Koszula bliższa ciału i nawet jeśli jest to koszula przepocona, dziurawa, to jednak wciąż ta sama koszula. Jest nią oczywiście ekstraklasa, która wraca za tydzień i pewnie, będę na nią narzekał, ale mimo wszystko ma tyle uroku, że wolę dogryzać jej niż politykom czy komuś w tym stylu. No, w każdym razie: odświeżyłem sobie tabelę przed startem nowej rundy i naszła mnie myśl, że jeśli ktoś ma zagrozić czołowej dwójce, to Jagiellonia, nie Lech.
Znacie moją opinię na temat obcokrajowców w tej lidze i nie będę się powtarzał, ale jeśli ktoś obudził się wczoraj, to zawrę to w jednym słowie. Szrot. Mimo wszystko Jagiellonia jest chlubnym wyjątkiem na tej mapie przebierańców. Oczywiście, zdarzają się w Białymstoku pomyłki, ale nie są one tak liczne i tak drogie jak w innych klubach. Nie przypominam sobie, by Jagiellonia ściągała połamanego i starego napastnika tylko dlatego, bo jest kumplem trenera. Nie przypominam sobie, by na ławce sadzano tam kogoś, kto o trenerce nie ma żadnego pojęcia, ale paszport ma fajny, bo inny niż polski, więc czemu nie, bierzemy. Owszem, zdarzają się pomyłki jak Bezjak, ale wtedy klub stawia jasno sprawa – Roman, chcesz odejść, cześć, trzymaj się, na razie, tylko przynieś nam za siebie porządną ofertę. Taka się znalazła, Bezjak poszedł na Cypr i księgowa nie musi płakać, siedząc po nocach nad piętrzącymi się rachunkami.
Dlatego też podoba mi się to, co Jaga zrobiła w tym okienku. Owszem, znowu otoczyła się obcokrajowcami, ale w większej mierze znanymi z lepszego źródła niż super filmik na YouTube. Wszyscy wiemy jak grają Imaz, Arsenić i Kostal, ryzyka sporego więc nie ma. Scepović i Kadlec muszą udowodnić swoją wartość, ale po pierwsze, co wspomniałem – obaj nie są ogromnym obciążeniem dla budżetu. Po drugie – Jaga z tymi obcokrajowcami trafia. Novikovas, Runje, Poletanović, Pospisil, Cernych, Vassiljev… Oni dawali radę i jestem przekonany, że Jagiellonia ma jedną z największych skuteczności w tym względzie w ekstraklasie. Poza tym jest rozsądna i nie rzucała się jak szczerbaty na suchary w przypadku Vassiljeva. Miał świetny sezon, ale w końcówce już dołował, a mimo to chciał długi kontrakt. Jaga się nie ugięła, wtedy wielu to dziwiło, a dziś widać na czyje wyszło. Tylko ten przykład udowadnia rozwagę.
O jakość kolejnych piłkarzy w Jadze się więc nie martwię, bardziej o poskładanie tego w całość. To jest jednak rewolucja, gdy odchodzi czołowy strzelec, podstawowy skrzydłowy, dwóch napastników jednocześnie i grający wcale nie mało prawy obrońca. Dla mnie trener Mamrot teraz przejdzie najtrudniejszy egzamin. Nie, wtedy gdy zastępował Probierza. Teraz, gdy w środku wojny wielu jego żołnierzy z różnych względów odeszło, a do swojej kompanii trzeba wpasować nowe elementy.
Dlaczego w roli goniącego nie widzę Lecha? Szanuję i doceniam Adama Nawałkę, ale to jednak nie jest czarodziej. Może kazać przebiec tym gościom nawet kule ziemską w jedną i drugą stronę, jednak nie zmieni ich mentalności. To wciąż nie jest drużyna zwycięzców, psychicznie dalej leży bardzo niziutko. Ktoś powie, że reprezentacja Polski też nie miała charakteru zwycięzcy od samego początku, jednak tam przemiana trwała dłużej, nie jedną zimę. Poza tym jakościowo to wciąż nie jest ten poziom. Bo wybaczcie – Vujadinoviciem można atakować maraton uśmiechu, nie podium ekstraklasy.
Tak więc: Jagiellonia może zaatakować, Lech nie będzie się liczył. Natomiast to nie znaczy, że atak Jagi będzie skuteczny. Lechia i Legia nie utraciły swoich atutów, nie trwały tam wyprzedaże. Poza tym Stokowiec umie pracować w bałaganie organizacyjnym, a Sa Pinto dostał ekstra czas na posprzątanie burdelu po chorwackim cyrku. Pierwsze kolejki będą kluczowe – jeśli Jaga mocno wejdzie w rundę, jest nadzieja w Białymstoku. Falstartu ta rewolucja nie przeżyje.