Reklama

Van Dael zrobił sobie w Lubinie własnych Oranje

redakcja

Autor:redakcja

13 kwietnia 2019, 20:54 • 4 min czytania 0 komentarzy

Momentami przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Podanie Jagiełły na 30 metrów po ziemi, idealnie między obrońcami? Proszę bardzo. Drybling Pawłowskiego w szesnastce rywala zakończony celnym podaniem na drugą stronę pola karnego? A jakże. Strzał z powietrza, z pierwszej piłki, który nieomal złamał poprzeczkę; dogrania Starzyńskiego, Tuszyński rozdający piłki piętami czy no-look passami – tu było naprawdę wszystko. Zagłębie Lubin zagrało dokładnie tak, jak od początku planował zorganizować to Ben van Dael. Dynamicznie, z polotem, nasycając grę sztuczkami i bajerkami.

Van Dael zrobił sobie w Lubinie własnych Oranje

Innymi słowy – Zagłębie Lubin zagrało jak Oranje w najlepszych czasach. 

Gdyby zamienić koszulki… A nie, poczekajcie. Nie trzeba nawet wymieniać koszulek, dziś pomarańcz Zagłębia Lubin do złudzenia przypominał kolor na t-shirtach reprezentacji Holandii z czasów sprzed jej wielkiego kryzysu. Doskonałe wyjścia spod pressingu. Klepki w środku pola, kręcący kółeczka Starzyński czy Jagiełło, ale i dynamika na bokach, gdzie szarżowali raz Bohar z Baliciem, raz Pawłowski. Kurczę, nawet Kopacz miewał efektowne zagrania, jak choćby przyjęcie długiego przerzutu na klatkę i udane przejście dryblingiem do środka pola.

Zagłębie miało moment przestoju, na początku drugiej połowy, po zejściu Jagiełły, ale nie trwał długo. Wyłączając ten krótki fragment – Miedziowi zagrali mecz, którego za rządów Mariusza Lewandowskiego nawet nie mielibyśmy okazji sobie wyobrazić. Już pal licho te efektowne zagrania:

Reklama

Chodzi o samą płynność gry, pomysł, spokój i cierpliwość. Te akcje się doskonale zazębiały, mamy tu na myśli przede wszystkim niezliczone ataki z udziałem Tuszyńskiego, Pawłowskiego i Bohara. Jagiełło i Starzyński swoim umiejętnym regulowaniem tempa tworzyli takie przestrzenie dla ofensywnego tercetu, że momentami to wyglądało jak gra w dziadka – Bohar do środka, ten na drugie skrzydło, zawrotka. Ilekroć do akcji podłączali się jeszcze Balić czy Kopacz, Wisła zupełnie traciła orientację w terenie. Fatalny mecz grał Sadlok, Klemenz jeszcze przed urazem zdążył parę razy przysnąć. Obrona Wisły była zresztą tak rozciągnięta, że aż trudno winić za ten chaos wyłącznie stoperów. Dobrze obrazują to gole. Normalna obrona? Wąziutko, uzupełnianie, asekuracja, wychodzenie ławą. Wisła? Pietrzak gdzieś pod jedną linią, Burliga w środku, Klemenz na linii pola karnego, Sadlok leży w bramce, Peszko później też wbiega do siatki.

Dyscyplina i konsekwencja taktyczna w Wiśle dziś przywodziła na myśl grudniowe wieczory, gdy odbieraliśmy jedynie komunikat o roześmianym panu Hartlingu i nieuchwytnym panu Skośnookim. Gdyby Zagłębie było odrobinę skuteczniejsze, mogło strzelić nie trzy, a sześć goli – w końcu oddało aż 15 strzałów z czego 10 celnych.

Zresztą, tak naprawdę oszczędził wiślaków również sędzia – po tej bombie Pawłowskiego w poprzeczkę, Balić strzelił prawidłowego gola. Przy 3:0 nie byłoby raczej czego zbierać, tymczasem po fantastycznym dryblingu Savicevicia i golu Błaszczykowskiego, przez moment Zagłębie zadrżało o wynik. Uczciwie dodajmy jednak, że mamy wątpliwości co do trafienia Tuszyńskiego na 3:1, który prawdopodobnie był na minimalnym spalonym.

Jakie prognozy na dalszą część sezonu? Cóż, dzisiaj rozłożył się Klemenz, więc środek pola Wisły przypomina lej po wybuchu bomby zasypany płatkami owsianymi. Grupa spadkowa wcale nie będzie dla krakowian spacerem, zwłaszcza, że dobiegła końca pewna urocza bajka o przenoszeniu gór i przemienianiu wody w wino. Biała Gwiazda dokonała w tym półroczu kilku cudów, ale ostatecznie ląduje pod kreską – zamiast zagrać ponownie z Legią, jeszcze raz zmierzyć się w derbach Krakowa czy stworzyć show z liderem z Gdańska, Wisła zagra w nudnawych meczach przeciw Zagłębiu Sosnowiec, Miedzi Legnica czy Wiśle Płock. Nietrudno zgadnąć, że będzie to miało bardzo konkretne odbicie na wynikach finansowych, frekwencji czy liczbie transmisji w atrakcyjnych terminach. Pod tym względem – Wisła przegrała o wiele więcej, niż pojedynczy mecz o punkty.

Zagłębie jest za to na drugim biegunie, pozostaje w grze o puchary – do Cracovii traci tylko punkt. Warto dodać, że obecnie jest jedną z ładniej grających drużyn w Ekstraklasie, czego dowodem zbitka najlepszych zagrań Jagiełły (te podania!), Pawłowskiego (te dryblingi!) czy Balicia (ta motoryka!). Fajnie, naprawdę fajnie oglądało się ten mecz. Szkoda tylko, że dwa szybkie gole praktycznie zabiły emocje w walce o górną ósemkę. Na szczęście multiligę uratowały mecze pozycję lidera, który nieomal uległ zmianie na ostatniej prostej sezonu.

[event_results 575901]

Reklama

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...