Najgorętsza sprawa minionego weekendu ekstraklasy to ta z udziałem Tarasa Romanczuka i Dominika Furmana. Piłkarz Wisły Płock miał zdaniem Romanczuka nazwać swojego rywala – któremu bojownicy Stefana Bandery zamordowali krewnych – „banderowcem”. Weszłopolscy połączyli się z jednym i drugim, by wyjaśnić zaistniałą sytuację. Poniżej zapis rozmowy z Tarasem Romanczukiem.
Rozmawialiśmy przed chwilą z Dominikiem Furmanem i on po raz kolejny zaprzeczył, jakoby nazwał cię tak, jak to przedstawiałeś w mediach.
– Nie mam nic więcej do powiedzenia ponad to, co powiedziałem. Nie jestem głuchy. Słyszę, co się do mnie mówi. Dla mnie to było przegięcie.
Jesteś przekonany, na sto procent pewny, że to powiedział Dominik Furman?
– Tak.
A pamiętasz, w którym dokładnie momencie do tego doszło?
– To był moment, kiedy Kuświk sfaulował Martina Pospisila. Ja doskoczyłem od razu do sędziego, powiedziałem, że to jest za grubo. Do mnie podszedł Sielewski, zaczęliśmy jeden drugiego wyzywać. Później doskoczył do mnie Uryga, Furman. Zaczęło się: „po co przyjechałeś do Polski?”, „zdradziłeś swoje państwo”, „jesteś farbowanym lisem”. No i poszło później dalej.
Czyli to jest ta 86. minuta i nagranie, które krąży w Internecie, tak?
– Widziałem to nagranie, to jest krótki filmik, wydaje mi się, że tam nie ma wszystkiego, co zostało powiedziane. Myślę, że Canal+ ma więcej kamer i mam nadzieję, że znajdą dowody. Że jeśli nawet nie będzie słychać, to że uda się to wyczytać z ust.
Czy rozmawiałeś z Dominikiem Furmanem zaraz po meczu albo dzień po meczu?
– Po meczu spytałem go, czy to powiedział, on stwierdził: „nie, tego nie mówiłem”. Spytałem go, dlaczego na boisku jest tak, że on mówi jedno, a później wychodzi i mówi co innego. Potem się odwróciłem i poszedłem w inną stronę.
Jak ty to sobie tłumaczysz? Skoro twierdzisz, że Dominik Furman nazwał cię banderowcem, to czy można to podpiąć pod emocje sportowe, związane z meczem?
– Nie wykluczam tego, że to było powiedziane w emocjach. Każdy każdemu mówił na boisku różne słowa. Ja też obrażałem zawodników…
Według Dominika nazwałeś go „rudym chujem”.
– Nie wykluczam, że tak go nazwałem.
Generalnie piłkarze Wisły Płock zarzucają ci po pierwsze to, że w tym meczu, który zdecydował o tym, że zabrakło ich w pucharach, ty też nie zachowałeś się najlepiej. Po drugie to, że jesteś prowokatorem. Przy czym zwykły kibic czy obserwator ekstraklasy nie uznaje cię za prowokatora i według nich jest to dość niesprawiedliwe.
– Zacznijmy od tego meczu w maju. Cofnijmy się o dwa tygodnie od tamtego spotkania, kiedy Dominik Furman stracił piłkę w meczu z Legią przy 2:2 i Wisła przegrywa mecz. Czemu wszystkie pretensje dwa tygodnie później są do mnie, a nie do Furmana. Przecież już w tym meczu stracili punkty, a później nagle się okazało, że wszystko ma się zdecydować w Białymstoku. My też nie graliśmy o frytki, tylko o mistrzostwo. Chciałem zdobyć to mistrzostwo, ponieważ jestem tu piąty sezon i wiem, jak na to mistrzostwo czekają kibice w Białymstoku. Moim zdaniem tam był faul. Wszyscy mówią, że nie było, że ja oszukałem sędziego. To już zostawmy. Od 60. minuty, kiedy dostałem żółtą kartkę, było widać, jak zawodnicy Wisły Płock na mnie reagowali. I proszę zobaczyć w 60. minucie na wideo, włączyć sobie na spokojnie, ilu zawodników coś do mnie powiedziało w tej sytuacji. Mogę nawet podać nazwiska: Sielewski, Uryga, nie wiem, po co w ogóle Łasicki tam podchodził, coś mówił. On przez cały mecz coś chciał ode mnie, cały mecz próbował mi coś udowodnić. Podchodził do mnie Varela, zabierał mnie Zawada. Myślę, że pięciu-sześciu zawodników, którzy przynajmniej mieli w tej sytuacji kontakt ze mną, możecie sobie państwo na wideo spokojnie zobaczyć. Później wszyscy zaczynają, że to Romanczuk jest prowokatorem, że to ja faulowałem, że ja wyzywałem.
A jeśli wy przez cały mecz chodzicie i się wyzywacie, to kiedy macie czas na to, żeby zagrać dobrze w piłkę?
– No właśnie dlatego tak to wyglądało później. Ja powiedziałem po meczu, że można mnie nazwać kutasem czy czymś innym, ale nie tym, kim nazwał.
Możesz powiedzieć trochę więcej o historii twojej rodziny i związków z Banderą? Powiedziałeś trochę w wywiadzie pomeczowym, który obiegł media.
– Mój dziadek, który nadal żyje powiedział mi, że banderowcy przyszli na wieś, zabrali i zamordowali mojego wujka.
Zdarzyło ci się to wcześniej? Czy wcześniej miałeś jakiekolwiek problemy na podobnym tle? Nie tylko na boisku.
– Miałem nadzieję, że nigdy mnie coś takiego nie spotka, bo sam wiem, jak to wszystko się toczy między Ukrainą i Polską w tym temacie. Miałem nadzieję, że mnie to ominie. Wiedziałem, na co się piszę przyjmując polskie obywatelstwo. Nie udzielałem później żadnych wywiadów przez dwa dni i widziałem, jak to zostało przedstawione na Ukrainie, jak dziś się o tym mówi. Jak mówi się o moich rodzicach. Wiem, jak daleko to zaszło. Zdaję sobie z tego sprawę.
Czyli jak daleko to zaszło? Bo nie śledzimy tej sprawy w mediach ukraińskich.
– Mówią, że się sprzedałem. Że poszedłem do Polski za pieniędzmi. Takie rzeczy.
Czujesz, że dużo zaryzykowałeś, gdy stanąłeś przed kamerami i powiedziałeś o tym publicznie? Gdy upoważniłeś Arka Szczęsnego, by upublicznił tę wiadomość? Musisz mieć świadomość, że jeśli nie uda ci się tego udowodnić, to stroną przegraną – i to przegraną dość zdecydowanie – będziesz ty.
– Wiedziałem, jak to będzie. Teraz też wiem, na co idę. Od początku mówiłem, że na kamerach będzie to wszystko widać i się potwierdzi.
A jeśli się potwierdzi? Jakiej kary oczekiwałbyś dla Dominika Furmana?
– To już nie moja decyzja. Są odpowiednie organy, które się tym zajmą.
Chciałbyś, żeby zajęły się tym tylko organy piłkarskie, Ekstraklasa, czy również prawne?
– Wszystko wydarzyło się na boisku i chcę, by zajęły się tym tylko organy piłkarskie.
A jeżeli tego nie będzie widać na kamerach?
– No to jak mogę to udowodnić? Jeśli jest słowo przeciw słowu, to jak mogę to udowodnić?
Chodzi nam o to, że wtedy Dominik Furman może podać cię do sądu o zniesławienie. Nie chcę przesądzać, kto tu ma rację, ale tak może się zdarzyć.
– Jeśli tak będzie, jeśli Dominik Furman pozwie mnie do sądu, to będziemy zbierać materiały, analizować wszystko jeszcze raz i wyciągać z tego konsekwencje.
Powiedziałeś na gorąco, że nie podasz już ręki Dominikowi Furmanowi. Na chłodno podtrzymujesz to zdanie?
– Tak.
Rozmawiali WESZŁOPOLSCY
fot. NewsPix.pl