Reklama

Pedro będzie się śnił Kędziorze po nocach

redakcja

Autor:redakcja

07 marca 2019, 23:06 • 3 min czytania 0 komentarzy

Co jakiś czas słyszymy od polskich ligowców, którzy odpadli z europejskich pucharów, że “mecze z lepszymi zespołami są pewną nauką i dają wnioski do wyciągnięcia na przyszłość”. W takim razie Tomasz Kędziora po starciu z Chelsea musi mieć głowę pełną nowych spostrzeżeń. Dynamo Kijów przegrało w Londynie 0:3, a Polak zawalił przy golu otwierającym wynik. 

Pedro będzie się śnił Kędziorze po nocach

Trudno przypisywać wszystkie winy za tę porażkę Kędziorze. Co to, to nie. Ten mecz nie wyglądał tak, że obie ekipy szły łeb w łeb, a losy zwycięstwa zależały od jednej akcji. Gospodarze byli wyraźnie lepsi – zresztą wymowna była grafika, którą realizator pokazał po koło godzinie gry. Strzały: Chelsea 8, Dynamo 0.

Niemniej wzięliśmy pod lupę wychowanka Lecha Poznań, bo spodziewaliśmy się, że facet będzie miał dziś sporo roboty. Nawet jeśli nie z Edenem Hazardem, którego Maurizio Sarri zostawił na ławce, to z Pedro czy Willianem już tak. I nasze przywidywania okazały się słuszne – Hiszpan natarczywie nękał Polaka. I nękał na tyle skutecznie, że po akcji flanką Kędziory padł gol na 1:0 dla londyńczyków. Pedro podprowadził piłkę w pole karne przy bierności kryjącego go Polaka, zagrał do Giroud i ruszył za plecy Francuza. Kędziora nie ruszył. Być może nie spodziewał się tego, że Giroud będzie w stanie założyć piętą “siatkę” kryjącemu go obrońcy, ale to żadnego usprawiedliwienie. Napastnik Chelsea zaliczył kapitalną asystę, Pedro z bliska dopełnił formalności, a Kędziora obserwował ten strzał z wygodnej pozycji.

Dla Tomka to w ogóle był mecz pełen przygód. A to zamiast Pedro na jego flance pojawiał się Willian, a to Pedro znikał mu z radarów i pojawiał się gdzieś pod stoperami. Niestety, ale jeszcze przed przerwą Hiszpan mógł skompletować hat-tricka, ale najpierw trafił prosto w Bojko, a później tenże Bojko popisał się kapitalna interwencją. O ile przy tej drugiej sytuacji Kędziorę winilibyśmy najmniej, o tyle przy pierwszej znów nie upilnował krycia. A jeśli dorzucimy do tego powalenie byłego piłkarza Barcelony w polu karnym, po którym sędzia śmiało mógł wskazać na wapno, to wyjdzie nam słabiutkie 45 minut reprezentanta Polski.

Ale dobra, dość pastwienia się nad jednym piłkarzem. Między Dynamem a Chelsea była dziś różnica nie klasy, nie dwóch, a pełnego cyklu szkoły podstawowej. I to już po reformie likwidującej gimnazja. Sarri mógł zostawić na ławce Hazarda i Higuaina, a i tak ten mecz nawet przez chwilę nie wymknął się londyńczykom spod kontroli. Serce fanów “The Blues” zadrżało może raz – gdy Kovacić i Christensen zderzyli się głowami.

Reklama

Metaforą tego meczu niech będzie rzut wolny wykonywany przez Williana. Silny, mierzony strzał w okienko, przy którym zawodnicy Dynama ustawieni w murze byli za krótcy. Dosłownie i w przenośni. I nawet nie ma co usprawiedliwiać gości brakiem kontuzjowanego Frana Sola (19 goli w 24 występach w tym sezonie łącznie z grą w Willem II, skąd przyszedł zimą). Przepaść w umiejętnościach była zbyt duża, by mógł ją zniwelować jeden piłkarz.

Być może przy wyniku 2:0 wicemistrz Ukrainy mógłby liczyć na jakiś cud w rewanżu. Ale w samej końcówce Pedro posłał genialne podanie do Loftus-Cheeka, który nie wikłał się w drybling z osamotnionym Kędziorą, tylko dograł do Hudson-Odoia. 18-latek tym trafieniem rozstrzygnął już losy dwumeczu.

Chelsea FC – Dynamo Kijów 3:0 (1:0)

Pedro (17.), Willian (65.), Hudson-Odoi (90.)

fot. NewsPix

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy

Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Michał Kołkowski
40
Pytanie filozoficzne. Lepiej przegrywać w Lidze Mistrzów czy zwyciężać w Lidze Konferencji?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...