Reklama

Ambicja ponad rozumem

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2019, 20:47 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mogłeś być królem, jesteś… no, wiadomo czym. To było jedno z ulubionych powiedzonek Wojciecha Łazarka. Kepa Arrizabalaga dziś bardzo chciał zostać królem. Tak bardzo, że aż odcięło mu prąd. Że w ostatniej minucie dogrywki, gdy Maurizio Sarri zdecydował się w jego miejsce wpuścić Willy’ego Caballero, specjalistę od karnych, stanął okoniem. Zaczął krzyczeć w kierunku ławki rezerwowych, gestykulować, nie zgadzając się z decyzją Włocha. Pokazując, że choć chwilę wcześniej leżał na boisku, nic mu nie jest. Że to jemu należy się występ w serii jedenastek, szansa by – jak w półfinale z Tottenhamem – być bohaterem karnych.

Ambicja ponad rozumem

Nie został, mimo jednej udanej interwencji w trzeciej serii, gdy naprzeciw stanął Leroy Sane. Koledzy mu nie pomogli, Jorginho strzelił bardzo łatwo do obrony, David Luiz wcelował w słupek. Chelsea przegrała finał Carabao Cup, a on raczej nie ma co pokazywać się na oczy Maurizio Sarriemu przez kilka najbliższych dni.

Możemy sobie tylko wyobrażać, po jakie środki dyscyplinarne sięgnie Włoch, który długo nie umiał wybaczyć Andreasowi Christensenowi sytuacji z meczu z Arsenalem, gdy rezerwowy poszedł skorzystać z łazienki i nie wrócił na ławkę rezerwowych. Tutaj Kepa ośmieszył swojego menedżera na oczach milionów, odstawiając napędzany niesamowitą ambicją akt buntu na placu gry.

Dlaczego mogło mu się wydawać, że na występ w karnych zasłużył? Na pewno miał jakieś zasługi w doprowadzeniu do serii jedenastek, bo choć w 90 minutach rzadko miał okazję się spocić, to w drugiej części dogrywki wybronił uderzenie Sergio Aguero, co zresztą okupił kontuzją, po której pierwszy raz na rozgrzewkę ruszył Willy Caballero.

Żeby nie było – również i Ederson nie został kompletnie rozgrzany przed serią jedenastek. Przez 120 minut Chelsea nie oddała celnego strzału, co jednak Brazylijczykowi nie przeszkodziło w wyłapaniu fatalnie wykonanego przez Jorginho karnego z tym jego charakterystycznym naskokiem. Na rękach miał zresztą też uderzenie Emersona, gdyby David Luiz nie trafił w słupek, miałby szanse zbić i to uderzenie, bo wyczuł intencje rodaka.

Reklama

Najgroźniejsze sytuacje z dwóch godzin gry? Można je wyliczyć jednym tchem bez większej zadyszki. Chelsea miała trzy w krótkim okresie w drugiej połowie, gdy najpierw z bliska przestrzelił Kante, później z narożnika pola karnego próbował niecelnie Barkley, wreszcie na strzał po zagraniu Hazarda nie decydował się Pedro, zamiast tego odegrał i został zablokowany. Do tego groźny rzut wolny Williana w 92. minucie. City? Strzał Aguero z dogrywki, o którym wspominaliśmy, poza tym jeden zza pola karnego, który tylko dla formalności złapał Kepa, bo i tak był niecelny i jeden z pola karnego, który poszybował nad bramką. Najbardziej obiecująco zapowiadał się rajd Sterlinga w samej końcówce podstawowego czasu gry, ale zdusił go łapiąc żółtą kartkę Jorginho.

Co tu dużo mówić – to kompletnie nie był taki dzień z hitami w Anglii, na jaki się zapowiadało. United – Liverpool. Chelsea – City. Jakie to miało być widowisko w dwóch aktach. Ostatni mecz Czerwonych Diabłów z The Reds? 3:1 dla podopiecznych Kloppa, cała masa sytuacji, dominacja Liverpoolu. Ostatnie starcie The Citizens z The Blues? 6:0 dla tych pierwszych, gol za golem, spokojnie mogła być dwucyfrówka.

90 plus 120 minut. Siedem celnych strzałów. Nie, nie po siedem na zespół. Nawet nie po siedem na mecz. Łącznie.

A miało być tak pięknie.

Chelsea – Manchester City 0:0 (3:4 po karnych)

fot. NewsPix.pl

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
5
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Anglia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...