Starcia Górnika Zabrze z Legią Warszawa to jedne z największych ekstraklasowych klasyków. A na dodatek przeważnie są to mecze, przy których rzadko się ziewa, co w przypadku takich “historycznych” par wcale nie jest regułą.
Podajemy sobie i wam pięć powodów, dla których mamy prawo oczekiwać, że dziś czeka nas świetne spotkanie i od 18:00 nie ma sensu analizować, co tam w ligach zagranicznych.
1. Od dawna nie padł wynik bezbramkowy. Po raz ostatni mieliśmy go 10 lat temu, a dokładnie 20 marca 2009 roku, gdy takim rezultatem skończyło się starcie przy Łazienkowskiej. Od tamtego czasu drużyny te zmierzyły się ze sobą 22 razy i strzeliły w tych meczach 70 goli, co daje zdecydowanie ponadprzeciętną średnią 3,18 gola na mecz. Ba, tylko raz skończyło się na jednym trafieniu, w pozostałych padały co najmniej dwie bramki. Patrząc zatem czysto statystycznie, mamy podstawy, aby spodziewać się ciekawego meczu z kilkoma golami i wieloma sytuacjami.
LEGIA ZDECYDOWANYM FAWORYTEM – KURS W ETOTO NA JEJ WYGRANĄ TO 2,00. NA WYGRANĄ GÓRNIKA – 4,15. REMIS – 3,70
2. Górnik u siebie stawia się Legii i stwarza widowiska. Od kilku lat wyjazd zabrzan do Warszawy oznacza pewne oberwanie po łbie. W stolicy nie wygrali od października 1998 roku, a najczęściej wracali do domu nawet bez punktu. Legia przed własną publicznością ma na dziś passę sześciu zwycięstw z rzędu nad Górnikiem. Co innego jednak mecze w Zabrzu, tutaj sytuacja jest odwrotna. Cztery ostatnie spotkania przy Roosevelta to dwa zwycięstwa gospodarzy (3:1 w lidze i 3:2 po dogrywce w Pucharze Polski) oraz dwa remisy. “Wojskowi” na triumf w Zabrzu czekają od czasów Henninga Berga (grudzień 2014).
3. Jedni i drudzy walczą o najwyższą stawkę. Nikt nie odpuści nawet o centymetr. Legia bije się o mistrzostwo – strata do Lechii po sobocie wynosi już sześć punktów – a Górnik o utrzymanie. W tym momencie piłkarze Marcina Brosza mają cztery “oczka” przewagi nad piętnastą Wisłą Płock, ale ta zmieniła trenera i można zakładać, że pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego przyspieszy, zwłaszcza iż nowy szkoleniowiec zaczyna od domowego meczu ze Śląskiem Wrocław, który na wyjazdach raczej spisuje się słabo. Trzeba więc punktować cały czas, żadne półśrodki nie wchodzą w grę.
4. Legia się odblokowała. Wiosną oglądanie Legii często stanowiło mękę dla oczu, ale po zwolnieniu Ricardo Sa Pinto drużyna wręcz eksplodowała radością z gry, o czym boleśnie przekonała się Jagiellonia. Stołeczna ekipa rozegrała chyba najlepszy mecz w tym sezonie, stwarzała mnóstwo sytuacji i wreszcie nikt nie bał się nieszablonowych rozwiązań. Różnicę najlepiej pokazuje statystyka, którą przytoczył Michał Zachodny. Liczba straconych piłek przez Legię we wcześniejszych wiosennych spotkaniach wynosiła kolejno 81, 92, 93, 79, 86, 106, 110, 83, a z Jagiellonią… 49! Przepaść.
POWYŻEJ 2,5 GOLA W MECZU GÓRNIK – LEGIA? KURS W ETOTO WYNOSI 1,95
5. Znakomita otoczka gwarantowana. Górnik po raz pierwszy w tym sezonie sprzedał ponad 20 tys. biletów, a w klubie celują nawet w komplet widzów. Na szczeblu kibicowskim obie drużyny – delikatnie mówiąc – nie lubią się, co zawsze stanowi dodatkowy smaczek, który na szczęście od dłuższego czasu nie sprowadza się do takich ekscesów jakie mieliśmy między Legią a Jagiellonią.
Chyba więcej argumentów nie potrzeba. Nie chcemy się rozczarować, panowie, nie zafundujcie nam wieczorem piłkarskiego paździerzu!
Fot. FotoPyk