– Ja się stresuję, moja partnerka też, a przecież nie powinna pod koniec ciąży! – mówi w “Super Expressie” Dawid Kownacki. Ale wygląda na to, że przed “Kownasiem” jeszcze kilka stresujących godzin. Dzisiaj powinien przejść testy medyczne i trafić do Fortuny Dusseldorf. O ile oczywiście Sampdoria się nie rozmyśli. A czasu jest mniej niż na całym świecie, bo w Niemczech okienko transferowe zamyka się o 18:0.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Temat z okładki, czyli rozmowa z Michałem Pazdanem. Trochę o samym transferze, trochę o Legii.
– Gdybym wcześniej nie grał za wiele, byłoby mi łatwiej się z tym pogodzić. Ale jeżeli w ostatnich latach ciągle występujesz w pierwszym składzie, dwa razy wybierają cię najlepszym obrońcą ligi, nie jest łatwo nagle zostać trzecim czy czwartym stoperem. Trener Sa Pinto ma tak, że wszystko musi zależeć od niego i trzeba się do tego dostosować. Bycie piłkarzem numer 15 czy 16 mi nie pasuje.
Włosi zachwyceni Piątkiem. Każda gazeta o nim pisze, każdy kibic Milanu pokochał go od pierwszych chwil na boisku.
W tym sezonie w 23 spotkaniach trafi ał 21 razy. Spośród zawodników, którzy już strzelili minimum 20 goli, tylko Kylian Mbappe jest od niego młodszy. Wreszcie jako symbol można potraktować wyeliminowanie zespołu Carlo Ancelottiego. Przecież to on był kluczową postacią w tworzeniu ekipy, która zapoczątkowała trzy dekady sukcesów rossonerich. Być może pokonanie „Carletto” to zapowiedź następnej złotej epoki?
Dawid Kownacki ma czas, by dziś do 18:00 odejść z Sampdorii. I wiele wskazuje na to, że trafi do Fortuny Dusseldorf.
Głównym konkurentem Polaka w ataku będzie Belg Dodi Lukebakio, wypożyczony z Watfordu, który strzelił w tym sezonie już siedem goli. W meczach z rywalami z czołówki tabeli Fortuna zwykle występuje z jednym napastnikiem, którym najczęściej jest 21-letni wychowanek Anderlechtu. W starciach z sąsiadami z dołu stawki beniaminek regularnie gra na dwóch atakujących. Wsparciem dla Belga jest doświadczony Rouwen Hennings, świetnie spisujący się na II-ligowych boiskach, ale po raz kolejny w karierze odbijający się od Bundesligi, oraz Marvin Ducksch, o którym można właściwie powiedzieć to samo.
Skąd wziął się sukces Kataru, który jest faworytem do zwycięstwa w finale Pucharu Azji?
Za sukcesami Katarczyków stoi selekcjoner Felix Sanchez. Przez dekadę pracował w szkółce Barcelony, aż w 2006 roku trafi ł do Aspire Academy, najbogatszej tego typu placówki na świecie. Wprowadził wzorce ze słynnej barcelońskiej La Masii. Zatrudniono tam wielu innych szkoleniowców z Hiszpanii, głównie mających za sobą pracę w Barcelonie. Potem Sanchez prowadził kolejne drużyny juniorskie i młodzieżowe Kataru, aż półtora roku temu został selekcjonerem pierwszej reprezentacji. Postawił na dobrze sobie znanych graczy z ekip juniorskich.
Przepis o młodzieżowcu nie obejmuje piłkarzy zagranicznych, którzy nie ukończyli 22. roku życia. A przecież i tacy grają w Ekstraklasie.
Teoretycznie w przyszłym sezonie młodzieżowcami mogliby być 19-letni chorwacki napastnik Legii Sandro Kulenović (o ile władze związku zaliczą mu do 36 miesięcy rok, który spędził na wypożyczeniu do włoskiego Juventusu) czy testowany przez Wisłę Płock Titas Milašius. Przynajmniej od sezonu 2016/17 (wskazuje na to portal laczynaspilka. pl) 18-letni Litwin jest zawodnikiem stołecznej szkółki Escola Varsovia. W kolejnych rozgrywkach miałby już za sobą wymagane 36 miesięcy.
Rozmowa z Piotrem Waśniewskim, prezesem Śląska Wrocław. O celach, nowym trenerze, budowie centrum szkolenia przy Oporowskiej.
Wierzy pan w utrzymanie?
Nawet więcej niż wierzę. W dalszej perspektywie, w nowym sezonie, oczekuję występu w grupie mistrzowskiej. To jest osiągnięcie, które nawet nie powinno wymagać dodatkowego premiowania. Godziwie nagradzać – tak, ale za zrealizowanie wysokiego celu. Za taki uważam zakwalifikowanie się do europejskich pucharów, czy to przez Puchar Polski, czy przez ligę.
Ciekawie o efekcie “nowej miotły” pisze Michał Trela. Okazuje się, że skuteczniejszy jest… efekt starej miotły.
Przeanalizowanie siedemdziesięciu jeden zmian trenerów spełniających powyższe kryteria, w sezonach 2006/07 –2017/18 w ekstraklasie, pokazało, że po zmianach na ławce drużyny faktycznie zdobywają więcej punktów i osiągają korzystniejszą różnicę bramek niż wcześniej. W ekipach, które były w podobnym dołku, ale nie zwolniły trenera, liczba punktów i różnica bramek również jednak się poprawiały. Co więcej, poprawa wyników była w tych klubach znacznie wyraźniejsza.
Poza tym w “PS Historia” do poczytania sylwetka Krzysztofa Rześnego oraz Kena Astona, czyli jednego z najbardziej zasłużonych sędziów dla futbolu. Ale tego nie będziemy wam zajawiać, bo trudno zacytować jakiś fragment nie grzebiąc całego kontekstu. Całość wygląda jednak naprawdę nieźle.
“SPORT”
Piątkomanii ciąg dalszy. Pochwały, zachwyty, ale i drobna szpilka od Leonardo.
Piątek w Milanie otrzymał numer 19. Chciał „dziewiątkę”, jak w Genoi i po meczu pucharowym potwierdził to w wypowiedzi dla TVP. Nie ma żadnych kompleksów, przesądny nie jest, nic go nie obchodziło, że od siedmiu lat zawodnicy noszący ten numer w Milanie zawodzili, jak ostatnio Gonzalo Higuain. Usłyszał od dyrektora sportowego Leonardo, że na razie na ten numer jeszcze sobie nie zasłużył.
Monaco z Kamilem Glikiem odpadło z Pucharu Ligi i tym samym straciło szanse na grę w europejskich pucharach.
W Pucharze Ligi nie ma dogrywki, więc od razu przystąpiono do serii„jedenastek” i w niej swojej szansy nie wykorzystał Kamil Glik. Jego strzał obronił bramkarz. Glik zmarnował „jedenastkę” także w ćwierćfinale PLF, ale wtedy Monaco zdołało wyeliminować Rennes po… 22 karnych (8:7 dla Monaco). Teraz było ich tylko 14 i Guingamp wygrało 5:4.
Rozmówka z Pawłem Bochniewiczem – o walce o utrzymanie i o walce o miejsce w składzie kadry U21.
– Na razie nie myślę o tym, nie wybiegam tak daleko do przodu, a skupiam się na Górniku. Najpierw trzeba się skoncentrować na klubie, na dobrej grze w lidze. Wiem, że dobra gra w ligowym zespole i wyniki pomogą w tym, żebym miał większe szanse na grę w młodzieżowych mistrzostwach Europy, a tam – wiadomo – dwa, trzy dobre mecze i świat stoi otworem.
Złe wieści dla Zagłębia Sosnowiec – jeśli ostatnio robili dobre transfery, to wyłącznie latem.
W ostatnich trzech latach żaden z zawodników, zaangażowanych w przerwie między rundami, nie stał się filarem wyjściowej jedenastki. Ważne role odegrali jedynie dwaj defensywni pomocnicy – Sebastian Milewski i Bartłomiej Babiarz. Ale wydaje się, że i oni w drugiej części trwającego sezonu będą postaciami co najwyżej drugoplanowymi.
Poważne osłabienie Miedzi – Marquitos znów będzie musiał się poddać operacji i prawdopodobnie straci całą wiosnę.
Przed kilkoma dniami opuścił jednak kolegów, bo wciąż odczuwał skutki kontuzji i poleciał na konsultację medyczną do swojej ojczyzny. Na miejscu okazało się, że niezbędna będzie kolejna operacja. Wszystko wskazuje na to, że jest to koniec sezonu dla Hiszpana.
Wisła Kraków rusza na rynek transferowy, a Maciej Stolarczyk dostanie nową “ósemkę”.
Wczoraj zespół Białej Gwiazdy zakończył zgrupowanie w Turcji. Do samolotu z Antalyi z wiślakami wsiadł Vukan Savicević. 25-letni Czarnogórzec ma pomóc załatać dziurę w środku pola. W ostatnich sparingach Maciej Stolarczyk ustawiał zespół w systemie 4-4-2, a dwójkę środkowych pomocników stanowili Vullnet Basha i Lukas Klemenz – obaj o charakterystyce defensywnej. Savicević ma poszerzyć pole manewru, bo jest zawodnikiem o bardziej ofensywnej charakterystyce.
“SUPER EXPRESS”
Chwile grozy przeżył Łukasz Fabiański po ostrym faulu Matta Doherty’ego.
Wydarzenie wyglądało na tyle dramatycznie, że Issa Diop, kolega Polaka z zespołu, podbiegł do sędziego i głośno zwracał mu uwagę na brutalne zagranie rywala. Polski bramkarz długo był opatrywany przez klubowych medyków, ale po raz kolejny udowodnił, że jest facetem ze stali i dograł mecz do końca.
“Superak” potwierdza, że Kownacki jest już bliski przenosin do Niemiec, ale kluczowe będą najbliższe godziny.
– Ja się stresuję, moja partnerka też, a przecież nie powinna pod koniec ciąży! – podkreślał reprezentant Polski. I choć sytuacja była napięta do granic możliwości, to wczoraj rano nastąpił przełom. Polak dostał zgodę na testy medyczne w Fortunie i jeśli Sampdoria znów nie zmieni zdania, to lada moment „Kownaś” przeniesie się do Bundesligi.
“GAZETA WYBORCZA”
“Piątek sufitu nie widzi”, czyli o fenomenie “Piony”, ale i o tym, że dziś z Lewandowskim ma więcej cech wspólnych niż różnic.
Dzisiejszego napastnika Bayernu oraz Piątka więcej jednak łączy, niż dzieli. Inie chodzi tylko o podobny styl gry. Obaj nigdy nie uchodzili za cudowne dzieci, nie byli gwiazdami juniorskich reprezentacji, długo nie pokazywali tego, na co ich naprawdę stać. Kiedy w 2010 r. Lewandowski przeprowadzał się do Niemiec, trudno było się spodziewać, że będzie strzelał pięć goli w meczu (ewentualnie cztery, w półfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt) albo trzykrotnie zostanie królem strzelców Bundesligi. To, co wyprawia Piątek, też przechodzi wyobrażenia. On w ekstraklasie osiągnął mniej niż Lewandowski, który wyjeżdżał jako król strzelców, zdobywca mistrzostwa i Pucharu kraju. Cracovia Piątka zajęła w poprzednim sezonie dziewiąte miejsce.
fot. NewsPix