Nie było w styczniu zbyt wielu sygnałów wskazujących, że Rafał Kurzawa tymczasowo zmieni klub – choć wydawało się to rozwiązaniem oczywistym, a może nawet koniecznym – ale ostatniego dnia zimowego okienka stało się to faktem. Były pomocnik Górnika Zabrze wiosnę spędzi w duńskim FC Midtjylland.
Najwyraźniej klub ten uparł się, żeby sprowadzić jakiegoś Polaka, bo dopiero co poważnie rozważał kupno Jarosława Niezgody, wcześniej starał się o Karola Świderskiego, a i Kurzawę chciał już latem. Trafia on na wypożyczenie do zespołu, który będzie walczył z FC Kopenhaga o mistrzostwo Danii. Nikt inny się w ten pojedynek nie wmiesza, skoro Midtjylland po dwudziestu kolejkach ma aż 14 punktów przewagi nad trzecim Broendby. Do Kopenhagi traci natomiast trzy oczka.
Z kim nasz rodak będzie rywalizował o skład? Zakładając, że przychodzi na swoją nominalną pozycję, czyli na lewe skrzydło, najmniej zadowolony z jego pojawienia się powinien być Norweg Gustav Wikheim. Niewykluczone, że Kurzawa jest też przewidziany do roli wahadłowego na tej stronie boiska. Midtjylland prawie wszystkie mecze rozgrywa w ustawieniu 3-4-3, a tę rolę przeważnie pełni 28-letni Marc Dal Hende. Idzie mu bardzo dobrze, przynajmniej jeśli chodzi o ofensywę. W tym sezonie strzelił już pięć goli i wcale nie chodzi o rzuty karne. Mając to na uwadze i pamiętając „popisy” obronne Polaka w meczach reprezentacji, zakładamy jednak, że prędzej będzie walczył z Wikheimem, który po sprzedaży pod koniec sierpnia do Dynama Kijów Mikkela Duelunda, w zasadzie jest dziś bez konkurenta. Jeśli sporadycznie ktoś grał za niego, musiał to być któryś z prawoskrzydłowych. A Norweg szału nie robi – licząc wszystkie fronty uzbierał pięć goli i trzy asysty w 25 meczach. Istnieje zatem realna szansa, że Kurzawa zawsze pojawi się na boisku, przynajmniej jako rezerwowy.
Pozostanie naszego rodaka we Francji mijało się z celem. Po części na pewno wychodzi to, że dopiero w sierpniu znalazł nowy klub, musiał mieć jakieś zaległości. Wydawało się jednak, że Amiens będzie dla niego idealnym miejscem do rozpoczęcia zagranicznej przygody. Niestety, nawet w słabeuszu Ligue 1 na wierzch bardziej wychodziły jego wady niż zalety. Trener Christophe Pelissier głośno mówił, że Kurzawa nie ma szybkości, nie radzi sobie przy intensywnym tempie gry i nadal musi się aklimatyzować. Jerzy Brzęczek na listopadowe mecze go nie powoływał, bo już miesiąc wcześniej przekonaliśmy się, że aktualnie obecność tego piłkarza w kadrze nie ma większego sensu.
Przez chwilę mogło się wydawać, że sytuacja Kurzawy nieco się poprawiła i zyskał kredyt zaufania. 19 grudnia rozegrał 90 minut w Pucharze Ligi z Lyonem i po jego podaniu padł gol samobójczy. 5 stycznia zaliczył pełny występ w Pucharze Francji z Valenciennes. Pod koniec grudnia, po dwóch miesiącach przerwy, zagrał znów w Ligue 1 wchodząc na końcówkę i podobnie działo się w trzech następnych kolejkach. W ostatnich meczach z Lyonem – w pucharze, a potem w lidze – już jednak nie znajdował się nawet na ławce. Najwyraźniej trener dostał wystarczająco dużo materiału poglądowego, by stwierdzić, że Polak wciąż nie daje odpowiedniej jakości. Świadczą o tym również ruchy klubu na finiszu zimowego mercato. 31 stycznia na lewe skrzydło przyszedł Serhou Guirassy z FC Koeln, a mówiło się jeszcze o Gaelu Kakucie z Rayo Vallecano.
Kurzawa spróbuje się odbudować w Danii, choć nie musi to być oczywistość, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę jego małomówność i skrytą naturę. No i pytanie, w jakim języku będzie się komunikował. Podobno z angielskim zrobił jakieś postępy, ale czy wystarczające? Nauczenia się duńskiego w ciągu kilku miesięcy w ogóle nie bierzemy pod uwagę. To byłoby wielkie wyzwanie nawet dla osób znacznie bardziej zdolnych językowo. Z drugiej strony, Midtjylland jest mocno nastawione na stałe fragmenty gry, a to największy atut Kurzawy.
W każdym razie, najbliższe pół roku mogą być kluczowe dla zagranicznego rozdziału kariery tego zawodnika. Trudno zakładać, by miał czego szukać w Amiens, gdyby nie poradził sobie w Danii.
Fot. newspix.pl