Była to kolejka spokojna. Z jednej strony nie wariowaliśmy patrząc w telewizor, z drugie nie zasypialiśmy z głową w rosole. Ot, pograli sobie ligowcy i fajnie, wstydu nie było. Jakiś mecz na plus, Kielce, jakiś mecz na minus, Gdynia. Kolejny dzień w biurze, więc mamy nadzieję, że to tylko cisza przed burzą.
W końcu naprawdę podobała nam się gra Wisły Kraków. Już wcześniej w tej rundzie krakowianie sięgnęli po trzy punkty, w starciu ze Śląskiem, ale to jednak odbyło się na zasadzie męczenia buły. A właśnie w Kielcach ekipa Stolarczyka nie zaproponowała festiwalu pieczywa, tylko koncert naprawdę dobrej gry. Pewnie, Korona swój udział w tym laniu miała, ale potrafimy sobie wyobrazić, że gorsza drużyna tej słabości nie wykorzystuje. Ba, nie potrafił zrobić tego lider, Lechia, która przez nieskuteczność wywiozła stamtąd tylko punkt. A Wisła biła i tylko patrzyła czy równo puchnie. W kontekście reprezentacji może cieszyć delikatnie rosnąca forma Błaszczykowskiego, ponieważ była i bramka, ale też parę ciekawych zagrań, na czele z kapitalnym podaniem do Drzazgi przez dwie linie. W sumie może to jest jakiś pomysł na Kubę w lidze? Środek pomocy? Szybkość nie ta, zwrotność nie ta, ale błysk, inteligencja, technika wciąż są u Błaszczykowskiego na wysokim poziomie.
Murawa w Gdyni. Naprawdę nie wypada, by nawet w takiej lidze, piłkarze musieli grać na gównie. No, na gównie po prostu, innego słowa nie znajdziemy, nie chcemy obrażać kartoflisk, nie zasłużyły na taką potwarz. Nie da się na takim czymś grać w piłkę i dziwimy się, że ktoś próbuje. Może trzeba przy takiej sytuacji poszukać boiska zastępczego? Przecież to też bije w wizerunek rozgrywek, gdy kamery HD pokazują bardzo dokładnie ten cały syf. Bije to też w poziom ligi, który już dzisiaj nie jest za wysoki i nie ma co go zaniżać.
I cóż, szczęście, że wzięto się w Gdyni do roboty.
💥 Murawa Stadionu Miejskiego #wGdyni zostanie wymieniona – taką decyzję podjął dziś prezydent @MiastoGdynia Wojciech Szczurek.
💬 @MarekLucyk: Robimy wszystko, by kluczowe dla Arki mecze rozegrane zostały na zdecydowanie lepszej nawierzchni.➡➡➡ https://t.co/gkD4U6WvMa pic.twitter.com/0XuAhYNEE0
— Gdyńskie Centrum Sportu (@GdyniaSport) 12 marca 2019
Choć zamiast „wymieniać” murawę, napisalibyśmy, że „dopiero się ją kładzie”.
Wielkimi dzbanami są osoby odpowiedzialne za transparent w Gdańsku, ale szkoda strzępić ryja i skupimy się na piłkarzach. Wybieramy więc Grzegorza Kuświka, który też zresztą w Gdańsku wyraźnie oszalał. Może taki tam był klimat w poniedziałek? W każdym razie: Kuświk zarobił dwie idiotyczne żółte kartki (wślizg od tyłu na środku boiska, rany boskie…) i wyleciał z boiska. A Wisła prowadziła i mogła w jedenastu dowieźć ten rezultat do końca. Nie wiemy co w głowie miał Kuświk – ostatni mecz, kiedy Nafciarze wygrali w dziewięciu? Nie, to byłaby zbyt skomplikowana konstrukcja dla jego umysłu. Stawiamy, że nie miał w głowie nic.
Wybór pada na Radosława Majeckiego. Interwencja, jaką popełnił przy strzale Kolewa to była klasa światowa – mierzony strzał tuż przy słupku, w dodatku całkiem mocny i zza zasłony w postaci obrońcy Legi. A Majecki jakimś cudem to odbił. Naprawdę, robi na nas ten chłopak wrażenie, bo jest pewny siebie, pozbawiony panikarstwa, a przy tym rzeczywiście sprawny bramkarsko. Co musi poprawić? Pytany przez nas kiedyś o to Szamotulski, stwierdził, że grę nogami i prawda, to jeszcze u Majeckiego nieco kuleje, ale hej, nikt nie rodzi się Neuerem. Będą z tego chłopaka ludzie, nie ma innej możliwości.
Czy Forsell jest za gruby? No, jest i nawet fotka, kiedy wciąga brzuch a żołądek zostawia w przedpokoju, nas od tego zdania nie odwiedzie, bo przecież Fin tak się napiął, że prawie pękł.
#120kg #12km Focusing on how I look makes you so boring😓 I guess the only two people who are happy how I look, is me and my mom. Maybe we’ve got some people with us in the same boat?
Ps. Kyllähän tosta varmaan pystyy nipistää, kokeilen silti tällä💪🏼 pic.twitter.com/QnclO3zl9m
— Petteri Forsell (@PetteriForsell) 11 marca 2019
Ale… czy Forsell jest na warunki naszej ligi kozakiem? Jakkolwiek to o niej świadczy – tak, jest. Kiedyś był nim Andradina, teraz potrafi rządzić Forsell. Pięknie sieknął przeciwko Lechowi i zasadniczo doprowadził Miedź do cennej wygranej. Podobno w Legnicy cieszą się, że facet waży, ile waży, bo przez to nikt go nie wyciągnie. Cóż, jak widać, w tym szaleństwie jest metoda.
Niestety obecnie Martin Chudy nie wygląda nam na bramkarza. Niby bluzę ma, rękawice też, ale nie każdy facet z widłami to Zeus. No i Chudy ewidentnie bogiem bramkarstwa nie jest. Tym razem puścił dość prosty strzał do obrony oddany przez Kirkeskova. Okej, Duńczyk pacnął celnie, ale dość lekko i poważny gość radzi sobie z czymś takim bez problemów. Niestety, Chudy jak ktoś poważny zachować się nie chciał. Albo nie umiał. Co gorsza, potem tłumaczył, że on błędu nie popełnił.
Eh…
Może nikt z dzieciarni Zagłębia nie zagrał teraz jakoś mega olśniewająco, ale Slisz, Poręba i Szysz (ten ostatni w krótkim epizodzie) dawali radę. O to, cholera, chodzi. Jedzie zespół na dobrą Pogoń, a w defensywnym środku pola ma średnią wieku 18,5 roku. Brawo!
Forsell z Lechem. Ma brzuszek, ale ma i kopyto.
Patrz, pan, jaki mam sikor! A tak serio – nie radził sobie Myć z sędziowaniem. Już pal licho ten przedłużony czas, bo przerwy były, ale ten karny na Sobiechu… W dobie VAR-u pokazać takie wapno? Dramat.
…Attitude Inside pic.twitter.com/e2GlMZNIiy
— Rafał Kędzior (@rkedzior) 11 marca 2019
– Bezjak strzelał na pustą bramkę, ale trafił w bramkarza – wspominał dawniejsze czasy Cezary Kulesza w Weszłopolskich. Piękne podsumowanie polskiej piłki.