Nikt nie zginął. Nikt nie ostrzelał pirotechniką rywala, nikt nie obrzucił racami murawy, nikt nie rozwinął wielkiej płachty, na której fetowani byliby mordercy. Nie pojawiła się flaga bandytów z grupy Sharks, choć pojawiła się flaga bandytów z grupy Jude Gang. Tyle wystarczyło, byśmy wszyscy uznali derby Krakowa za w miarę cywilizowane, przynajmniej na tle poprzednich odsłon Świętej Wojny. Ale mamy wtorek, już trochę ochłonęliśmy, można spojrzeć zupełnie na chłodno.
Co widzimy? Obraz biegunowo odległy od cywilizacji. I nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, by wystarczająco obelżywie przedstawić poniższe ekscesy.
1. Wyrwane kaloryfery
Tę sprawę już omawialiśmy tutaj: “Wymiana grzejników to nie pomysł na miłe popołudnie. Demontaż trochę trwa, zawsze się przy tym ubabrze mieszkanie, ponadto wcześniej trzeba rozplanować całą operację, nie uszkodzić rur, dobrać czas remontu do pory roku tak, by woda nie zalegała w instalacji. Ale po co się trudzić? Wystarczy zamówić do mieszkania grupę kibiców Cracovii, którzy tak nudzili się w trakcie derbów, że wymontowali z sektora gości kilkanaście kaloryferów. To się nazywa grupa remontowa. Wpadli na sektor, pośpiewali, pokrzyczeli, ale nie mogli usiedzieć na miejscach, więc skoczyli na zaplecze i wymontowali kaloryfery. Nie potrzebowali do tego nawet specjalistycznego sprzętu – dwa celne kopy w odpowiednie miejsca wystarczyły, bo po chwili z dumą zaprezentować przestarzały grzejnik przed całym stadionem. Co fachowcy, to fachowcy.”
fot. Marcin Cupał
2. Flaga Jude Gangu
Może i nie było widać flag grupy Sharks ani innych symboli rekina, ale po stronie Cracovii pojawiło się logo symbolizujące grupę Jude Gang. Ten sam kaliber działalności co u Rekinów, tylko że z drugiej strony Błoń. Przypomnijmy doniesienia Gazety Krakowskiej po skazaniu jednego z liderów tej grupy, “Szoguna”: “Mariusz M. ps. „Szogun” skazany na trzy i pół roku więzienia za dowodzenie grupą kiboli Cracovii. Gdy wpadł, używał siedemnastu numerów telefonów, a w laptopie miał zdjęcia policjantów i akt sądowych. (…) Nie wygląda na jednego z liderów Jude Gangu, bojówki kiboli Cracovii. Jednak w jego przypadku pozory mogą mylić. Zdobył sławę w tzw. ustawkach i pokazał, że nie czuje strachu, gdy trzeba siłowo załatwić sprawę“.
Nie jest wielką tajemnicą, że niesławni Sharksi nie używali noży do rozstrzygania wewnętrznych sporów, tylko w krwawej wojnie z Jude Gangiem. Do tanga potrzeba było dwóch równie bezwzględnych grup, a oprawy z pseudonimami zamordowanych kibiców czy przyśpiewki dotyczące zabitych pojawiały się po obu stronach Błoń. Można tłumaczyć, że Jude Gang został jakiś czas temu spacyfikowany przez policję, podczas gdy Sharksi do niedawna rozdawali karty w jednym z najstarszych polskich klubów. Ale to zmienia faktu, że na stadionie pojawiła się flaga z nazwą grupy przestępczej.
3. “Żydy, Żydy, Żydy palą się”
Tak, wiemy. Skoro bojówkarze Cracovii nazwali się “Jude” Gang i odpalili środki pirotechniczne, to przyśpiewka “Żydy palą się” wcale nie ma konotacji antysemickich, jest wyłącznie przewrotnym komentarzem na temat bieżącej sytuacji po przeciwnej stronie trybun. Szczerze mówiąc – mamy gdzieś takie wyjaśnienia. Z Krakowa jest tylko osiemdziesiąt kilometrów do Auschwitz-Birkenau. Skandowanie tego rodzaju haseł jest odrażające i nie powinno podlegać żadnej relatywizacji. Pamiętamy doskonale przyśpiewki z meczów łódzkich drużyn, te haniebne okrzyki i hasła, które powoli zaczynają być jedynie mglistym wspomnieniem nieprzyjemnej przeszłości. Teraz dostaliśmy taką przyśpiewkę na jednym z najważniejszych meczów Ekstraklasy.
A już szczególnie przykro słuchać, gdy z tłumu wydzierających się bezmyślnie wiślaków przebijają się przede wszystkim głosy młodych dziewczyn.
https://twitter.com/Basteksc/status/1108084970659160069
4. Atak na krzesełka i ogrodzenie
Jak pisał w swoim reportażu Norbert Skórzewski: “– Krzesełka służą do siedzenia, nie rzucania. Prosimy o zaprzestanie niszczenia infrastruktury – wypowiadany z pewną dozą niepewności komunikat spikera tylko potwierdzał, że co jak co, ale na racach i głośnych petardach się nie skończyło. Jeszcze w trakcie pierwszej połowy goście podjęli nierówną walkę z płotem odgradzającym jedną część kibiców Cracovii od drugiej, ale po chwili tak samo zrezygnowani, jak nabuzowani, dali sobie spokój. Na jakiś czas. Po zmianie stron wyrywali kilka krzesełek, ponowili zaatakowali ogrodzenie, a poza tym – według doniesień niektórych dziennikarzy i znajdujących się bliżej kibiców – przed odpaleniem rac wynieśli z ubikacji na swoim sektorze kaloryfery (!!!), które wstawili na samą górę, by z ich pomocą po raz kolejny podjąć walkę z ogrodzeniem”.
Nasze pierwsze wrażenie po krakowskich derbach było umiarkowanie pozytywne, zresztą w podobnym tonie wypowiadali się działacze Wisły, którzy obawiali się nieco otwartej konfrontacji z grupą Sharks. Jarosław Królewski podziękował (nawet oddał hołd) sektorowi C, Michał Probierz podszedł podziękować za doping pod sektor gości. Sami odetchnęliśmy, bo jednak od jakiegoś czasu derby Krakowa kojarzyły nam się przede wszystkim z wymianą opraw z hasłami z kroniki kryminalnej oraz obrzucaniem się stertą płonących narzędzi.
I nie da się ukryć – było lepiej niż dotychczas. Normalniej.
Ale “normalniej” nie oznacza “normalnie”, bo do tego drugiego stanu w Krakowie jeszcze bardzo, ale to bardzo daleko.
AKTUALIZACJA: Po dzisiejszych materiałach zdjęciowych i filmowych usłyszeliśmy zewsząd, że barbarzyństwa z derbów Krakowa nie wypleni nawet Harry Potter. Cóż, a Jarosław Królewski?
W swoim stylu – spróbuje dokonać niemożliwego:
“Przeznaczymy, pomimo naszej trudnej sytuacji, 50 tysięcy złotych dla Muzeum Historii Żydów Polskich “Polin”. Na projekty edukacyjne w obrębie imprez sportowych w Polsce. (…) A ode mnie, jako człowieka: nienawiści nie da się pokonać nienawiścią. Niech to nas czegoś nauczy” – napisał Królewski na Twitterze.
Jakkolwiek oceniać zachowanie kibiców Wisły na derbach – zachowanie klubu to jakis inny poziom. Życzylibyśmy sobie, by doskoczyła do niego cała Polska.
fot. 400mm.pl