Reklama

Dominatorzy odpadli, ale król dalej rządzi

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2019, 23:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie ma już Realu Madryt w Lidze Mistrzów, dominatorzy z ostatnich lat musieli się pogodzić, że przyszedł ich czas, tym razem zupełnie nie ten radosny. Jednak jeśli reszta klubów myślała, że może spać spokojnie, bo Królewscy są za burtą, to sorry, ale nic z tego. Król wciąż jest w grze. Nazywa się Cristiano Ronaldo i znów pociągnął swój zespół za uszy.

Dominatorzy odpadli, ale król dalej rządzi

Piszemy „znów”, bo przypomnijcie sobie, ileż to razy Ronaldo grał główną rolę w spektaklu pod tytułem „Real na ścieżce po zwycięstwo w Lidze Mistrzów”.

– sezon 13/14 – 17 bramek, osiem w fazie pucharowej. Real przegrał w tamtej kampanii tylko jeden mecz, gdy Portugalczyk nie grał w rewanżu z Borussią, 0:2, będąc o włos od zaprzepaszczenia swojej szansy w ćwierćfinale. No, ale BVB udało się przejść, potem CR7 sieknął dwie sztuki z Bayernem i dorzucił gola w dogrywce z Atletico.

– sezon 15/16 – 16 bramek, pięć w fazie pucharowej. Real pokpił sprawę zupełnie w Wolfsburgu, gdy przegrał z Wilkami 0:2. W rewanżu uaktywnił się jednak właśnie Ronaldo, który walnął trzy sztuki i przepchnął Królewskich dalej. Później już nie strzelał, choć też warto wspomnieć, że w pierwszym meczu półfinałowym z City leczył kontuzję. Jednak gdyby nie on, może tego sukcesu w ogóle by nie było. Ktoś powie – to tylko Wolfsburg. Hej, Ajax tez miał ograć się sam, prawda?

– sezon 16/17 – 12 bramek, 10 w fazie pucharowej. Pięć sztuk w ćwierćfinale Bayernem, trzy w półfinale z Atletico, dwie w finale z Juventusem. Trzeba dodawać coś więcej?

Reklama

– sezon 17/18 – 15 bramek, sześć w fazie pucharowej. PSG i Juventus piłkarz wyrzucał w dużej mierze sam, ładując obu ekipom po trzy bramki w dwumeczach. W półfinale i finale nie błyszczał, ale znów nie trudno o tezę, że bez niego tych faz Real w ogóle by nie zobaczył.

„Holownik” Ronaldo ma więc bogatą historię w europejskiej elicie i dzisiaj napisał jej kolejny akapit. Zmiażdżył Atletico. Dwie główki, niezwykle trudne do wykonania, ale nam chyba bardziej podobała się pierwsza, kiedy Ronaldo nadrobił metry do piłki w ekspresowym tempie, a potem zmasakrował rywala kapitalnym wyskokiem. No i karny, wykonany niezwykle pewnie. W takim momencie to też trzeba umieć.

Podobno para Godin – Gimenez znalazła na niego patent. Rozpracowała go, odkryła sposób, by okiełznać jego magiczne moce. Takie pogłoski krążyły przed pierwszym gwizdkiem. Coś nam się wydaje, że nikt ich już więcej nie przypomni.

I zwróćcie uwagę – cwaniakował Ronaldo po pierwszym meczu, pokazywał na palcach ile razy to on wygrywał Ligę Mistrzów. Ale jak odróżnić cwaniaka od kozaka? No właśnie tak – zwykły cwaniak nie pierdnąłby w rewanżu, tak jak nie robi tego internetowy napinacz w rzeczywistym świecie, tymczasem Ronaldo najpierw rywali sprowokował, a potem zrobił coś tak wielkiego na boisku.

To są wciąż jego rozgrywki.

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...