Tytułowym “domem wariatów” Przegląd Sportowy nazywa to, co się dzieje w Ekstraklasie w ostatnich dniach ze zwalnianiem trenerów. Wczoraj pracę stracił Zbigniew Smółka, wcześniej z robotą pożegnali się Adam Nawałka i Sa Pinto. I głównie zwolnień w Gdyni i w Warszawie dotyka dzisiejsza prasa. Co poza tym? Ligowe relacje, gol Piątka, odrodzenie Peszki…
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Zbigniew Smółka zwolniony z Arki po to, by ugłaskać kibiców? Tak twierdzi “PS” w tekście poderbowym.
Podobno podczas zgrupowania po meczu ze Śląskiem Smółka zarządził, by zawodnicy napisali na kartkach, w jakim składzie ich zdaniem powinni wyjść na derby. Ci mieli się zbuntować, obawiając się, że w razie porażki, wina spadnie na nich. Coraz głośniej powtarzano też doniesienia, że jeżeli Arka będzie ten mecz przegrywała, jej kibice nie dopuszczą do dokończenia meczu. W poniedziałek zawodników odwiedzili kibice, co przed derbami jest pewną tradycją, tyle że tym razem rozmowy były zdecydowanie bardziej nieprzyjemne niż normalnie.
Mateusz Matras zagrał na nosie Zagłębiu, ale w meczu zabrzan z lubinianami mieliśmy dwóch rannych.
Najpierw gola strzelili jednak zabrzanie, na dodatek za sprawą piłkarza, który w Górniku jest tylko dlatego, że lubinianie uznali, iż wiosną nie ma u nich szans na grę, więc należy go choć na kilka miesięcy komukolwiek oddać, a najchętniej to na zawsze. Jego bramka nie wystarczyła do wygranej, bo wyrównał Bartłomiej Pawłowski.
Airam Cabrera udźwignął presję i dał Cracovii niemal pewną grę w grupie mistrzowskiej. Cracovia prawdopodobnie drugi raz po reorganizacji rozgrywek zagra w górnej ósemce.
Po 28 kolejkach sezonu 2015/2016 Cracovia miała na koncie 44 punkty. Obecnie na tym samym etapie rozgrywek w dorobku Pasów jest jedno „oczko” więcej. Po cichu i w mniej efektownym stylu w Krakowie powstała znakomicie punktująca ekipa, która wygraną z Koroną praktycznie przypieczętowała drugi w historii klubu awans do górnej ósemki. Poprzedni miał miejsce właśnie w tamtym pamiętnym sezonie Zielińskiego.
Rok temu był tylko serce, dzisiaj Mioduski uznał, że może być i głową – Aleksandar Vuković poprowadzi Legię w duecie z Markiem Saganowskim.
– Vuko to serce Legii, ale drużyna bardziej potrzebuje teraz głowy – mówił prezes Dariusz Mioduski, kiedy niemal dokładnie rok temu zwalniał Romeo Jozaka i powierzał prowadzenie zespołu jego asystentowi, Deanowi Klafuriciowi. Choć bardziej logiczne wydawało się wtedy danie kolejnej szansy Serbowi z polskim paszportem. Teraz, po zwolnieniu Ricardo Sa Pinto, właściciel klubu uznał, że zespołowi przyda się więcej uczucia, dlatego na następców Portugalczyka wyznaczył byłych piłkarzy Legii. Vuković z Saganowskim mają pracować do końca sezonu.
Odrodzenie Peszki, który mówił przecież przed rundą, żeby mówić na niego Bramkostrzelić, a nie Atmosferić.
W sześciu wiosennych meczach w barwach Białej Gwiazdy miał dwie asysty i dołożył jedną bramkę. To przyzwoity bilans jak na skrzydłowego, który pół roku nie grał w piłkę. Cały ten dorobek 34-latek uzbierał w ostatnich trzech kolejkach, co także pokazuje, jak mocno poszła w górę jego forma. W meczach z Koroną (6:2) i Cracovią (3:2) dogrywał partnerom, a przeciwko Legii (4:0) po raz pierwszy w tym sezonie trafi ł do siatki. Można stwierdzić, że ta bramka to najlepsze, co zrobił w tym sezonie dla Lechii, z której wciąż jest wypożyczony, bo przyczynił się do powiększenia przez gdańszczan przewagi nad warszawianami do pięciu punktów.
Rozmówka z Damianem Rasakiem z Wisły Płock o aktualnej sytuacji w tabeli. Polemizowalibyśmy z tą tezą z tytułu…
Była wychowawcza rozmowa z władzami klubu na temat wasz trudnej sytuacji w tabeli?
Z nikim z władz klubu nie było żadnych spotkań. Dzień po meczu z Zagłębiem mieliśmy rozmowę z trenerem. Padło sporo ostrych słów. Trener powiedział, że nie ma co się załamywać, bo nadal jest 30 punktów do zdobycia. Wyniki ostatniej kolejki dobrze się dla nas ułożyły, bo w zasadzie wszystkie zespoły z dołu tabeli potraciły punkty. Jeden wygrany mecz może zmienić naszą sytuację.
Historia Kacpra Kostorza, który latem na stałe trafi z Podbeskidzia do Legii Warszawa.
Kontuzja przytrafiła mu się w nietypowych i niepozornych okolicznościach. W walce o piłkę przy dośrodkowaniu przeciwnik zablokował go tak niefortunnie, że… – Oderwał mi się kolec miednicy. To był taki nacisk, że został na przyczepie. Trzy tygodnie nie mogłem chodzić, tylko leżałem w łóżku – wspomina Kostorz. Zanim zaczął poruszać się trochę o kulach, rodzina donosiła mu obiady. Nawet wyjście do toalety urastało do rangi wyczynu.
“Ofensywni”, czyli Łukasz Olkowicz i Piotr Wołosik, wspominają wpadki trenerów. Ale nie wpadki ze składem czy z taktyką, a wpadki natury życiowo-piłkarskiej.
Wspominał Leszek Ojrzyński: – Jestem ekspresyjnym trenerem, często podskakuję przy linii i trudno mi siebie kontrolować. Kiedy pracowałem w Koronie, to poszła mi marynarka pod pachą, a w Podbeskidziu spodnie. I co zrobiłem? To, co mogłem najlepszego, czyli nie zwracałem na to uwagi i nadal zachowywałem się tak samo. Może gdyby istniało ryzyko, że spadną mi spodnie, to bym się zastanowił, czy nie lepiej siedzieć na ławce. W innym wypadku nie ma na to szans.
“SPORT”
Relacje z meczu się powtarzają z tym, co przeczytaliśmy w “Przeglądzie”, więc je pomijamy. Co dalej? Sanogo odcierpiał karę i wróci do kadry meczowej na mecz z Wisłą Kraków. Ale raczej w roli rezerwowego.
Od pierwszej minuty przeciwko Wiśle zagra najprawdopodobniej Giorgi Gabedawa. Król strzelców ligi gruzińskiej nareszcie proces aklimatyzacji w nowym klubie ma już za sobą. W Legnicy strzelił pierwszego gola w barwach Zagłębia, jeśli chodzi o potyczki o stawkę. Sadzanie go na ławce w takim momencie nie byłoby rozsądnym posunięciem.
Rozmówka z Tymoteuszem Puchaczem pod zwyżkę formy GKS-u Katowice, który rozbił ostatnio Odrę Opole 4:0.
Jeszcze nie tak dawno gra katowiczan pozostawiała wiele do życzenia, a kibice coraz bardziej zaczynali wierzyć w widmo spadku. Teraz jednak GKS notuje serię trzech wygranych z rzędu, bo przed rozbiciem Odry była jeszcze sparingowa wygrana z czeskimi Vitkovicami oraz zwycięstwo w derbach z GKS-em Jastrzębie-Zdrój. – Myślę, że nic się u nas nie zmieniło. To po prostu konsekwencja i wynik tego, że ciężko pracowaliśmy w okresie przygotowawczym, ciężko pracujemy na treningach i to przynosi teraz efekty. Mam nadzieję, że w każdym meczu nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej i będziemy seriami zdobywać punkty – zaznacza Puchacz.
Totthenham przenosi się na nowy stadion – inwestycja wreszcie dobiegła końca i dziś nowy obiekt zadebiutuje starciem z Crystal Palace.
Pod koniec zeszłego roku, kiedy pod względem technicznym wszystko było już niemal gotowe, otwarto oficjalny sklep klubowy. W grudniu na stadionie doszło do spotkania z kibicami, na którym poinformowano, że obiekt będzie dla nich dostępny w kwietniu, po raz pierwszy na dzisiejszy mecz przeciwko Crystal Palace. Najpierw jednak trzeba było rozegrać dwa spotkania testowe, bo tego wymagają przepisy angielskiej federacji.
Poza tym kilka tekstów o I lidze, ale nie za bardzo jest co zacytować. Rozmówka z Jakubem Wróblem, Kamilem Spratkiem… No nie są to porywające materiały, które wstrząsną Polską.
“SUPER EXPRESS”
“Superak” komentuje zachowanie właściciela Arki, który informację o zwolnieniu trenera podał chwilę przed derbowym starciem z Lechią.
Tymczasem właściciel Arki Dominik Midak o zwolnieniu szkoleniowca poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych godzinę przed zawodami. Moment na dymisję wybrał dość kuriozalny. Można to było zrobić dużo wcześniej, a nie czekać z ogłoszeniem decyzji tak długo.
Piątek ściga się z Ronaldo i Quagliarellą o koronę króla strzelców.
To 20. bramka Piątka w tym sezonie wSerie A. Daje mu to drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych snajperów. Liderem jest Włoch Fabio Quagliarella. Napastnik Sampdorii Genua ma w dorobku 21 trafień.
“GAZETA WYBORCZA”
– Czwarte mistrzostwo Polski z rzędu powiedziałoby tyleż o sile klubu z Warszawy, co o słabości lig – pisze Michał Szadkowski.
Wygląda zatem na to, że prezes Legii znów wypełnił los na loterii. I znów może trafić. Po wyrzuceniu toksycznego Sá Pinty, który poróżnił się ze wszystkimi, z którymi mógł się poróżnić, drużyna odetchnęła. W warszawskiej szatni wciąż jest kilku – jak na standardy ekstraklasy, rzecz jasna – nieprzeciętnych zawodników, a już na pewno jest ich więcej niż u rywali. W dodatku ta szatnia ma umiejętność, której rok temu zabrakło Lechowi i której może zabraknąć Lechii: potrafi zdobywać mistrzostwo. Nie przestraszy się szansy, nie ugnie pod presją, uniesie odpowiedzialność w kluczowym momencie. W tych okolicznościach pięć punktów nie jest stratą, której odrobić się nie da.
fot. FotoPyk