mnie tam na stałe, ale nie chcę patrzeć w przeszłość, dlaczego tak się stało.

Byłeś kapitanem w drugim zespole Benfiki. Masz takie umiejętności przywódcze?

Byłem kapitanem w chyba każdej drużynie Benfiki, zdarzało mi się też nosić opaskę w reprezentacji Portugalii. Zresztą, wspomniany Tomek też był kapitanem. To mi dało duże doświadczenie, wiem, że to nie jest to samo, jak być kapitanem w pierwszych zespołach, ale na pewno dało mi to dużo. Sądziłem, że będąc kapitanem, będę miał większe szanse na pierwszy zespół, ale ostatecznie nic mi to nie pomogło. A czy jestem przywódcą w szatni? Jestem osobą, która rozumie poszczególne momenty zespołu i wie, jak się zachować. Natomiast u nas każdy jest liderem, nie ma jednego przywódcy. Atmosfera jest fantastyczna i dlatego jesteśmy w innej sytuacji niż w zeszłym sezonie. Każdy lideruje i rozumie… responsibility?

Odpowiedzialność.

Tak. Dzięki niej możemy coś wygrać.

Wiedziałeś coś o Lechii przed przyjściem tutaj?

Parę rzeczy. Byłem w pokoju z Dawidowiczem i oglądaliśmy mecze Lechii, a wcześniej ekstraklasy nie oglądałem. Tyle że on powiedział:

– Patrz, patrz, tu są dwaj bracia z Portugalii, którzy w każdym meczu strzelają gole!

Od tego się zaczęło i jak miałem ofertę z Lechii, to pytałem o klub, o miasto, ale wiedząc już sam coś wcześniej, tym bardziej chętnie podpisałem umowę.

Nie czułeś się zapchajdziurą na początku? Grałeś w środku obrony, na lewej stronie, na prawej, na defensywnym pomocniku, raz nawet na skrzydle.

To był dla mnie trudny czas. Pierwsze dwa-trzy miesiące grałem zawsze w środku, ale trener Nowak miał też inne opcje na stoperów i gdy zauważył, że mogę grać na innych pozycjach, obsadzałem prawą i lewą stronę, szóstkę też. Nie jest łatwo, gdy piłkarz co chwila zmienia pozycję. Ja zawsze grałem jako środkowy obrońca. Teraz trener Stokowiec powiedział mi, że liczy na mnie jako na prawego obrońcę i ja odpowiedziałem, że nie ma problemu, bo znam tę pozycję. Ale teraz jest inaczej niż przedtem. Codziennie trenuję na tej pozycji, codziennie nad nią pracuję. Wtedy, gry raz trenowałem w środku, raz na prawej, raz na lewej, nie było mi łatwo. Obecnie ta stabilna pozycja jest dla mnie lepsza.

Czujesz się bardziej potrzebny?

Myślę inaczej. Byłem potrzebny cały czas, ale teraz mam stabilną pozycję. Gdy trener liczył na mnie w tak wielu miejscach, to znaczyło, że byłem potrzebny. Ktoś może pomyśleć, że byłem zapchajdziurą, ale ja wolę myśleć, że gdy trener widzi twoje umiejętności, to liczy na ciebie, że możesz pomagać drużynie w tak różny sposób.

Masz wrażenie, że teraz grasz, gdy trzeba bardziej zabezpieczyć tyły z prawej strony, a gdy rywal jest słabszy, to gra Fila?

To nie jest takie proste. Wiem, że mogę dać więcej w defensywie, bo byłem środkowym obrońcą, ale jak potrzeba, to pomogę w ataku. Trener korzysta z Karola, ponieważ on ma naprawdę dużą jakość. Natomiast nie sądzę, by trener myślał o tym w ten sposób, w jakim ty myślisz. Jest rotacja, ale nie pod tym kątem, że jak jest ciężki mecz, to ja gram, a jak trochę łatwiejszy, to gra Karol.

Gdansk, 06.10.2018 EKSTRAKLASA PILKA NOZNA MECZ Lechia Gdansk - Zaglebie Sosnowiec POLISH LEAGUE FOOTBALL GAME Lechia Gdansk - Zaglebie Sosnowiec NZ zarko udovicic , flavio paixao , joao aniceto grandela nunes , cristovao alexandre domingos mfutila , blazej augustyn , michal nalepa , FOT. WOJCIECH FIGURSKI / 400mm.pl

Wiążesz z prawą obroną swoją przyszłość, czy to była tylko potrzeba tego sezonu?

Zobaczymy. Ja wolę grać w środku, oczywiście. Natomiast w tym momencie mam stabilizację, której nie miałem wcześniej. Dziś wiem, że trener liczy na mnie w roli prawego obrońcy i cieszę się, że mam tę świadomość. A w przyszłości… Jak trener powie, że będę potrzebny w środku, to będzie super. Jak dalej na prawej – też.

Co ma Lechia w tym sezonie, czego nie miała w rozgrywkach 16/17, gdy również grała o mistrzostwo?

Myślę, że teraz inaczej patrzymy na nasze cele. W tym momencie dalej podchodzimy do każdego meczu, tak, jak wtedy, kiedy zaczynaliśmy sezon i będziemy patrzyć tak samo, gdy będziemy go kończyć. Patrzymy mecz po meczu. Nie ma sensu spoglądać na ostatni mecz z Jagiellonią, jeśli nie wygramy z Piastem. Musimy wygrać teraz. A wtedy myśleliśmy, że kluczowym spotkaniem będzie to ostatnie z Legią. I moim zdaniem to w ogóle nie był kluczowy mecz. Takim było starcie z Koroną, które zremisowaliśmy 0:0. Dlatego dobrze, że spoglądamy tylko na kolejną grę. I tak samo nie ma żadnej potrzeby rozmawiać o Pucharze Polski, skoro gramy teraz w ekstraklasie. Następny mecz, następny mecz. To myślenie jest według mnie kluczowe.

A żałujesz, że graliście wtedy w Warszawie tak bojaźliwie? Mistrzostwo było o jedną bramkę.

Graliśmy bezpiecznie. Tak bym powiedział. Nikt nie chciał stracić bramki, Legia też nie. Wiedzieliśmy, że jak strzelimy jedną bramkę, to będziemy mistrzem. A z takim myśleniem musiało się to skończyć w taki sposób, w jaki się skończyło, czylim że nic nie strzeliliśmy. Mogliśmy bardziej zaryzykować.

Czym się różni trener Stokowiec od trenera Nowaka?

Każdy trener ma swoje myślenie. Mogę powiedzieć, że trener Stokowiec jest bardzo dobrym trenerem, który patrzy na każdy detal. Od wybicia piłki przez bramkarza do strzału, czyli ostatniego zagrania. Każdy kontakt z piłką jest według niego ważny. Tak samo asekuracja w defensywie. Teraz jesteśmy gotowi na rundę mistrzowską.

Teraz gracie inaczej niż za Nowaka. Pomijając parę meczów, wtedy graliście radośnie. Obecnie – po pierwsze nie stracić bramki.

Po takim sezonie, jak mieliśmy rok temu, dla nas bardzo ważna była stabilizacja. Zagranie paru meczów, szczególnie na początku, na zero z tyłu. To sprawiło, że staliśmy się jednością, widać, że każdy walczy o każdą piłkę. Każdy wie, co musi zrobić w danym momencie meczu. Jeśli musimy się bronić, nie mamy z tym problemów. Ale jak musimy atakować? Też nie ma problemu. Nasz sposób jest taki, że każdy rozumie momenty meczu. Ludzie mówią: bronicie. Okej, ale niech też zwrócą uwagę, ile strzelamy bramek w pierwszych 20 minutach. Później przecież mamy prawo bronić tego rezultatu. Każdy mecz ma swoje momenty.

Wkurzają cię opinie, że macie szczęście?

Nie wkurzają. Mogę powiedzieć, że dla mnie to jest śmieszne. Ludzie myślą, że to jest łatwe, że to jest szczęście. Strzelamy bramki i potem szczęśliwie nie tracimy. Dla mnie to jest ciężka praca. Jeśli ktoś spojrzy na naszą organizację, stabilizację, sposób grania, to widzi od razu, że zespół jest poukładany. Nie osiągnęliśmy tego niczym innym jak ciężką pracą. Każdy centymetr jest dla nas ważny, każdy ruch do pressingu, każdy stały fragment gry, które wykonujemy dobrze. To wszystko jest praca. Żadne szczęście. Oczywiście, że ono czasami jest potrzebne, ale przede wszystkim dużo pracujemy.

A nie jesteście zmęczeni tym sezonem? Mimo wszystko kadra jest wąska, regularnie gra 15-16 zawodników.

Nie. My pracowaliśmy na poziomie, który w tym momencie nam daje bardzo dobrą kondycję fizyczną. Mieliśmy dwa bardzo dobre obozy przygotowawcze, poza tym każdy trening w normalnym tygodniu utrzymuje nas w tej kondycji. Natomiast też nie uważam, że kadra liczy sobie 16 piłkarzy. W kadrze mamy 26 zawodników, jest drugi zespół, który też pracuje z nami. Każdy piłkarz jest ważny.

Okej, w kadrze może być wielu piłkarzy, ale faktycznie gra około szesnastu.

Ale zobacz: każdy się bał, co będzie z drużyną po kontuzji Lipskiego. Wszedł za niego Tomek Makowski, który pokazuje, że zespół nie jest taki mały, jak wszyscy myślą. To samo robi „Filuś”. Każdy piłkarz pokazuje, że kiedy jest potrzebny, potrafi zagrać na poziomie ekstraklasy. Lipski wrócił po kontuzji i już jest w bardzo dobrej kondycji fizycznej. Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy zmęczeni, jesteśmy świetnie przygotowani.

To ciekawe, że kiedyś nie byliście, jak przygotowywał was w roli pierwszego szkoleniowca trener od przygotowania fizycznego, Owen.

Wtedy było inaczej. W drużynie nastąpiło dużo zmian. Dla nas ten sezon nie był tylko ciężki fizycznie, ale i psychicznie. Zaczynał go trener Nowak, zmienił go jego asystent, Adam Owen, Nowak został dyrektorem, w końcu przyszedł trener Stokowiec. To było dla nas wszystko bardzo ciężkie i bardziej istotne niż przygotowanie fizyczne. Nie przyzwyczajaliśmy się do tych zmian, nie robiliśmy wyników, było coraz gorzej. Dlatego przytrafił nam się taki sezon.

Co będzie najważniejsze dla was na tym finiszu?

Musimy pracować tak samo, jak pracowaliśmy. Od pierwszego tygodnia tego sezonu. Jak będziemy robić tak dalej, jak skupimy się na tym samym, będziemy patrzyć mecz po meczu, wtedy będzie dobrze.

Ten ostatni mecz w Krakowie był tylko wpadką?

Każda drużyna ma prawo do słabszego meczu. Mieliśmy podobny występ z Wisłą Kraków i wszyscy myśleli, że wracamy do złego grania. Nieprawda! Każdy może zaliczyć wpadkę i myślę, że nie będziemy mieć więcej takich dołków. Czekamy na to spotkanie z Piastem, bo chcemy pokazać, że to był tylko jednorazowy wypadek.

Lechia skończy ten sezon z trofeum?

Nic nie obiecuję, ale każdy tak chce i każdy na to patrzy. I na ekstraklasę, i na puchar. Wielu nie wierzyło, że dojdziemy do finału, ponieważ graliśmy wszystko na wyjazdach, ale ostatecznie dostaliśmy się do niego. I teraz patrzymy na niego jak na każdy mecz wcześniej. To jedno spotkanie i chcemy je wygrać. Chcemy tego pucharu.

Wiesz, kiedy Lechia ostatni raz zdobyła trofeum?

50 lat temu?

36.

Nie wiedziałem ile, ale wiedziałem, że dawno. Chcemy to zmienić i przejść do story Lechii.

Rozmawiał PAWEŁ PACZUL

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...