Historia meczów Górnika Zabrze z Piastem Gliwice nawet nie umywa się do starć zabrzan z Ruchem Chorzów, ale wygląda na to, że minie jeszcze sporo czasu, nim ponownie dojdzie do Wielkich Derbów Śląska. Zostają nam więc małe derby, których dzieje na poziomie Ekstraklasy zaczęły się raptem dekadę temu, ale powoli stają się na tyle rozległe, że można już szerzej powspominać. A jest co.
Na najwyższym szczeblu drużyny te mierzyły się ze sobą 13 razy. Bilans jest dość wyrównany: siedem zwycięstw Górnika, jeden remis, pięć wygranych Piasta. Atut własnego boiska robi olbrzymią różnicę. Gliwiczanie tylko raz zdobyli komplet punktów przy Roosevelta, pięć z sześciu wyjazdów przegrali. Górnik obiekt “Piastunek” podbił dwukrotnie, z czego raz dzięki wydarzeniom pozaboiskowym. Nawet więc przez sam pryzmat statystyczny faworytem w piątkowy wieczór wydają się podopieczni Marcina Brosza, mimo że w tabeli dzieli ich od przeciwnika aż 16 punktów.
Które z dotychczasowych derbów w Ekstraklasie pamiętamy najbardziej?
3 marca 2018
Piast Gliwice – Górnik Zabrze 0:3 po walkowerze
Dopiero kilka tygodni temu w Piaście wszystko wróciło do równowagi po wydarzeniach sprzed roku. Najbardziej fanatyczna grupa gliwickich kibiców czuła się pokrzywdzona reakcją klubu po tamtym meczu i aż do startu rundy wiosennej bojkotowała mecze swoich piłkarzy.
Piast prowadził 1:0 po golu Mateusza Szczepaniaka, ale w 80. minucie grupka przygłupów wyłamała jedną z bram i wbiegła na murawę. Wyłamała trochę ku własnemu zaskoczeniu. Wyglądało to tak, jakby napierający sami byli zdziwieni, że im się to udało i nie za bardzo wiedzieli, co dalej robić. Skończyło się na tym, że meczu nie dokończono, a wynik został zweryfikowany jako walkower na korzyść gości. Gospodarze bardzo chcieli grać do końca i uważali, że jak najbardziej było to wykonalne, powstało trochę kwasów między jednym a drugim klubem.
Pretensje należało jednak kierować wyłącznie do miejscowych zadymiarzy. Ich klub bronił się przed spadkiem, prowadził w bardzo ważnym i prestiżowym spotkaniu, a oni ten wysiłek zaprzepaścili. Drużyna Waldemara Fornalika długo wracała do równowagi po tych wydarzeniach, utrzymanie zapewniła sobie dopiero w ostatniej kolejce po efektownej wygranej z Termaliką.
Piast nieznacznym faworytem wg bukmacherów. Kurs w ETOTO na jego zwycięstwo w Zabrzu to 2,60
1 października 2017
Górnik Zabrze – Piast Gliwice 1:0 (0:0)
1:0 – Angulo 82′ karny
Wynik tego meczu został wypaczony przez sędziego Piotra Lasyka, który w końcówce dał się nabrać na żenującą symulkę Igora Angulo i podyktował rzut karny, którego na gola zamienił sam “poszkodowany”. Akurat na tym meczu nie było wówczas VAR-u.
Trudno było dziwić się niezwykle nerwowej reakcji zawodników gości. Jakub Szmatuła chwycił arbitra za ramię, za co obejrzał czerwoną kartkę, a później został zawieszony na cztery mecze.
Jego tłumaczenia chwilami były pokrętne, ale tak czy siak byliśmy w stanie zrozumieć jego złość. – Za to pana sędziego przepraszam, bo poniosły mnie nerwy. On za to co zrobił, powinien przeprosić całą naszą drużynę. Ten pierwszy rzut karny to jest „Kino-Oko”. I niech się później nie dziwi, że są nerwy bo sami do tego doprowadzają. To są derby, mecz na remis, a on po takim czymś wskazuje rzut karny. Trochę mnie poniosło, ale mi jako kapitanowi nie powinien dać mi czerwonej kartki. Ja tylko chciałem go lekko odsunąć, uchronić przed resztą chłopaków, bo widziałem „pianę” jaką wszyscy mieli. Przecież nie odepchnąłem go i nic mu nie mówiłem. Nie przeklinałem i nie powiedziałem na niego złego słowa, ale tylko go zabrałem na bok. W jego interpretacji naruszyłem jego cielesność. Może zrobiłem to troszeczkę za mocno, ale nie miałem nic złego na myśli. Jeżeli jednak tak to widział, ja go za to przepraszam – mówił Szmatuła, cytowany przez oficjalną stronę.
– Angulo potknął się o ziemię. Pierwsza nasza myśl była taka, że arbiter idzie do niego z żółtą kartką za symulowanie, ale podyktował rzut karny przeciwko nam. Nie mam więcej nic do powiedzenia na temat tej akcji. To tylko pokazuje, że na każdym meczu powinien być VAR. Nie byłoby wtedy takich sytuacji – podkreślał.
Dodajmy, że w doliczonym czasie Górnik dostał już jedenastkę bez kontrowersji, lecz jej Angulo nie wykorzystał. Strzał Hiszpana obronił Dobrivoj Rusov.
***
1 grudnia 2015
Górnik Zabrze – Piast Gliwice 5:2 (1:2)
1:0 – Gergel 7′
1:1 – Słodowy 36′ samobójcza
1:2 – Mateusz Mak 39′
2:2 – Kwiek 56′
3:2 – Gergel 60′
4:2 – Gergel 61′
5:2 – Gergel 82′
Ostatnia drużyna w tabeli mierzyła się z liderem i go rozgromiła. To mecz życia Romana Gergela, który zapewnił mu obecność w Ekstraklasie na kolejne lata. Słowak zdobył wtedy cztery bramki i zaliczył asystę. Goście do przerwy nawet prowadzili, ale w drugiej połowie Górnik między 56. a 61. minutą strzelił trzy gole.
W obronie gliwiczan zabrakło wtedy pauzującego za kartki Heberta. Wystąpił za to Kornel Osyra i zupełnie sobie nie poradził, schodząc z boiska w 68. minucie. Trener Radoslav Latal publicznie go skrytykował na pomeczowej konferencji. – Tak grać, jak dziś Osyra, po prostu nie można – wściekał się Czech.
O tych nieprzyjemnych chwilach w październiku rozmawialiśmy z Osyrą, który nie ukrywał, że Latal jego ulubionym trenerem nie zostanie.
Hiszpana zastąpił Radoslav Latal i dość długo u niego miałeś pewny plac. Aż nadszedł 1 grudnia 2015 roku i przegrany 2:5 mecz z Górnikiem Zabrze…
Nasze relacje nigdy nie były mega ciepłe. Trzy miesiące wcześniej wykryto mi problemy z przepukliną, mimo to starałem się dociągnąć do grudnia i dopiero w przerwie zimowej przejść zabieg. Umówiliśmy się z trenerem, że gdyby po drodze przytrafił się jakiś fatalny występ, to przejdę operację wcześniej. Ale tamten mecz z Górnikiem przelał czarę goryczy. To był chyba mój najsłabszy występ w Ekstraklasie, może mi się śnić do teraz. Tam z kolei wypromowałem Romana Gergela, śmialiśmy się w Niecieczy, że wybił się na tym jednym błysku i dlatego Termalica go wykupiła. Chyba zacznę pobierać jakieś procenty, bo wychodzi, że tylko innych kreuję na gwiazdy, a nic z tego nie mam.
Latal nie zachował się zbyt lojalnie. Niedługo po spotkaniu z Górnikiem powiedział na konferencji: – Po każdym meczu rozmawiam z Kornelem. Pokazuje mu te błędy na wideo, ale to on musi się zmienić. Ja za niego nie zagram. Jeśli wciąż będzie popełniać te same błędy, to odczuje to cała drużyna. On o tym wie i musi sobie z tym poradzić. O przepuklinie nie wspomniał.
Tak jak mówiłem, jakoś szczególnie nigdy nie było nam ze sobą po drodze. Latal przeważnie stosował ustawienie z trójką stoperów, więc dużego wyboru nie miał, musiał na mnie stawiać. Co nie zmienia faktu, że mecz w Zabrzu zawaliłem strasznie i od tego momentu nasze relacje jeszcze bardziej się ochłodziły, a w zasadzie zanikły. Leczyłem się, pojechałem na obóz, ale zimą przyszło pięciu czy sześciu nowych zawodników i większość z miejsca wskoczyła do składu. W tamtym czasie potrzebowaliśmy spokoju i stabilizacji. Gdybyśmy poszli w tę stronę, mistrzostwo Polski byłoby w naszym zasięgu.
Nie czułeś się zdradzony tamtą wypowiedzą z konferencji?
Nie, akurat w tej kwestii byliśmy dogadani, że gram na własną odpowiedzialność. To ja podjąłem decyzję, że czekam z operacją. Nie oczekiwałem, że trener po jednym fatalnym meczu zacznie mnie tłumaczyć problemami z przepukliną, z którymi wcześniej rozegrałem przecież wiele dobrych spotkań. Obaj podjęliśmy ryzyko, które długo się opłacało. Ale tak jak mówię, Górnik był momentem zwrotnym. Wiosną wystąpiłem już zaledwie cztery razy i latem sobie podziękowaliśmy.
A same uwagi wypowiedziane wtedy pod twoim adresem były słuszne?
Każdy widzi pewne rzeczy po swojemu, tak, jak chce. Trener akurat miał takie spostrzeżenia. Wydaje mi się, że nie było aż takiego dramatu, inaczej ze mną na boisku nie wygralibyśmy w pierwszej rundzie kilkunastu meczów. Nie zamierzam jednak mocno polemizować. Wiem, że trener miał do mnie uwagi, wiem, o jakie sytuacje chodzi.
O jakie?
Chodziło mu o powielanie błędów. Może jego zdaniem odstawałem taktycznie czy fizycznie. Z ostatnim punktem mogę się zgodzić, miałem wtedy takie problemy.
Górnik wygra z Piastem? ETOTO płaci za taki scenariusz po kursie 3
14 września 2014
Górnik Zabrze – Piast Gliwice 1:2 (1:1)
0:1 – Badia 2′
1:1 – Danch 27′
1:2 – B. Szeliga 84′
Jedyne jak dotąd ekstraklasowe zwycięstwo Piasta na zabrzańskim terenie. Już w 2. minucie Gerard Badia pięknie uderzył z powietrza po dośrodkowaniu Carlesa Martineza, który takich momentów miał naprawdę niewiele, był bardzo toporny w grze do przodu. Górnik dość szybko odpowiedział bramką Adama Dancha, ale w końcówce Bartosz Szeliga wykorzystał wrzutkę Mateja Iżvolta, uprzedzając obrońców i zapewniając wygraną. Akcja dwóch rezerwowych.
Piast znajdował się wtedy w trudnym momencie, Angel Perez Garcia dopiero co kolejkę wcześniej walczył o posadę z Zawiszą Bydgoszcz i ją zachował (3:0). Wcześniej jego zespół nie zwyciężył w ośmiu z rzędu meczach. Potem jednak się rozpędził i tamtej jesieni walnął jeszcze m.in. Legię i Lecha.
Oficjalna strona Piastunek przy okazji dzisiejszego meczu przygotowała materiał wspominkowy z tamtej wygranej. Wypowiada się wielu byłych zawodników, którzy grali wtedy w gliwickich barwach.
***
14 września 2008
Górnik Zabrze – Piast Gliwice 1:0 (1:0)
1:0 – Madejski 11′
Pierwszy mecz w Ekstraklasie pomiędzy Górnikiem a Piastem. Na trybunach 17 tys. ludzi, na ławce trenerskiej gospodarzy awaryjnie Marcin Bochynek, który na chwilę zastąpił Ryszarda Wieczorka, a dwa dni po spotkaniu przychodził już Henryk Kasperczak.
Emocji nie brakowało. Zabrzanie szybko prowadzili po golu niespełnionego talentu Piotra Madejskiego. W 23. minucie powinni podwyższyć, ale Tomasz Hajto nie wykorzystał rzutu karnego. Działo się również na trybunach. Pod koniec pierwszej połowy sędzia przerwał spotkanie na 12 minut z powodu awantur.
Wystarczy spojrzeć na nazwiska, żeby uświadomić sobie, ile czasu minęło. W bramce Górnika Michal Vaclavik, w pomocy biegał Jerzy Brzęczek, na skrzydle od początku zaczął Peruwiańczyk Willy Rivas (całkiem o nim zapomnieliśmy), w ataku Tomasz Zahorski z Przemysławem Pitrym. W obronie Piasta Maciej Michniewicz, Marcin Nowak czy Daniel Chylaszek, na defensywnym pomocniku Kamil Glik, wyżej Mariusz Muszalik, na boku Rafał Andraszak, w napadzie Marcin Folc ze Stanisławem Wróblem. Składy, które obecne czasy łączyły jeszcze z poprzednią epoką, tą z przełomu wieków.
***
Mamy nadzieję, że dzisiejszy mecz przy okazji następnego zestawienia tego typu byłby poważnym kandydatem do uwzględnienia. Jedni i drudzy są wiosną w dobrej formie, wystawią najsilniejsze składy, więc… ma być ciekawie!
Fot. newspix.pl