– Przyjeżdża do Legnicy i dostaje trzy gole, przegrywa prawie od początku spotkania. Na Bułgarskiej pojawia się Górnik i też bez trudu wrzuca gospodarzom trzy bramki. Nie liczy się z kim i gdzie, ponieważ Lech ostatnio przegrywa z każdym i wszędzie, w tegorocznych przegranych meczach traci średnio po trzy gole – pisze w “PS” Antoni Bugajski. Co poza tym w dzisiejszej prasie? Świetny reportaż o Puszczy Niepołomice, ciekawy felieton Wojciecha Kuczoka w “Wyborczej” i dużo poligowej młócki.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Relacja z starcia Wisły z Cracovią. Do tego tekścik o tym, że to była trzecia derbowa wygrana Kuby Błaszczykowskiego. Ale po raz pierwszy był w tych derbach bohaterem.
Zanim w niedzielę wyszedł na stadion przy Reymonta, znał już atmosferę derbów Krakowa, presję, nadzieje kibiców. Doświadczał ich kilkanaście lat temu, gdy jako młody skrzydłowy dopiero wkraczał w świat wielkiej piłki. Wtedy cztery razy wychodził na boisko w tym wyjątkowym starciu, dwukrotnie schodząc z niego jako zwycięzca, dwa razy remisując. Nie poczuł, co oznacza porażka w derbach Krakowa, nie doświadczył jej także w niedzielę. Wygrał z Cracovią po raz trzeci w karierze, pierwszy raz zdobywając w starciu z Pasami bramkę.
Mączyński narzekał na sędziów po przegranym 0:1 meczu z Legią Warszawa.
– To był mecz na 0:0, jedenastka zadecydowała o zwycięstwie Legii – mówił po spotkaniu pomocnik gości Krzysztof Mączyński, który jak reszta zawodników z Wrocławia miał pretensje do sędziego Daniela Stefańskiego. – Nie wiem, dlaczego nie obejrzał powtórki. Wiemy, że na stanowisku VAR był Bartosz Frankowski, który kilka razy już się pomylił. Moim zdaniem piłka nie zmieniła kierunku lotu, dlatego prosiłem, by arbiter sam to zobaczył – tłumaczył po spotkaniu wicekapitan Śląska.
Lechia – minimalistycznie, bo minimalistycznie – ale jednak ograła Zagłębie Sosnowiec 0:1. Choć niewiele brakowało, by ostatnia ekipa ligi ograła lidera.
– Zagłębie grało dobrze, ale miało pecha – ocenił gracz Lechii Konrad Michalak, były zawodnik drużyny z Sosnowca. W tym spotkaniu piłkarze cztery razy trafi li w poprzeczkę. W tej rywalizacji było 2:2. – Tych poprzeczek było tyle, że wciąż mi dźwięczy w uszach – żartował napastnik Lechii Jakub Arak.
Antoni Bugajski w “Po kolejce” pochyla się nad Lechem Poznań i tym, że Adam Nawałka nie rozpoczął pościgu za podium, a włączył się jedynie w walkę o górną ósemkę.
Ten Lech może i nie ma aż tak dużego potencjału, jak się niektórym wydaje, lecz i nie jest też tak słaby, żeby dostawać lanie od drużyn drżących przed spadkiem. Przyjeżdża do Legnicy i dostaje trzy gole, przegrywa prawie od początku spotkania. Na Bułgarskiej pojawia się Górnik i też bez trudu wrzuca gospodarzom trzy bramki. Nie liczy się z kim i gdzie, ponieważ Lech ostatnio przegrywa z każdym i wszędzie, w tegorocznych przegranych meczach traci średnio po trzy gole.
Piotr Zieliński wymyślony na nowo – czy grę w Napoli przełoży na grę w kadrze?
Tegoroczny fenomen Zielińskiego polega na tym, że nie da zamknąć się go w żadnym z określeń. Tak jak u Sarriego był raczej typowym mezzalą, bocznym pomocnikiem w ustawieniu 1-4-3-3, tak teraz po części również pełni tę rolę, ale ma też wiele innych obowiązków. Pokrywa znacznie większą część boiska. – Nasze wyniki w dużej mierze zależą od formy Zielińskiego i Lorenzo Insigne – powiedział Ancelotti, dając dowód zaufania do Polaka i podkreślając jego rolę w Napoli. W ten sposób pokazał też, jak patrzeć na grę 41-krotnego reprezentanta Polski. Zieliński ściśle współpracuje z Włochem, który biega po tej samej stronie boiska.
Świetny reportaż Łukasza Olkowicza o Puszczy Niepołomice. Sporo o klimacie tego klubu, o trenerze Tułaczu, ale nas rozczuliła ta anegdotka.
Pan Marian miał marzenie. O swoim pragnieniu powiedział tym, którzy rządzą Puszczą Niepołomice. Jesienią 2016 roku kopciuszek z II ligi szykował się do ćwierćfinałów Pucharu Polski z Pogonią Szczecin. Finał nie wydawał się już tak odległą i złudną perspektywą, jak jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Pan Marian, urodzony w roku 1940, a więc siedemnaście lat po założeniu klubu, pamiętał Puszczę głównie z A klasy. Zdążył się jednak przyzwyczaić, że jego wybranka otrzaskała się w świecie i stała się rozpoznawalna już nie tylko w swoim powiecie. Rzekł spokojnie: – Chciałbym kiedyś polecieć na pucharowy mecz Puszczy. I poleciał. Do Szczecina.
Poza tym:
– ŁKS umacnia się na pozycji wicelidera I ligi
– Borussia nie odpuszcza Bayernowi
– felietony Rudzkiego i Dudka
“SPORT”
Górnik na tle Lecha błyszczał, a Angulo wyglądał jak gość z innej piłkarskiej planety.
Wielkie powody do zadowolenia może też mieć Angulo, bohater meczu w Poznaniu, który zdobył dwie bramki i zaliczył asystę przy trafieniu Sekulicia. – Był to dla nas bardzo istotny mecz, rozegrany w trudnym dla nas momencie po porażce z Piastem. Chcieliśmy się zrehabilitować. Ciężko pracowaliśmy przez cały tydzień i zagraliśmy bardzo dobrze mecz, szczególnie w drugiej połowie. Zasłużyliśmy na te trzy punkty – komentował Angulo, który na swoim koncie ma już 17 trafień i przewodzi stawce najskuteczniejszych strzelców w ekstraklasie.
Piąte zwycięstwo z rzędu Piasta Gliwice – rośnie nam bardzo, bardzo poważny kandydat do pucharów.
Pewności siebie gospodarzy nie zachwiała nawet absencja kluczowego gracza – Joela Valencii, o czym piszemy obok. Szanse gry otrzymał Gerard Badia, który na środku pomocy zamieniła się pozycjami z Jorge Felixem. (…) Po chwilowej nerwówce, śląski zespół się ogarnął i w mądry sposób utrzymał korzystny rezultat do ostatniego gwizdka. Dzięki temu kibice Piast mogli cieszy się z piątego zwycięstwa w tym roku. Chwilo trwaj! – tak mogli mówić fani opuszczający w dobrych humorach stadion przy ul. Okrzei.
Daniel Stefański mieszka w Warszawie i sędziował mecz Legii, a na dodatek w końcówce spotkanie odwołał rzut karny przeciwko mistrzom Polski. To z miejsca rozbudziło podejrzenia.
– Moim zdaniem Stefański absolutnie nie powinien sędziować Legii, ani innych spotkań ważnych dla Legii. Dlatego, że głośno nie przyznał, że mieszka w Warszawie, ani nie przeniósł się oficjalnie do Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. W jednym lub drugim przypadku sytuacja byłaby jasna i zgodna ze stanem faktycznym – ocenił Rostkowski. – Powinien to zrobić najpóźniej wtedy, kiedy pojawiły się publiczne spekulacje na ten temat.
“SUPER EXPRESS”
Cafu dostanie od Komisji Ligi kilka tygodni na przemyślenie swojego zachowania – kara za oplucie Piecha wisi nad legionistą.
Portugalski pomocnik Legii Cafu (26 l.) w ciągu trzech dni zarobił dwie czerwone kartki. Najpierw wyleciał z boiska w pucharowym meczu z Rakowem Częstochowa (1:2 po dogr.), a teraz wygłupił się ponownie w ligowym starciu ze Śląskiem (1:0). W końcówce wyłączył myślenie i próbował opluć napastnika rywali Arkadiusza Piecha (34 l.). Ten haniebny wybryk.
Lewandowski z golem przeciwko Mainz, Milik trafił w starciu z Udinese i jedynie Piątek bez gola zakończył derby Mediolanu.
Kolejny reprezentacyjny napastnik, Krzysztof Piątek (24 l.), był mało widoczny w niedzielny wieczór. W derbach Mediolanu jego drużyna, AC Milan, zasłużenie przegrała 2:3 z Interem. A licznik Piątka w Serie A zatrzymał się na 19 trafieniach.
“GAZETA WYBORCZA”
Wojciech Kuczok pisze o arystokratach na boisku. I na tapet bierze węgierskiego piłkarzo-pisarza.
Péter Esterházy zmarł przed trzema laty, tuż po tym, jak kolejna generacja jego rodaków wreszcie awansowała na mistrzowski turniej i nawet wyszła z grupy. Mam nadzieję, że ulżyło mu to nieco w cierpieniu. Czy arystokracie futbolu zdarza się nie grać fair? Owszem, ale czyni to arystokratycznie: najpyszniejszą anegdotą w tomiku jest wspomnienie grzechu. Autor strzelił gola ręką, co uszło uwadze sędziego, lecz nie bramkarza. Arbiter pod presją poszkodowanego zadał napastnikowi pytanie, czy rzeczywiście zdobył gola nieprawidłowo. Esterházy odparł: „Kierownictwo drużyny zabroniło mi się wypowiadać na ten temat”.