Reklama

Abdykacja Milika, odstawiony Linetty – kto zyskał/stracił na zgrupowaniu?

redakcja

Autor:redakcja

25 marca 2019, 11:47 • 6 min czytania 0 komentarzy

Gdyby ktoś kazał nam podsumować ten dwumecz kadry w czterech słowa, to pewnie odpowiedzielibyśmy “sześć punktów, mierny styl”. Ale z samego zgrupowania, wyborów selekcjonera i formy piłkarzy można wyciągnąć nieco więcej wniosków. Choćby takich kto najwięcej zyskał, a kto najwięcej stracił przez ten tydzień. 

Abdykacja Milika, odstawiony Linetty – kto zyskał/stracił na zgrupowaniu?

WYGRANI

Wojciech Szczęsny

Właściwie wygranym został już przed meczem z Austrią, gdy Jerzy Brzęczek zapowiedział, że to on będzie pierwszym bramkarzem przez następne pół roku. W trwającej debacie „Szczęsny czy Fabiański?” więcej argumentów stało za bramkarzem Juventusu, a selekcjoner swoimi słowami na konferencji prasowej dał czytelny sygnał, że rywalizacja o miejsce w bramce została rozstrzygnięta.

Ale gdyby Szczęsny zawalił coś w meczu z Austrią albo puścił nawet niezawinioną bramkę z Łotwą, to dyskusja znów by ożyła. Tymczasem na inaugurację eliminacji Wojtek wybronił dwie-trzy trudne sytuacje (może nie piekielnie trudne, ale nie były to też farfoclowe kulanki zza pola karnego), z Łotwą nie popełnił żadnego błędu i zgasił w zarodku ogólnonarodowy spór na temat obsady bramki. Szczęsny tym dwumeczem umocnił swoją i tak silną pozycję w wyjściowym składzie.

Reklama

Michał Pazdan

Wybór raczej z nich nieoczywistych. Ale czy jeszcze trzy miesiące temu ktoś przypuszczał, że rezerwowy Legii Warszawa będzie liczył się w walce o pierwszym skład reprezentacji Polski? Wówczas bliżej składu mistrzów Polski był Wieteska czy nawet Astiz. Dziś Pazdan jest ważną postacią Ankargucu, doszedł do formy, gra regularnie, nieźle wygląda pod względem fizycznym (co akurat w przypadku jego stylu gry jest kluczowe).

Pewnie gdyby nie problemy zdrowotne Jana Bednarka i Marcina Kamińskiego, to na Łotwę nie podniósłby się z ławki. Ale już sama zmiana z Austrią pokazywała, że to trzynasty-czternasty piłkarz do grania według Brzęczka. Z Łotwą zagrał nieźle, bez poważniejszych wtop, a znamienne były jego słowa po meczu: – Zastałem w kadrze nową rzeczywistość, ale szybko wskoczyłem do składu i nie zamierzam z niego wypaść.

Pazdan wrócił do świata żywych.

Krzysztof Piątek

Złośliwi powiedzą, że zanim na dobre rozstrzelał się w kadrze, to już zdążył się zaciąć, bo przy stanie 1:0 w Wiedniu zmarnował dobrą sytuację, a i w starciu z Łotwą mógł zachować się lepiej po prostopadłym podaniu od Lewandowskiego.

Reklama

Niemniej golem na wagę trzech punktów z Austrią jeszcze mocniej przekonał do siebie opinię publiczną i prawdopodobnie także Jerzego Brzęczka. O ile wcześniej selekcjoner mógł mieć wątpliwości co do tego czy duet z Lewandowski powinien tworzyć snajper Milanu, czy jednak Arkadiusz Milik, to ten dwumecz rozjaśnił sytuację. Upadł mit o tym, że Milik pasuje do Lewego, a Piątek z napastnikiem Bayernu będą sobie deptać po butach, bo są zawodnikami zbyt podobnymi. To przecież para Lewy-Piątek stworzyła sobie wzajemnie więcej sytuacji niż duet Lewy-Milik.

Wszystko wskazuje na to, że przed następnym zgrupowaniem to Piątka należy traktować jako domyślnego partnera do gry dla Lewandowskiego.

Arkadiusz Reca

Możecie nas wyśmiać. Sami przecież krytykowaliśmy decyzję selekcjonera o tym, że ten w ogóle powołał zawodnika Atalanty, a już nie wspominając o tym, że dał mu grać. Reca został jednak beneficjentem okoliczności, bo gdyby nie choroba Bartosza Bereszyńskiego, to pewnie w Łotwą nawet by nie zagrał.

I coś czujemy, że na tej asyście do Lewandowskiego Jerzy Brzęczek będzie budował retorykę o tym, że Reca zasługuje nie tylko na powołania, ale i na grę w reprezentacji. Co z tego, że przez godzinę gry na Stadionie Narodowym wyglądał kiepsko…

Tego „wygranego zgrupowania” rozpatrujemy wyłącznie pod kątem podejścia Brzęczka. Jak dla nas dopóki Reca nie zacznie grać w Atalancie więcej od Piotra Gąsowskiego, dopóty kadrę może oglądać tylko na TVP. Natomiast możemy się tylko domyślać, że jedną wrzutką do Lewandowskiego Arek załatwił sobie karnet na dwa kolejne zgrupowania.

PRZEGRANI

Łukasz Fabiański

Przyjechał na zgrupowanie głównie po to, by dowiedzieć się, że przez następne pół roku na kadrę będzie przyjeżdżał rekreacyjnie. Postrzela karne Szczęsnemu, założy reprezentacyjny dres, pogada sobie ze swoim kumplem Błaszczykowskim.

Sportowcowi trudno będzie zaakceptować taką decyzję, ale czy nie jest trochę tak, że Fabian już do tego się przyzwyczaił? Dla niego dobre jest chociaż to, że wie na czym stoi. I dowiedział się o swojej roli relatywnie wcześnie.

Karol Linetty

W Sampdorii rozgrywa swój najlepszy sezon na włoskiej ziemi, ostatnio sieknął w jednym meczu gola i asystę, trener Giampaolo chwali go za dojrzałość taktyczną. Tymczasem z Austrią i Łotwą zagrał tyle, co my. A nadmieńmy, że nawet nie byliśmy powołani.

Znamienne było też to, że kibice głośniej domagali się minut w starciu z Łotwą dla Szymona Żurkowskiego niż dla Linettego. Z czego to wynika? Pewnie z tego, że widzieli ostatnie mecze Karola z orłem na piersi. Zresztą nie możemy oprzeć się wrażeniu, że Brzęczek nie przepada za tym gościem. Na poprzednie zgrupowanie w ogóle nie został powołany, wcześniej dostał tylko 45 minut grania, teraz nawet nie powąchał boiska.

I to nie jest też tak, że na pozycji wychowanka Lecha gra gość, którego nie da się odsunąć od składu. Przecież Mateusz Klich należy od zawodników, którzy najbardziej rozczarowali podczas tych dwóch meczów. Nasz ulubieniec od polskiego systemu rozgrywek powiedziałby, że STRONG Linetty trafił na WEAK Klicha, a mimo to nie zyskał w oczach selekcjonera tyle uznania, by wejść choćby na kwadrans w Wiedniu czy w Warszawie. Czy nas to dziwi? Trochę tak, bo jednak ostatnie miesiące w klubie są dla Linettego naprawdę udane.

Mateusz Klich

Gdybyśmy mieli wyciągać średnią not z tych dwóch meczów, to prawdopodobnie wyszłoby na to, że pomocnik Leeds był najsłabszym ogniwem podczas tego zgrupowania. Szukamy w pamięci chociaż jednego zagrania, które zdradzałoby, że mamy do czynienia z gościem, który za chwilę być może zamelduje się w Premier League.

Szukamy.

Szukamy.

I nie znajdujemy.

Klich jest nawet nie tyle wielkim przegranym tego tygodnia, co po prostu największych rozczarowaniem. Być może Brzęczek chce go wymyślić dla kadry – jako coś, co nie przejął po Nawałce, a jest jego autorskim pomysłem. Ale na razie Klich w Leeds wygląda przyzwoicie, a Klich w kadrze kiepskawo. Nic dziwnego, że z Łotwą był pierwszy do zmiany.

Arkadiusz Milik

Z Austrią zażenował swoją postawą, z Łotwą wszedł na zmianę przy rozstrzygniętym wyniku chyba tylko po to, by rozbiegać gorączkę. Jak dla nas Milik tym zgrupowaniem przegrał sobie miejsce w ataku i ostatecznie położył kres duetowi z Lewandowskim. Właściwie można to rozpatrywać z dwóch stron – z jednej strony przyczynił się do tego koszmarny występ Arka w Wiedniu, a z drugiej strony konkurencja ze strony Piątka jest tak silna, że Milik bez jakiegoś spektakularnego występu i tak musiałby oddać miejsce obok Lewego.

Koszulka lidera trafia w ręce Piątka. I teraz Milik będzie musiał się poważnie natrudzić, by odzyskać pozycję, którą przez ostatnie lata miał zagwarantowaną z urzędu.

Szymon Żurkowski i Robert Gumny

Fajna wycieczka chłopaki, prawda? Zobaczyliście, jak Lewandowski wygląda z bliska? Poczuliście, jak pachną getry Glika? Zobaczyliście, kto siedzi z kim na śniadaniu? Wygrzaliście miejsca na ławce i na trybunach? No to fajnie, a teraz mykajcie do Grodziska, tam może pogracie.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...