Derby Dolnego Śląska w Ekstraklasie to od tego sezonu już nie tylko mecze między Śląskiem Wrocław a Zagłębiem Lubin, bo historyczny awans uzyskała Miedź Legnica, ale nadal przede wszystkim z tą parą są kojarzone. I to właśnie ta dwójka zakończy nam 23. kolejkę.
Gospodarze walczą o odskoczenie od strefy spadkowej i zyskanie odrobiny spokoju, natomiast goście po udanym starcie (wygrane z Lechem i Miedzią) chcą wyprzedzić dziewiątą Wisłę Kraków i jeszcze bardziej zbliżyć się do grupy mistrzowskiej. To dobra okoliczność, aby zrobić sobie małą podróż do przeszłości.
Historia tych derbów jest stosunkowo świeża, bo zaczęło do nich dochodzić dopiero w 1985 roku. Wcześniej jedni i drudzy ciągle się mijali. Najlepiej świadczy o tym fakt, że jak dotąd wrocławsko-lubińskie derby odbywały się wyłącznie w Ekstraklasie. Bardzo długo w tych meczach rządziło Zagłębie, Śląsk zaczął się regularnie odkuwać dopiero z początkiem XXI wieku. Jego dominacja trwała do 2012 roku, od kilku lat to znów “Miedziowi” częściej chodzą z podniesionym czołem. W ostatnich pięciu starciach WKS wywalczył zaledwie cztery punkty. Ogólny bilans jest wyrównany: Zagłębie wygrało 18 razy, Śląsk 15-krotnie, a w ośmiu przypadkach padał remis.
ŚLĄSK DZIŚ WYGRA? KURS 2.3 W LV BET
Tylko dwa razy mieliśmy derby bezbramkowe, ostatnie w 1992 roku. Licząc, że dziś ta statystyka się nie zmieni, przedstawiamy wam pięć naszym zdaniem najbardziej pamiętnych Derbów Dolnego Śląska z XXI wieku. Często na pierwszym planie wcale nie znajdowały się wątki czysto piłkarskie.
28 kwietnia 2013
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 4:0 (1:0)
1:0 – M. Małkowski 34′
2:0 – M. Małkowski 58′
3:0 – Papadopulos 77′
4:0 – Jeż 84′
Jedno z dwóch najwyższych derbowych zwycięstw Zagłębia w tym wieku (drugie miało miejsce jesienią tego sezonu) i jeden z niewielu powodów dla lubińskich fanów, by ciepło pomyśleć o Macieju Małkowskim. Wyróżniający się w GKS-ie Bełchatów pomocnik po transferze do “Miedziowych” mocno spuścił z tonu. Dość powiedzieć, że w sezonie 2012/13 były to jego jedyne ligowe gole. Moment za to wybrał idealny, przynajmniej z punktu widzenia Zagłębia.
Wśród wrocławskich kibiców krążyły wtedy różne historie. Podobno nawet któryś z piłkarzy Śląska postawił na porażkę swojej drużyny w tym spotkaniu. Koniec końców był to jednak udany sezon dla WKS-u, który zajął trzecie miejsce i wszedł do pucharów. Zagłębie nie po raz pierwszy musiało się zadowolić środkiem tabeli.
***
6 listopad 2011
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 1:5 (0:2)
0:1 – Diaz 2′
0:2 – Ćwielong 20′
0:3 – Celeban 64′
1:3 – Wołczek 77′ samobój
1:4 – Voskamp 84′
1:5 – Isailović 90+3′ samobój
Najwyższe w historii zwycięstwo Śląska nad Zagłębiem (dla Zagłębia najefektowniejszy triumf to 7:0 z 1992 roku). Był to sezon mistrzowski dla wrocławian, a ta wygrana jeszcze bardziej napędziła zespół Oresta Lenczyka. W tym meczu swojego ostatniego gola w barwach WKS-u strzelił Johan Voskamp, który po transferze dobrze zaczął, lecz szybko spuścił z tonu. Lenczyk – niejako w swoim stylu – posadził go wtedy na ławce, mimo że Holender tydzień wcześniej zapewnił trzy punkty z Lechią Gdańsk. Od początku zagrał Cristian Omar Diaz i nim jeszcze wszyscy wygodnie usiedli, Argentyńczyk dał Śląskowi prowadzenie po nietypowo wykonanym rzucie wolnym przez Sebastiana Milę.
W Zagłębiu jako trener debiutował Pavel Hapal, który zastąpił Jana Urbana. Obecny selekcjoner reprezentacji Słowacji miał bardzo trudny początek (cztery punkty w pierwszych ośmiu meczach), ale wiosną “Miedziowi” zostali jedną z rewelacji ligi i spokojnie się utrzymali.
***
27 kwietnia 2010
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
1:0 – Micanski 78′
1:1 – Mila 89′
Na murawie było ciekawie, wszystko rozstrzygało się w ostatnim kwadransie, ale najwięcej mówiło się o wydarzeniach pozaboiskowych. Niezdrowe emocje zaczęły się jeszcze przed meczem, gdy kibole Śląska wjeżdżający do Lubina atakowali przechodniów ubranych w barwy Zagłębia. Zatrzymano pięciu mężczyzn. Zniszczono kilka aut, a grupa trzystu osób z Wrocławia próbowała dostać się na stadion bez biletów.
To podsyciło nastroje u miejscowych. Najboleśniej przekonał się o tym ówczesny prezes Śląska, Piotr Waśniewski. Gdy w trakcie pierwszej połowy zszedł do toalety pod trybuną VIP, zaatakowało go dwóch pseudokibiców Zagłębia. – Jeden mnie przytrzymał, a drugi chciał uderzyć głową w nos, ale uchyliłem się i dostałem w czoło – cytowała go “Gazeta Wyborcza”. Tyle dobrze, że nie działo się to w miejscu odosobnionym, do akcji szybko wkroczyli policjanci w cywilu i prezes mocniej nie ucierpiał. Jednego ze sprawców zatrzymano od razu, drugi zbiegł, ale został złapany dzień później.
Po meczu w autokar piłkarzy Śląska poleciały kamienie, na szczęście nikt nie został trafiony. Ogólnie spotkanie było kiepsko zabezpieczone – zarówno przed stadionem jak i na nim.
Waśniewski potem wezwał Zagłębie do wpłaty 150 tys. zł na hospicjum dla dzieci w ramach zadośćuczynienia, ale prezes Jerzy Koziński odmówił, uważając, że powinni to zrobić sprawcy napadu.
LV BET WYCENIA DZIŚ TAK SAMO REMIS LUB WYGRANĄ ZAGŁĘBIA LUBIN – PO 3.30
24 kwietnia 2002
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 1:2 (0:1)
0:1 – Wasilewski 28′ karny
0:2 – Nazaruk 70′
1:2 – Niciński 85′
Czerwone kartki: Sztylka (55′ Śląsk, za dwie żółte), Lato (65′ Śląsk, za dwie żółte).
Jeżeli chodzi o wydarzenia boiskowe, to najbardziej nerwowe Derby Dolnego Śląska w tym wieku. Atmosfera była wyjątkowo napięta. Zaczęło się od podyktowania rzutu karnego dla gości. Protesty i przepychanki ze strony gospodarzy trwały prawie trzy minuty, a kłótnie przeniosły się na lożę honorową. Jeden z działaczy Zagłębia głośno oskarżył Śląsk o urabianie sędziów. Prezes WKS-u, Janusz Cymanek nie wytrzymał tych emocji i zszedł z trybuny.
Po golu Marcina Wasilewskiego zaczęło się polowanie na nogi. Błyskawicznie czterech piłkarzy Zagłębia otrzymało żółte kartki. Ogółem sędzia w tym meczu pokazał 13 “żółtek” i dwa czerwone kartoniki. Śląsk grając już w dziewiątkę i murując się przed swoim polem karnym, niespodziewanie wyprowadził zabójczą kontrę. Ustawiony na desancie Sławomir Nazaruk ograł Piotra Przerywacza i wykorzystał sytuację sam na sam. Zagłębie dopiero w 85. minucie zdobyło bramkę honorową za sprawą Grzegorza Nicińskiego. Szalony napór jego i kolegów nic już nie dał, mimo że w praktyce Śląsk miał już wtedy ośmiu piłkarzy, bo Krzysztof Szewczyk doznał kontuzji i tylko statystował na boisku. Trener wrocławian Marian Putyra miał krzyczeć do sędziego: – Kończ już ten mecz, chuju z Tarnowa! Zdarzenie to nie zostało odnotowane w protokole.
Dla Ślaska było to pyrrusowe zwycięstwo. W dwóch ostatnich kolejkach wywalczył raptem jeden punkt i spadł z Ekstraklasy.
***
19 maja 2001
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 1:3 (1:0)
1:0 – Grzybowski 14′ karny
1:1 – Włodarczyk 47′
1:2 – Paszulewicz 67′
1:3 – Sadzawicki 90′
Zdaniem wielu najbardziej pamiętne Derby Dolnego Śląska w XXI wieku. Jeżeli chodzi o wydarzenia po meczu – bez dwóch zdań. Zagłębie do przerwy prowadziło, ale w drugiej połowie zupełnie stanęło i dostało trójkę. Już po golu Jacka Paszulewicza fani “Miedziowych” wpadli we wściekłość. Podejrzewali swoich piłkarzy o sprzedanie meczu.
Wrocławska “Gazeta Wyborcza” pisała wtedy:
Wściekli fani Zagłębia zaczęli palić flagi w barwach Śląska oraz wywieszone na płocie szaliki wrocławskiego klubu i drużyn z nim zaprzyjaźnionych. Równocześnie nadal wyzywali, lżyli swoich zawodników, którzy grali fatalnie. Na kilka minut przed końcem meczu miejscowi zaczęli opuszczać trybuny i gromadzić się przed klubowym budynkiem.
Na stadionie zrobiło się nerwowo i niebezpiecznie. Ktoś z grupy kibiców wyłamał drzwi i wrzucił pojemnik z gazem łzawiącym do korytarza, w którym znajdują się szatnie. Wybito kilka szyb. Gaz wypełnił cały kilkupiętrowy budynek klubowy – w efekcie zapłakani piłkarze Zagłębia, którzy wcześniej szybko zbiegli z murawy, wrócili ze swojej szatni i dołączyli do graczy Śląska i sędziów, stojących na murawie. Nikt nie wchodził do tunelu prowadzącego do szatni, gdyż wszędzie unosił się gaz.
Po porażce ze Śląskiem trener Zagłębia Mirosław Jabłoński złożył rezygnację z pracy, jednak prezes klubu Jacek Kardela jej nie przyjął. Z kolei rada nadzorcza początkowo postanowiła odsunąć z zespołu trzech zawodników: Grzegorza Lewandowskiego, Marcina Adamskiego i Dariusza Żurawia. Ostatecznie w trybie natychmiastowym kontrakt rozwiązano tylko z Lewandowskim, a dwaj pozostali grali dalej. Cały zespół ukarany został finansowo i zawodnicy mieli zapłacić średnio po ok. 5 tys. zł kary. Oprócz tego zawieszono do końca sezonu wypłaty premii.
Dodajmy, że pomeczowa konferencja odbyła się… na boisku.
Wcześniej, jesienią tego samego sezonu (październik 2000), też się działo. Śląsk wygrał 2:1, a drugiego gola w niezwykle kontrowersyjnych okolicznościach strzelił późniejszy trener Zagłębia, Piotr Stokowiec.
Dlaczego kontrowersyjnych? Stokowiec uderzył z rzutu wolnego bez gwizdka sędziego. Piłkarze lubinian przekonywali, że byli uczulani przez arbitra, by czekać na jego sygnał, więc złość podwójna. Co do Stokowca, wcześniej kopnął z dystansu tak niedokładnie, że piłka przeleciała nad ogrodzeniem i wybiła szybę w Porsche jednego z działaczy Śląska…
Fot. FotoPyk/newspix.pl