Reklama

Czy transfer Frankowskiego do MLS-u powinien zaważyć na jego powołaniach?

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2019, 15:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Okazuje się, że konferencje Jerzego Brzęczka są ciut ciekawsze od tych Adama Nawałki, bo obecny selekcjoner co jakiś czas nie boi się rzucić konkretu. Chyba jednak woleliśmy nudziarza Nawałkę i dobre wyniki niż odważniejszego Brzęczka i sześć meczów z rzędu bez zwycięstwa, ale w polskiej piłce najwyraźniej wszystkiego mieć nie można. W każdym razie: wczoraj oberwało się nieco Przemysławowi Frankowskiemu za transfer do MLS, a dziś chcielibyśmy sprawdzić, czy na pewno słusznie.

Czy transfer Frankowskiego do MLS-u powinien zaważyć na jego powołaniach?

– Sytuacja z Przemkiem Frankowskim jest niekomfortowa. Usłyszał ode mnie opinię negatywną na temat przenosin do USA. Z punktu widzenia szkoleniowego i reprezentacyjnego jest to dla mnie osobiście niezrozumiałe, że akurat w tym momencie Przemek decyduje się na taki krok – stwierdził selekcjoner. Z tych kilku zdań można spokojnie wyczytać opinię Brzęczka, która zakłada negatywne podejście do poziomu MLS-u, wyboru tej ligi w wieku 23 lat, a także obawę o kłopoty ze względu na zmianę stref czasowych przy powołaniach. Czy jednak Brzęczek rzeczywiście powinien się martwić, że jego piłkarz wyjechał za siedem gór i siedem lasów, a teraz przepadnie tam na amen i kadra nie będzie miała z niego żadnego pożytku? Sprawdźmy, ilu piłkarzy europejskich reprezentacji, było powoływanych z amerykańskiej ligi dość regularnie w 2018 roku.

Albert Rusnak – Słowacja
Rasmus Schueller, Jukka Raitala – Finlandia
Ola Kamara – Norwegia
Nicolas Hasler – Liechtenstein
Krisztian Nemeth – Węgry
Maxime Chanot – Luksemburg
Borek Dockal – Czechy
Haris Medunjanin – Bośnia
Valeri Kazaiszwili, Guram Kashia – Gruzja
Gustav Svensson – Szwecja
Johnny Russel – Szkocja

Z jednej strony – wiadomo, nie są to żadni herosi europejskiego futbolu, którzy by nim trzęśli i rozdawali karty. Z drugiej jednak, nie ma żadnych argumentów dla których mielibyśmy stawiać Frankowskiego wyżej od takiego Dockala. Facet przez lata zrobił masę dobrego dla Sparty, potem wyjechał zarobić do USA, ale nie oznaczało to, że nagle oduczył się grać w piłkę. Nie, w czterech meczach 2018 roku był kapitanem reprezentacji Czech, dał dwie asysty ze Słowacją, wystąpił w wygranym meczu z Polską. Nie musiał być traktowany jak jakiś amerykański oszołom. Po prostu wsiadał w samolot, leciał, robił swoje i wracał. A w lidze strzelił pięć bramek i dorzucił 11 asyst, czyli podróże nie zabiły go ani dla klubu, ani dla kadry.

A Gustav Svensson ze Szwecji? Jako piłkarz Seattle Sounders FC potrafił zagrać cały mecz 1/8 finału mundialu ze Szwajcarią. Gdzie byli wówczas Polacy, grający podobno w poważniejszych ligach, wiemy. Poza tym, o ile się orientujemy, Krzysztof Mączyński potrafił dostawać zaproszenia od Nawałki, nie mieszkając gdzieś pod Płońskiem, tylko w Chinach i jednocześnie grać dobrze. Na przykład gola ze Szkocją strzelił jako zawodnik Beijing Renhe.

Reklama

Naturalnie nie chodzi nam o to, by przesadzać w drugą stronę, by powoływać Frankowskiego tylko dlatego, że jest piłkarzem MLS-u i wówczas Brzęczek miałby pokazać: patrzcie, jaki jestem światowy. Nie, Frankowski powinien grać w kadrze wtedy, gdy będzie na to zasługiwał. I jeśli będzie sobie radził w amerykańskiej lidze, wcale nie takiej słabej, powinien na kadrę jeździć. Różnica czasu dla jednego piłkarza to naprawdę najmniejszy problem tej reprezentacji.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...