– Jestem innym typem napastnika niż Arek czy Robert. Nie mam problemu, żeby współpracować z którymkolwiek z nich. Wydaje mi się, że kadra powinna mieć największą korzyść z gry dwójką napastników, bo naprawdę jesteśmy w formie.
Dziś w prasie wiodącym materiałem jest duży wywiad Michała Pola z Krzysztofem Piątkiem, który przeczytacie w „Przeglądzie Sportowym”.
SUPER EXPRESS
Piotr Koźmiński porozmawiał o Krzysztofie Piątku z Alberto Zaccheronim, byłym trenerem AC Milan. Włoch uważa, że pewność siebie u Polaka już jest na poziomie Ronaldo.
– Polak rywalizuje z Ronaldo o koronę króla strzelców Serie A. Portugalczyk ma już 19 goli, a napastnik Milanu 17. Myśli pan, że pokonanie Cristiano jest możliwe?
– To się okaże, ale warto zwrócić uwagę na ważną cechę: pewność siebie. Widzę, że dzięki seryjnie strzelanym bramkom Piątek wszedł na bardzo wysoki poziom zaufania do swoich umiejętności, pewności tego co robi. Widać, że każdy ruch, który wykonuje, każde zagranie – jest po prostu przekonany, że w danym momencie tak się trzeba zachować. Oczywiście, mówię tu o pewności siebie jako czymś pozytywnym. Powiem więcej: teraz Piątek ma tę pewność siebie na poziomie Ronaldo!
Proszę państwa, oto burak. Portugalski burak.
W klubie nie szanuje ludzi mających własne zdanie (Malarz), traktuje polskich współpracowników z góry, podobnie potraktował zresztą dziennikarkę „Przeglądu Sportowego” za to, że ośmieliła się go skrytykować. A już po meczu z Cracovią pobił granice buractwa. Zamiast po męsku przyjąć porażkę i pogratulować sukcesu trenerowi Probierzowi, Sa Pinto nawet nie podał mu ręki. Tłumaczył, że rzekomo Probierz nie okazał mu szacunku przed meczem. Czym się przejawił ten brak szacunku? Rzekomo Probierz źle odrzucił piłkę. Do piłkarza zamiast do sędziego.
GAZETA WYBORCZA
Futbolu w dzisiejszej „Wyborczej” nie stwierdzono. Lecimy dalej.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Tematem numeru wywiad z Krzysztofem Piątkiem. Między innymi o jego porozumieniu z Lucasem Paquetą czy grze w duecie w reprezentacji z Robertem Lewandowskim.
– Wyobraża pan sobie grę w ustawieniu 4-4-2 z dwoma napastnikami, na przykład panem obok Roberta Lewandowskiego? W Milanie występuje pan jako samotny napastnik.
– Ale w Genoi grałem w ataku razem z Kouame i nieźle się uzupełnialiśmy. Jestem innym typem napastnika niż Arek czy Robert. Nie mam problemu, żeby współpracować z którymkolwiek z nich. Wydaje mi się, że kadra powinna mieć największą korzyść z gry dwójką napastników, bo naprawdę jesteśmy w formie.
– Fani Milanu zestawiają ze sobą dwa zdjęcia: pana cieszącego się na plecach Paquety i bardzo podobne z Szewczenką na plecach Kaki. Liczą, że będziecie równie kreatywną parą. Rzeczywiście dobrze się ze sobą rozumiecie?
– Mamy ze sobą świetny kontakt i na boisku, i poza boiskiem. On już wie, jakie lubię dostawać piłki, ja też go podpytuję, jakie on najbardziej lubi zagrywać. Chłopak ma niesamowite umiejętności techniczne. Prostopadle podaje w punkt, z czego mogę korzystać. Będziemy ze sobą dużo rozmawiać, bo to jest kluczowe. Jeśli eksperci mówią, że dzięki nam gra Milanu stała się bardziej kreatywna, to mogę się tylko cieszyć. Choć proszę pamiętać, że na boisku nie jesteśmy sami, zawsze jest nas jedenastu. Wszyscy pracują dla drużyny. Ja też staram się pomagać w obronie, współpracować tam z kolegami. Potem dostaję od nich tak dobre podania, jak w meczu z Atalantą od Rodrigueza. Mamy młody, kreatywny i zaawansowany technicznie zespół. Trafiliśmy na swój moment i pragniemy to wykorzystać. Chcemy zagrać w Lidze Mistrzów i zajść jak najdalej w Pucharze Włoch.
Kibice Bayernu wielkie nadzieje przed dwumeczem z Liverpoolem pokładają w Robercie Lewandowskim. Dla Polaka to niezwykle wymagający test.
– W meczach z Liverpoolem Lewandowski będzie grał pod największą presją od lat. To jest moment, w którym musi pokazać, że jest liderem zespołu. W tej drużynie nie ma już zbyt wielu piłkarzy, którzy rządzili na boisku i w szatni. Dlatego to będzie egzamin dla Polaka – powiedział przed rywalizacją z Liverpoolem Oliver Kahn, były bramkarz Bayernu (…).
Statystyki są dla Lewego brutalne. W poprzedniej edycji Champions League w fazie pucharowej był w stanie jedynie pokonać golkipera Besiktasu Stambuł. Potem nie trafiał w pięciu kolejnych meczach. W sumie w Bayernie zagrał w 21 meczach w fazie pucharowej i w ponad połowie nie zdobył bramki.
Juergen Klopp był kiedyś opcją dla Bayernu. Ostatecznie nigdy do Monachium nie trafił, a dziś jest faworytem starcia z Bawarczykami w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Wszystko działo się zimą 2008 roku. Bayern rozglądał się właśnie za następcą odchodzącego po sezonie Ottmara Hitzfelda i Uli Hoeness zadzwonił do Kloppa, który trenował wówczas Mainz. Szef Bayernu zakomunikował mu wtedy, że jest nim zainteresowany, ale był mały haczyk. – Szukamy trenera z dużym, międzynarodowym nazwiskiem oraz jednego na rynku lokalnym. Ty jesteś naszą niemiecką opcją – miał powiedzieć.
I choć Klopp zdawał sobie sprawę po tych słowach, że jest opcją rezerwową, to jego rozczarowanie było ogromne, gdy bawarski gigant postawił na kogoś innego. Okazało się bowiem, że opcją międzynarodową był Jürgen Klinsmann. Szefowie Bayernu nie byli rzekomo przekonani do noszącego dresy, wytarte dżinsy i czapki z daszkiem Kloppa.
Luis Suarez od ponad trzech lat czeka na wyjazdowego gola w Champions League. Było to we wrześniu 2015, w meczu z AS Roma.
Gdy w 2015 roku Barcelona ostatni raz wygrywała Ligę Mistrzów, jej kluczowym piłkarzem był Luis Suarez. Urugwajczyk błyszczał wtedy w wyjazdowych meczach fazy pucharowej. W starciach z Manchesterem City (2:1) i PSG (3:1) strzelał po dwa gole, w półfinale z Bayernem w Monachium (2:3) miał dwie asysty, a w berlińskim finale z Juventusem (3:1) znowu wpisał się na listę strzelców. „El Pistolero” poprowadził zespół do zdobycia Champions League, ale potem się zaciął. I nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego.
Lyon ma zespół z najniższą średnią wieku w Lidze Mistrzów. Postraszy ten z najwyższą, Barcelonę?
Talenty z Lyonu spisują się bardzo dobrze, drużyna wygrała sześć z ostatnich siedmiu spotkań. Teraz trener Bruno Genesio ma jednak problem. Nie zagra bowiem Nabil Fekir – najlepszy, a przy okazji najbardziej doświadczony zawodnik (też młody, ma dopiero 25 lat) zespołu. – Nieobecność jednego z naszych najlepszych piłkarzy musi nas zainspirować jak PSG nieobecność Neymara i Cavaniego – komentował szkoleniowiec Olympique, nawiązując do wygranej mistrza Francji z Manchesterem United (2:0).
Obok: Błaszczykowski ratownikiem i bohaterem Wisły – czyli tekst pomeczowy Michała Treli.
Rozklekotana Lokomotywa. Organizacja gry w zespole Adama Nawałki kompletnie kuleje.
Odejmując dwa gole ze stałych fragmentów gry, Lech wiosną na razie tracił bramki głównie po kontratakach rywali, na co po starciu w Gliwicach zwrócił zresztą uwagę sam Nawałka.
Zagłębiu Lech dał się zaskoczyć po tym, jak sam wykonywał rzut rożny i po stracie piłki nie zdążył w porę odbudować ustawienia w obronie. – Dokonaliśmy analizy spotkania i musimy wyciągnąć wnioski. Pracujemy nad wszystkimi fazami gry, przejściem z ofensywy do defensywy i na odwrót – mówił po tamtym spotkaniu Nawałka, po czym… w miniony piątek Kolejorz stracił niemal bliźniaczego gola. Kontratak Piasta też zaczął się w jego własnym polu karnym, kiedy nieudane dośrodkowanie ze skrzydła miał Wołodymyr Kostewycz, a piłkarze Fornalika błyskawicznie zrobili użytek z ogromnych połaci wolnej przestrzeni zostawionych przez lechitów za plecami.
Oprócz tego:
– Cracovia korzysta na transferach last minute z lata – Gola i Cabrery;
– Kucharczyk drugi raz z rzędu poza kadrą meczową;
– Kanibołocki jak tykająca bomba – Miedź straciła 3 z 6 goli po jego błędach;
– Van Dael korzysta w Lubinie z żelaznej jedenastki.
Po artyklue Rafała Rostkowskiego w „Przeglądzie Sportowym” Zbigniew Przesmycki zmienił wyniki swojego testu sędziowskiego.
Pod wpływem publicznej krytyki i reakcji środowiska piłkarskiego, być może też przedstawicieli władz PZPN, w trakcie weekendu Przesmycki zaczął pracować nad zmianą odpowiedzi do swoich pytań. Pytań, które okazały się za trudne dla 22 z 31 najzdolniejszych sędziów. Niezaliczenie testu to utrata szans na awans i koniec marzeń o ekstraklasie. Jeszcze nie wiadomo, ile odpowiedzi w teście Przesmyckiego zostanie zmienionych i ilu sędziów dzięki temu uzyska zaliczenie pozwalające ubiegać się o awans.
Przez cały tydzień Przesmycki ignorował problem i był odporny na argumenty osób z komisji szkoleniowych, przedstawicieli zarządu Kolegium Sędziów, wojewódzkich związków piłkarskich, sędziów byłych i obecnych, a nawet bliskich kolegów. Większość środowiska boi się publicznie komentować sprawę testu. – Jakiś problem chyba jest, skoro tak dużo osób odpadło – przyznał w radiu TOK FM sędzia Tomasz Listkiewicz. „Liczę na to, że KS PZPN upubliczni pytania i prawidłowe odpowiedzi” – napisał na swoim sędziowskim profilu na Facebooku Marcin Borski, szef sędziów na Mazowszu.
SPORT
Święto w Krakowie – Kuba wrócił i przywitał się golem.
Ten stadion kocha takie historie. Gdy 14 lat temu Błaszczykowski zaliczał ten pierwszy, prawdziwy debiut w Wiśle, też strzelił gola. Wtedy nikt jeszcze nie przypuszczał, że ta kariera potoczy się w takim stylu. Że Kuba zachwyci publikę największych stadionów Europy, a potem wróci, by ratować swój klub. Nic więc dziwnego, że wczoraj wszystko kręciło się wokół niego (…).
– Piłkarze zagrali w „kamień, papier, nożyczki” i w ten sposób zdecydowali, kto będzie strzelał karnego – żartował po meczu Stolarczyk. Ale chwilę potem przyznał, że to on wyznaczył Kubę do karnych. – Wiem, że grał na największych arenach świata, ale ten mecz był dla niego na pewno wyjątkowy, bo kibice przyszli powitać go ponownie w Wiśle – dodał.
Dominikowi Furmanowi mogą grozić nawet trzy lata pozbawienia wolności! Taka jest maksymalna kara za publiczne znieważanie kogoś z powodu przynależności narodowej.
Sprawą zajmuje się też policja. Informuje o tym nadkomisarz Tomasz Krupa z Zespołu Prasowego Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Pytany przez nas, czy policja już wszczęła postępowanie w tej sprawie, tłumaczy: – „Wszczęła” – to za dużo powiedziane. Wczoraj mieliśmy kontakt z piłkarzem Jagiellonii, który złożył zeznanie i doniesienie w całej sprawie. Wszystko miało miejsce w 86 minucie meczu z Wisłą Płock. Jeden z piłkarzy przeciwnika użył pod jego adresem słów, które można potraktować jako znieważenie co do przynależności narodowej. Czyn, o którym mówimy, wyczerpuje znamiona przestępstwa z artykułu 257 Kodeksu Karnego – informuje nadkomisarz Krupa.
Michał Zichlarz zebrał i opisał pokrótce wcześniejsze ligowe przypadki rasizmu. Między innymi sprawę Charlesa Nwaogu.
Jesienią 2009 roku miała miejsce bezprecedensowa na polskich boiskach sytuacja. W meczu między ŁKS-em Łódź a Flotą Świnoujście doszło do starcia dwóch zawodników z tego samego zespołu. Nigeryjski napastnik Floty Charles Nwaogu uderzył Damiana Staniszewskiego. Został za to ukarany przez sędziego Grzegorza Stęchłego czerwoną kartką. Wszystko działo się w 22 minucie. Chodziło o rasistowskie uwagi Staniszewskiego względem kolegi z drużyny.
Jedenastka kolejki „Sportu”, a w niej: Miśkiewicz – Zbozień, Sedlar, Czerwiński, Kirkeskov – Hernandez, Valencia, Majewski, Pawłowski, Udowiczić – Parzyszek. Najwyższe noty zgarnęli Pawłowski i Kirkeskov.
MIKKEL KIRKESKOV 9
Kapitalne uderzenie w samo okienko z rzutu wolnego było wisienką na torcie podczas piątkowego wieczoru w Gliwicach. Duński dynamit wreszcie eksplodował w Piaście, otrzymując za znakomity występ notę bliską ideału.
SZYMON PAWŁOWSKI 9
Od pierwszego występu w Sosnowcu stał się liderem zespołu, prowadząc jego grę. To on sprawił, że Arka odpłynęła do Gdyni bez punktów, a Zagłębie zyskało nadzieję na utrzymanie.
Pawłowski został też postacią kolejki. Wydarzeniem – wygrana Piasta nad Lechem, blamażem – radosna twórczość Miedzi Legnica.
Dalej więcej o znakomitym występie Mikkela Kirkeskova przeciwko Lechowi – Duńczyk 14 razy przejmował piłkę, miał 100% udanych zwodów, celnych podań kluczowych i wygranych pojedynków powietrznych.
Boczny obrońca Piasta rozegrał w piątkowy wieczór świetne spotkanie, ale tak można powiedzieć o całej drużynie. Fani zgromadzeni na stadionie przy ul. Okrzei zobaczyli zgrany zespół, który bardzo chciał wygrać. – W przeciwieństwie do pierwszego wiosennego meczu, przeciwko Lechowi za- graliśmy niemal perfekcyjnie. Wszyscy ciężko pracowali, pierwszy gol bardzo nam pomógł. Co takiego zmieniliśmy przez ten ostatni tydzień? Popracowaliśmy trochę nad taktyką, nad wyeliminowaniem błędów, które przytrafiały nam się w Krakowie. Pierwszy mecz po przerwie zawsze jest trudny, ale w piątek pokazaliśmy wszystkim, że wróciliśmy na właściwe tory. Teraz jednak trzeba powoli zapomnieć o Lechu i skupić się na przygotowaniach do kolejnego spotkania w ekstraklasie – stwierdza Mikkel Kirkeskov.
fot. NewsPix.pl