Pierwsze El Clasico w tym roku nie porwało. Co prawda wielkiej tragedii nie było, ale pokazu fajerwerków tym bardziej nie uraczyliśmy. Tym razem powinno być zgoła inaczej, ponieważ jeden z hiszpańskich hegemonów pożegna się z Pucharem Króla tuż przed finałem. Jasne, mowa o rozgrywkach dużo mniej prestiżowych niż Primera Division czy Liga Mistrzów, ale spoliczkowanie odwiecznego rywala zawsze dobrze smakuje. Każde zwycięstwo w derbach powoduje dumę wśród kibiców Los Blancos i Blaugrany.
Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!
– Każde dziecko marzy o tym, żeby zagrać w takim meczu jak El Clasico. Czuję się szczęściarzem, że mogłem rozegrać wiele takich spotkań. Cały świat ogląda te starcia, są bardzo wyjątkowe i mamy nadzieję, że jutrzejsza konfrontacja potoczy się dla nas korzystnie. Mieliśmy szczęście, że mogliśmy wygrać z Barceloną w finale na Mestalla w 2014 roku, to było wspaniałe uczucie. Teraz mierzymy się w półfinale i musimy zagrać jak najlepiej, żeby móc awansować do finału i dalej walczyć o zdobycie pucharu – mówi przed meczem Dani Carvajal.
Można powiedzieć, że przegrany finał na Mestalla zmobilizował Barcelonę do ciężkiej pracy, bo od tamtego czasu zagrała w czterech kolejnych. Wszystkie wygrała, a teraz stoi przed szansą ustanowienia absolutnego rekordu, jeśli chodzi o zwycięstwa z rzędu w tych rozgrywkach. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie startuje z pole position. Bramkowy remis (1:1) sprzed dwóch tygodni w nieco lepszym położeniu stawia podopiecznych Solariego.
Tym razem jednak na Santiago Bernabeu od początku zagra Leo Messi. Argentyńczyk w pierwszym starciu na boisku pojawił się dopiero pół godziny przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Przejął kapitańską opaskę i tyle go widzieliśmy. Można było odnieść wrażenie, że jeden z najlepszych piłkarzy świata wybiegł na murawę w pelerynie niewidce, a magiczną różdżkę zostawił w szatni. Niemal identycznie było w spotkaniach z Bilbao i Realem Valladolid, w których 31-latek także odegrał marginalną rolę. Wyglądał na piłkarza, który nie tyle co nie chciał, ale nie bardzo mógł pokazać maksimum swoich możliwości. Owszem, zdarzyło mu się zagrać kilka dobrych akcji, ale trudno nie dostrzec, iż Messi tak naprawdę do końca nie wyzdrowiał. Potwierdził to zresztą przed meczem z Baskami asystent Valverde, Jon Aspiazu: – Być może Messi nie jest przygotowany na 100%, ale jest blisko tego.
Zwycięstwo Realu Madryt możecie obstawić w Totolotku po kursie 2,70
Bez wątpienia kontuzja kolana, której Messi nabawił się w meczu z Valencią (cztery dni przed pierwszym El Clasico), nie była groźna, ale w jakimś stopniu blokowała Argentyńczyka. Czas rekonwalescencji chyba się już jednak skończył, o czym świadczy ostatni mecz La Pulgi przeciwko Sevilli, w którym strzelił trzy bramki i dorzucił do tego asystę.
Zwycięstwo nad Sevillą przyniosło trochę spokoju w szeregach Blaugrany, ale trudno nie zauważyć, iż gra mistrza Hiszpanii jest daleka od ideału. Po ostatnim zwycięstwie zauważył to nawet Leo Messi: – Mamy różne fazy, nie zawsze możemy grać na wysokim poziomie. Przechodziliśmy okres, w którym, szczerze mówiąc, nie graliśmy najlepiej, przez co trudniej było nam trafić do siatki. Kiedy gra jest płynna, wszystko samo wychodzi. Dziś znów byliśmy sobą i rozegraliśmy świetne spotkanie.
Jeszcze bardziej krytyczny był Gerard Pique, którego nie zadowoliło skromne zwycięstwo z Realem Valladolid (16.02.2019 Barcelona – Real Valladolid 1:0): – Nie graliśmy dobrze. Nie byliśmy taką Barçą, jaką chcemy być. Dobrze, że wygraliśmy, ale odczucia nie są już dobre. Musimy się poprawić. We wtorek musimy być lepsi albo będzie źle. Rywale grają, ale nam zabrakło płynności. Jeśli nie rozgrywamy piłki szybko, nie utrzymujemy się w jej posiadaniu, nie dominujemy ani nie stwarzamy okazji, stajemy się słabszym zespołem. Wiemy to i wiedzą to także inne drużyny. Musimy się poprawić.
Poprawy wymaga przede wszystkim środek pola, w którym zadomowił się Arturo Vidal. Oczywiście Chilijczyk stara się z całych sił i nie jest pierwszym lepszym graczem, ale pewnych rzeczy nie przeskoczy. Nigdy w takim klubie jak Barcelona nie będzie kreatorem, ponieważ najzwyczajniej w świecie do takiej roli brakuje mu umiejętności. Dużo większą winę za słabą grę w środku pola ponoszą Ivan Rakitić i Sergio Busquets. Ten pierwszy nie może złapać drugiego oddechu od początku sezonu. Drugi z kolei dobre mecze przeplata z gorszymi. Jeszcze słabszą opcją od Katalończyka i Chorwata jest Coutinho, który niemal w każdym spotkaniu rozczarowuje. W żadnym wypadku nie zdziwimy się więc, jeśli Valverde od początku postawi na Arthura, który rzutem na taśmę został wpisany na listę powołanych. Co prawda Brazylijczyk nie grał przez ostatni miesiąc, lecz można przypuszczać, iż zagra lepiej od Arturo Vidala czy Coutinho.
Zwycięstwo Barcelony możecie obstawić w Totolotku po kursie 2,45
W pierwszym meczu Karim Benzema i spółka jeden raz pokonali Marc-Andre ter Stegena. Tym razem na drodze stanie im prawdopodobnie Jasper Cillessen. Nie oznacza to jednak, że będzie dużo łatwiej, bo tak naprawdę Holender uratował Barcelonę w Copa del Rey. Bez jego parad w meczu z Sevillą i Levante dzisiejszego półfinału raczej, by nie było.
No dobra, a co tam słychać u Królewskich? Jakiś czas temu wydawało się, że drużyna ze stolicy Hiszpanii wreszcie wychodzi na prostą. Optymistyczny remis w El Clasico, zdominowanie Altetico Madryt w derbach Madrytu, pokonanie Ajaxu na wyjeździe. Zwłaszcza dwa pierwsze z tych spotkań pozwalały myśleć, że Real jeszcze tego sezonu nie stracił, ponieważ podopieczni Solariego grali naprawdę dobrze w piłkę. Zmiana frontu nie trwała jednak zbyt długo, gdyż zaraz przyszła wpadka w lidze z Gironą, a także wymęczone zwycięstwo z Levante.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że na Santiago Bernabeu powróciły stare demony. W dwóch ostatnich spotkaniach Królewskim znowu brakowało polotu w środkowej strefie, a obrona popełniała kardynalne błędy. Z całą pewnością dużą nadzieją dla defensywy Realu jest powrót Sergio Ramosa, który przeciwko Levante nie zagrał, ponieważ pauzował za kartki. Hiszpan w ostatnim czasie – poza chwilowym odcięciem prądu w meczu z Gironą – wraz z Karimem Benzemą był siłą napędową Los Blancos.
A jakby Solari miał mało problemów, fochy zaczął strzelać Gareth Bale. Walijczyk w meczu z Levante usiadł na ławce rezerwowych. Następnie wyszedł na rozgrzewkę wraz z Marco Asensio i Fede Valverde. Gdy argentyński szkoleniowiec w pierwszej kolejności zdecydował się wpuścić na boisko tego ostatniego, Bale postanowił ku zdziwieniu kolegów i sztabu trenerskiego usiąść na ławce. Koledzy i Antonio Pintus (asystent trenera) mówili do nie by dalej się rozgrzewał, ale ten nie reagował. Na boisku pojawił się po tym, jak na ławce rezerwowych przesiedział około pięciu minut. Oliwy do ognia dolał również swoim zachowaniem po strzeleniu bramki, gdyż odrzucił gratulacje od Lucasa Vazqueza. Madryckie media na tym jednak nie odpuściły i znalazły zdjęcia, na których widać, że 29-latek wchodząc na stadion oglądał mecz golfa.
https://twitter.com/ESPN_CA/status/1100157312604327936
Na tego typu problemy Santiago Solari zareagował w swoim stylu. Na konferencji prasowej Argentyńczyk udawał, że nic się nie stało:
Bale sprawił panu kłopot?
Cała nasza uwaga skupia się na meczu. Pierwsze spotkanie było piękne do oglądania, choć mogliśmy uzyskać korzystniejszy rezultat. Graliśmy dobrze i mamy nadzieję, że tak samo będzie jutro. Musimy dalej robić to, co nam wychodziło. Wszyscy jesteśmy zjednoczeni, aby zrealizować jutro swój cel. Ciężko pracowaliśmy, żeby tu być.
Awans Realu Madryt do finału Totolotek wycenił na kurs 2,05
Zaangażowanie Bale’a jest odpowiednie?
Powtarzam, skupiamy się na jutrzejszym meczu. Wszyscy zawodnicy to robią, Bale również. Każdy może zwracać uwagę na co chce, ale my wolimy myśleć o meczu, a nie o anegdotach. Moglibyśmy zwrócić uwagę na pasmo spotkań, jakie musieliśmy rozegrać w trzech rozgrywkach, aby walczyć o wszystkie trofea, a także na to, że drużyna od ponad tysiąca dni jest mistrzem Europy. To wspaniałe osiągnięcie, któremu dziś poświęcamy niewiele uwagi, być może za pięćdziesiąt lat będzie inaczej. Wolimy jednak skupić się na jutrzejszym starciu.
***
Bez wątpienia zmierzą się dziś drużyny, które w ostatnim czasie trochę błądzą w poszukiwaniu swojej najlepszej dyspozycji. Nie oznacza to jednak, iż nie zobaczymy wielkiego spotkania. Historia El Clasico już nie raz pokazała, że ten mecz generuje dodatkowe siły wśród zawodników obu drużyn. Tym bardziej jeśli na szali stoi awans do finału.
Fot. NewsPix
Tłumaczenie cytatów: fcbarca.com