Lider Ekstraklasy z siedmioma punktami przewagi nad peletonem, jeden z głównych kandydatów do awansu do finału Pucharu Polski. Może zaraz się na nas rzucicie, ale stwierdzamy tylko fakty: jest 27 lutego, a Lechia i w lidze, i w dzisiejszym meczu, może czuć się faworytem.
Oczywiście jeśli kibice dostaliby wybór, nikt nawet nie zająknąłby się na temat Pucharu. Mało – dla wielu, jeśli udział w PP oznaczałby stratę choćby punktu w lidze, lepiej wystawić w Turnieju Tysiąca Drużyn zespół z Egym Maulaną Vikri na kapitanie. Mistrzostwo to jednak inna, poważniejsza zabawa. A żeby było ciekawiej, Górnik Zabrze, ćwierćfinałowy rywal Lechii, jest poważnie uwikłany w walkę o utrzymanie, czyli też cel o niebo istotniejszy niż pucharowe trofeum.
Czy w Zabrzu obejrzymy mecz pod znakiem przeglądu wojsk, którego motywem przewodnim będzie rywalizacja rezerwistów, a trenerzy będą motywować zawodników elektryzującym:
– Panowie, jak odpadniecie nic się nie stanie. Przede wszystkim bez kontuzji.
Teoretycznie nikt tego nie planuje. Prezes Sarnowski z Górnika mówi o Narodowym i pucharach. Stokowiec uderza z kolei w ton “jeśli będzie okazja grać o wielkie rzeczy, nie przeoczymy tego”. Mimo to jest pole do teorii spiskowych, choć więcej będziemy wiedzieć, gdy trenerzy podają wyjściowe składy.
Górnik podejdzie do meczu po arcyważnym, choć mało przekonującym zwycięstwie z Zagłębiem Sosnowiec, ale wciąż ma raptem trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, a Wisła Płock ma dość indywidualności, by przeprowadzić udany pościg. Już w sobotę o ligową stawkę zabrzanie zmierzą się w Białymstoku z Jagą. Lechia ma więcej czasu, dopiero w poniedziałek zagra z Zagłębiem w Lubinie.
Pucharowa historia obu klubów jest piękna, ale wiadomo jak to z historią: w razie czego musi zejść na drugi plan w obliczu bieżących celów. Górnik ostatni raz grał w finale PP w 2001 roku. Przegrał wtedy decydujący dwumecz pod wodzą Józefa Dankowskiego z Polonią. W barwach Górnika brylowali wtedy Dickson Choto, Michał Probierz czy uczestnik Euro 2004 Andrejs Prohorenkovs. Ciekawe, że Górnik, choć bardzo mocny w latach osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych, ostatnie trofeum wygrał jeszcze za Włodzimierza Lubańskiego, wygrywając na ŁKS-ie 5:2 z Legią. Dla Lechii to oczywiście historyczny Puchar Polski z 1983 roku, rozgrywany z Piastem w… Piotrkowie Trybunalskim.
Ciekawy historyczny wyciąg dokonań Lechii znaleźliśmy na oficjalnej stronie gdańszczan. Według niego Lechia rozegrała w Pucharze szczebla centralnego 125 meczów, z czego sześć było autorstwa rezerw. Pucharowym strzelcem wszech czasów Lechii jest Paweł Buzała z dziesięcioma golami. Drugi jest Rafał Kaczmarczyk, który z sześciu trafień aż cztery załadował Chemikowi Bydgoszcz. Najbardziej egzotycznym strzelcem jest chyba Sarksis Chaczaterjan, pierwszy obcokrajowiec w historii biało-zielonych, ormiański defensor broniący barw Lechii w sezonie 92/93.
Droga do ćwierćfinału:
Górnik:
Unia Hrubieszów 9:0
Legionovia Legionowo 1:0
Rozwój Katowice 4:1 (po dogrywce, w podstawowym czasie gry 1:1)
Lechia:
Wisła Kraków 1:1 (5:4 po karnych)
Resovia 3:1
Termalica 3:1
Warto pamiętać, że w tym sezonie ćwierćfinał to tylko jeden mecz. Oszczędność w terminarzu, większe emocje na boisku. Goście oczywiście pokrzywdzeni, ale mimo to wydaje się, że plusów jest więcej.
Fot. FotoPyK