Kilka lat temu postrzegano go jako duży talent, dzisiaj jego kariera znalazła się na zakręcie. Wszystko wskazuje na to, że Giannis Mystakidis spróbuje się odbudować na ekstraklasowych boiskach. Zawodnik PAOK-u zostanie prawdopodobnie wypożyczony na pół roku do Górnika Zabrze. Trzeba przyznać, że to ciekawy ruch – Grek na pewno nie jest przypadkowym zawodnikiem i może okazać się całkiem poważnym wzmocnieniem dla ekipy Marcina Brosza. O ile dopisze mu zdrowie.
Mystakidis to skrzydłowy, najczęściej występujący po prawej stronie boiska, choć zdarzało mu się również grać na lewej flance, na szpicy, ewentualnie sprawdzał się w roli fałszywej dziewiątki. Uniwersalny, bardzo ofensywnie usposobiony piłkarz, potrafiący uderzyć i dośrodkować obiema nogami. Typ boiskowego fajtera, czasem ze zbyt gorącą głową, stąd łapie sporo kartek. Co najmniej przyzwoicie wyszkolony technicznie, z doświadczeniem nie tylko ligowym, ale i zdobytym w europejskich pucharach. Dzisiaj ma już 24 lata na karku i greckiego futbolu raczej nie zbawi, ale swego czasu naprawdę wiązano z nim spore nadzieje. Piłkarskie szlify zbierał w Niemczech – jako nastolatek trafił do Hoffenheim, kilka lat spędził także we Freiburgu.
Za naszą zachodnią granicą kariery jednak ostatecznie nie zrobił – w 2014 roku wrócił do ojczyzny, do PAOK-u. Saloniki to zresztą rodzinne miasto Mystakidisa.
Na początku swojej przygody z klubem, jeszcze jako dwudziestolatek, dostawał całkiem sporo minut. Dobrze spisał się na wypożyczeniu do drugoligowego Pierikosu, potem zaczął dość regularnie grywać w samych Salonikach. Żeby było jasne – filarem zespołu nigdy nie był, ani tym bardziej jego wielką gwiazdą. Jednak zapowiadał się na takową, bez wątpienia. Radził sobie przyzwoicie, budował swoją pozycję w greckim futbolu, bywał nawet obserwowany przez asystenta selekcjonera greckiej kadry podczas eliminacji do mundialu w Rosji. Media spekulowały o ewentualnym powołaniu na spotkanie z Belgią w marcu 2017 roku. Niestety, powołanie do seniorskiej kadry nie nadeszło, a w kwietniu Giannis zerwał więzadła krzyżowe. Musiał przetrwać wiele miesięcy przerwy od futbolu, rehabilitacja po operacji straszliwie się przedłużała, a potem nie opuszczały go kolejne, już drobniejsze urazy. Efekt jest taki, że Mystakidis nie może dla siebie znaleźć teraz miejsca – ma za sobą kompletnie nieudaną wiosnę, a jesień 2018 roku spędził w zespole PAS Janina i nie rozegrał tam ani jednego spotkania ligowego w pełnym wymiarze czasowym, często opuszczał mecze albo grywał wyłącznie ogony. Choć PAS Janina to jedna z najcieńszych drużyn greckiej Superligi.
Wypożyczenie miało pierwotnie potrwać do końca sezonu, zawierało opcję pierwokupu. Zostało jednak przerwane na początku stycznia.
Krótko mówiąc – gdyby Górnik ściągnął do siebie jakimś cudem Greka sprzed kontuzji, to byłaby bajka i hit transferowy w skali ekstraklasy. Dzisiaj – po prostu interesujące wzmocnienie, po którym nie należy sobie za wiele obiecywać. Bilans ligowych meczów Giannisa w sezonach 2017/18 i 2018/19 to (wg transfermarkt) – jak do tej pory – 750 minut gry, gol i asysta. Bez szału. Z drugiej strony, Marcin Brosz nie ma co wybrzydzać. Prawe skrzydło to nie jest najmocniej obsadzona pozycja w zabrzańskim klubie, a widmo spadku na poważnie zagląda już trenerowi Górnika w oczy. Pewnie przydałby się szkoleniowcowi zawodnik, wokół którego nie krąży aż tak wiele wątpliwości, ale dobre i to.
fot. PAOK FC