Reklama

Było tak źle, że musieliśmy odpocząć

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2019, 16:55 • 4 min czytania 0 komentarzy

Co prawda Po kolejce zawsze wjeżdża we wtorki, ale tym razem było nam tak ciężko, że daliśmy sobie jeden dzień ekstra. Myśleliśmy o tym, żeby spoglądać w lustro i robić kilometry podnosząc i odkładając kieliszek, ale po prostu było nam smutno. No bo tak zwany hit Lech-Legia. Bo paździerzowa pierwsza połowa w Krakowie. Bo męczarnie Lechii. A to przecież wszystko kandydaci do podium. Panowie, prosimy. Nie traktujcie nas już tak źle w tym sezonie!

Było tak źle, że musieliśmy odpocząć

k1

Wybór jest ciężki. To jakby wegetarianin miał iść do mięsnego kompletować kolację. To jakby iść w politykę szukać przyjaciół. Jak iść na mecz ekstraklasy i spodziewać się fajerwerków… No dobrze, ale co nam się podobało? Druga połowa w wykonaniu Cracovii. W pierwszej męczyli bułę, ale jak siedli na rywala, to nie było zmiłuj i tak naprawdę Pasy mogły wygrać to spotkanie 3:1 albo nawet 4:1. Wpadł co prawda tylko strzał Dytiatiewa, ale jak Cabrera usiadł w domu przy kominku, to mógł patrzeć z żalem w jego żar, że zamiast trzech asyst nie zanotował żadnej. Tak czy tak – siódme zwycięstwo z rzędu Cracovii. Szacuneczek.

k3

Tak jak się można było spodziewać. Spotkanie Lecha z Legią pachniało nieładnie na kilometry i podobno jeszcze za granicą portugalsko-hiszpańską czuć było nieprzyjemny zapach, zaproponowany przecież też przez drużynę rodaka tych pierwszych. Ustalmy fakty. Padły dwie bramki. Jedna po jakimś żenującym rykoszecie, kiedy Vujadinović prawię się zabił, oddając strzał. Druga po rzucie karnym, gdy Nagy został wręcz ośmieszony w szesnastce, a potem próbował przytulać rywala w karygodny sposób. Przecież nie czas, nie miejsce. Poza tym pamiętacie jakieś groźne akcje, strzały? Nie możecie pamiętać, gdyż nie ma czego pamiętać. Taka jest ta liga, że w hicie biorą udział dwie słabe drużyny. I wygrała ta mniej słabsza.

Reklama

k2

Ricardo Sa Pinto. Uznał, że Lech wcale nie zasłużył na wygraną.

Śmiech w nawiasie.

Uznał, że Szymański był faulowany i Legii należała się jedenastka.

Śmiech w nawiasie.

Mamy szanować człowieka, który nie szanuje wszystkich wokół.

Reklama

Śmiech, po prostu śmiech.

kom

Postawimy na Frantiska Placha. W kluczowym momencie meczu Arki z Piastem nie zawiódł, bo wyjął karnego wykonywanego przez Janotę. Ba, on ten strzał złapał, co oczywiście jest żenującą recenzją dla strzelającego, ale też mówi o dość wysokiej klasie bramkarskiej – przecież na wyżynach futbolu takie farfocle potrafią wpadać, przypomnijcie sobie Aguero vs Kepa w finale Pucharu Ligi. W każdym razie: słowacki bramkarz coraz bardziej nam się podoba, a w ramach uznania wysyłamy mu rękawice. Konkretnie robi to Wojtek Małecki, który prześle do Gliwic spersonalizowane “łapki”.

plach

k4

Lechia z Wisłą Kraków trochę się męczyła, ale jak to często bywa, wykorzystała swoje pół sytuacji i załadowała bramkę. A konkretnie zrobił to Filip Mladenović, który – choć pewny błąd popełnił Lis – uderzył precyzyjnie i dał się bramkarzowi pomylić. Serb rozstrzelał się niebywale, w trzech ostatnich domowych meczach Lechii załadował trzy gole. Nie ma co gadać – to najlepszy lewy obrońca ligi, a może i w ogóle najlepszy boczny piłkarz z bloku defensywnego w rozgrywkach. Trudno będzie go zastąpić, bo też nie mamy większych wątpliwości, że mając takie CV i tak czarując, latem znów spróbuje sił gdzieś wyżej.

k5

Thomas Daehne. Krew nas zalewała, jak chwalono go za grę nogami. Słuchajcie, niech on gra nawet zajebiście nogami, niech gotuje jak Amaro, niech śpiewa jak Mercury. Tylko, cholera, jest bramkarzem, więc niech też umie bronić. A – co znów pokazał – zbytnio nie umie. Łapał piłkę po farfoclu Szczepaniaka jak pijany motyle. No i ten farfocel wpadł, a Płock przegrał i jest przedostatni w tabeli.

k6

Wyboru za dużego nie ma, więc niech szampana bez procentów odbierze Kamil Jóźwiak. Był najlepszy na boisku w tak zwanym hicie, wywalczył karnego, który właściwie zamknął mecz. Drobny pozytyw dla Lecha przed kolejnymi meczami.

k7

Igor Angulo w meczu z Sosnowcem. Narzekano trochę na tego gościa w tym sezonie, a przecież on cały czas strzela. I to jak! Śliczna przewrotka.

 

k8

Piątek po golu strzela palcami. Piech po nieuznanym golu też strzela palcami.

k10– To niewiarygodne – kwitował Sa Pinto swoją wypowiedź po meczu z Lechem.

To prawda, trenerze. Pańskie wypowiedzi są niewiarygodne.

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
1
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Komentarze

0 komentarzy

Loading...