Nie masz szczęścia, jeśli w pewnym momencie możesz złożyć jedenastkę – silną, która spokojnie powalczyłaby w Ekstraklasie – z samych kontuzjowanych zawodników.
Nie masz szczęścia, jeśli w pewnym momencie trójka napastników – dwóch nominalnych: Buksa i Benyamina, a także Frączczak – wypada na dłużej, a ty musisz grać nieopierzonym Benedyczakiem.
Nie masz szczęścia, jeśli na domiar złego zdrowi, na czele z nowymi nabytkami – Majewski, Kozulj, Guarrotxena! – długo zawodzą.
Ale najwyraźniej masz plan, pomysł na wyjście z całej sytuacji – bo raczej nie szczęście, gdyż ograniczanie się do roli szczęścia byłoby drastycznym pójściem na skróty – skoro po czasie wszystko wypala tak, jak należy.
Skoro Majewski, Kozulj i Guarrotxena przypominają sobie, jak gra się w piłkę. Skoro powracający po kontuzji zawodnicy płynnie wkomponowują się do drużyny. Skoro za wszystkim idą wyniki, czego pokłosiem traktowanie w Szczecinie Kosty Runjaicia jako największego skarbu Portowców.
Portowców, którzy zaczynają jawić się jako z lepiej prowadzonych klubów w Ekstraklasie. Z dobrym trenerem, ciekawą drużyną, młodymi zawodnikami, za których zagraniczne kluby płacą coraz więcej, a przecież możemy spodziewać się, że dzięki zdecydowanemu postawieniu kilka lat temu na akademię pojawią się jeszcze bardziej działające na wyobraźnie przykłady niż Piotrowski i Walukiewicz.
Jakkolwiek spojrzeć, wszystko zmierza we właściwym kierunku, więc pozostaje tylko – albo aż – pójść za ciosem.
Przewidywany skład
Stawiamy na Huberta Matynię na lewej obronie, ale po kryminale, jaki zagrał z Brøndby, mamy wątpliwości, czy załapałby się do reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka niedługo nie wskoczy za niego Nunes. Tak samo kwestia skrzydeł, konkretnie pozycji Delewa nie jest pewna – raczej wyjdzie w wyjściowej jedenastce, ale mocno naciska go Kowalczyk, a i wracający do treningów Kožulj będzie chciał potwierdzić, że słabsza końcówka jesieni była tylko wypadkiem przy pracy.
Największa zmiana
Zmiana, który efekty przyniesie w przyszłości, ale i zmiana, o której grzechem byłoby nie wspomnieć. Nie w sytuacji, w której kibice Pogoni wyczekiwali na nią – lekko licząc – od Chrztu Polski.
Nowy stadion w Szczecinie, a w raz z nim Centrum Szkolenia Młodzieży, w którym znajdzie się sześć boisk oraz infrastruktura okołostadionowa, jak na przykład parkingi.
Kiedy? Inwestycja ma zostać zakończona w 2022 roku. Stadion będzie miał pojemność na 20 tysięcy widzów, a koszty to – odpowiednio – 36 mln złotych w tym roku, 103 mln 829 tys. w 2020, 163 mln 210 tys. 300 zł w 2021 i 84 mln 306 tys. 383 zł w roku 2022.
Wada, którą udało się wyeliminować
Chcąc wzmocnić prawą obronę – a pozycja, na której hasali Niepsuj i Stec wzmocnień wymagała – trudno było trafić na lepszą okazję transferową. Jakub Bartkowski w trapionej wszelakimi problemami Wiśle pokazał solidność. Bez fajerwerków, ale i – z wyjątkiem meczu z Piastem – bez kompromitujących siebie i trzy pokolenia do przodu występów.
Nikt specjalnie dla niego na stadion nie będzie przychodził , ale już dla drużyny, która dzięki niemu zyska więcej solidności – jak najbardziej.
W końcu jesienią prawa obrona była problemem Portowców. Rapa – szybko podpadł Runjaiciowi, który uważał, że z dobrymi drużynami nie jest w stanie pokazać pełni możliwości – odszedł do Cracovii. Stec gdy grał, to prezentował się albo bardzo przeciętnie, albo – częściej – słabo. A nieco solidniejszy Niepsuj nierzadko borykał się z problemami zdrowotnymi.
Swoją drogą, sprowadzenie Bartkowskiego w praktyce oznacza prawdopodobnie, że kontrakt Niepsuja nie zostanie przedłużony i latem odejdzie.
Wada, której nie udało się wyeliminować
Po odejściu Laszy Dwalego nie wzmocniono środka obrony. Testowano przebierańca z drugiej ligi tureckiej, penetrowano rynek, ale ostatecznie trzeba będzie liczyć na Mariusza Malca, który stworzy duet z Sebastianem Walukiewiczem.
Oczywistym jest, że Pogoń się na środku obrony osłabiła, bo Gruzin stał się bardzo ważnym punktem defensywy Portowców. Gdy wypadł ze składu – pięć ostatnich kolejek przed przerwą zimową – defensywa Pogoni nie wyglądała już tak pewnie, czego przykładem mecz z Piastem i oceny Malca za wspomniany okres – 4, 3, 6, 4, 4.
Dodatkowo niepokoić może fakt nieogrania Malca na poziomie Ekstraklasy. W pierwszej części rozgrywek jesiennych, gdy na chwilę wypadł Walukiewicz, zastępował go Rudol – jedno z największych rozczarowań jesieni w Pogoni – a nie Malec. Ale z prostego względu – Kosta Runjaić uważa, że na środku obrony nie powinna grać dwójka zawodników operujących tą samą nogą, a Dwali i Malec są lewonożni. Siłą rzeczy były zawodnik Podbeskidzia dopiero niedawno zaczął grać w Ekstraklasie regularnie, a i swoimi występami nie przekonywał, więc stanowi sporą niewiadomą.
Jest jeszcze Fojut, ale on dopiero wraca po kontuzji.
Kluczowa postać
Niezmiennie Kosta Runjaić, człowiek w Szczecinie uwielbiany. Człowiek, którego obdarzono bardzo dużym zaufaniem, człowiek, któremu pozwolono wyjść z kryzysu i człowiek, który – jak widać – potrafił do swoim piłkarzy dotrzeć metodami treningowymi, chwalonymi przez nich na każdym kroku. Zresztą, nie tylko metodami. – Na treningach jest ogień i wymaga absolutnie maksymalnego zaangażowania. Ale kończy się trening, Runjaić gwiżdże po raz ostatni i możesz pogadać z nim jak z ojcem. O wszystkim – o tym, że zostawiła cię dziewczyna, o dziurawym kolanku pod zlewem, o zmęczeniu – komplementował go Jakub Piotrowski.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że mówimy o trenerze, któremu ufa cały Szczecin.
Ale jak ma nie ufać, skoro to szkoleniowiec, który wychodził z dwóch kryzysów, co się w Ekstraklasie – przyznajcie sami – zdarza bardzo rzadko.
Cóż, w Szczecinie byli cierpliwi i dziś tej cierpliwości zbierają plony.
Gdyby wiosna w wykonaniu Pogoni była piosenką
Pozytywne dla Pogoni musi być to, że wspominając o niemieckim szkoleniowcu w kontekście kluczowej postaci nie robiliśmy tego z braku laku. Runjaić stworzył zawodnikom odpowiednie warunki, dzięki czemu Pogoń jest tak naprawdę silna w każdej formacji. W bramce ma solidnego Załuskę (z wyłączeniem grudnia), w obronie Walukiewicza, w pomocy Podstawskiego i Drygasa, a w ataku Buksę, gdy akurat nie ma problemów z plecami.
Jeżeli Malec wpasuje się do pierwszego składu, dzięki czemu Pogoń nie odczuje straty Dwalego – co łatwe nie będzie – pójście za ciosem może zakończyć się sukcesem.
Fot. FotoPyk