Reklama

Wimbledon pisze nową historię, ale zaraz może zrobić krok w tył

redakcja

Autor:redakcja

28 stycznia 2019, 12:57 • 5 min czytania 0 komentarzy

AFC Wimbledon sprawił największą sensację w meczach IV rundy Pucharu Anglii, w świetnym stylu pokonując 4:2 West Ham. “Młoty” były zdecydowanym faworytem, jako że aktualnie zajmują miejsce w środku stawki Premier League, a gospodarze zamykają tabelę League One. Kolejny raz jednak przekonaliśmy się, jak fantastycznie nieprzewidywalny bywa futbol. Nie będziemy wam ponownie opisywać poszczególnych akcji, bo już to robiliśmy, natomiast zastanowimy się, czy można już mówić o zupełnym odrodzeniu klubu, o którym najgłośniej było trzy dekady temu. 

Wimbledon pisze nową historię, ale zaraz może zrobić krok w tył

Pogromca West Hamu to ten prawdziwy Wimbledon, powstały na bazie Wimbledon FC, który w praktyce swój żywot zakończył w 2004 roku. Rok wcześniej bezdomny klub przeniósł się na stadion w Milton Keynes. Przez jeden sezon grał tam jeszcze jako Wimbledon FC, by później zmienić nazwę na MK Dons – wbrew wcześniejszym zapewnieniom nowych właścicieli. Od początku nie podobało się to ani miejscowym kibicom, ani wimbledońskim. Ostatecznie stanęło na tym, że klub ten formalnie zrzeka się wszelkich trofeów i historii Wimbledon FC. MK swój początek miał jednak na jego licencji (miejscowi byli wówczas w ósmej lidze), a człon nazwy po Milton Keynes to przecież Dons, a piłkarzy Wimbledonu nazywano właśnie “The Dons”. Tego nigdy się nie wymaże, tak czy siak mieliśmy do czynienia z próbą kradzieży tożsamości klubu.

Kibice już wcześniej wiedzieli, co się święci i w 2002 roku założyli właśnie AFC Wimbledon, tak jak po upadku Pogoni Szczecin Antoniego Ptaka klub odzyskał swoją tożsamość w oparciu o Pogoń Nową Szczecin. AFC zaczynał od zera, od dziewiątej ligi, ale krok po kroku piął się w hierarchii angielskiego futbolu. W latach 2002-2011 uzyskał aż pięć awansów, a seria 78 meczów bez porażki była nowym rekordem w tamtejszej piłce seniorskiej na jakimkolwiek szczeblu. W 2011 roku nastąpił przełom w postaci awansu do League Two, czyli powrotu do zawodowego grania. Pierwsze cztery lata były trudne, zawsze oznaczały ciężką walkę o utrzymanie, ale w sezonie 2015/16 coś zaskoczyło. Drużyna zajęła siódme miejsce – ostatnie dające prawo gry w fazie play-off. Najpierw wygrała dwumecz z Accrington (po dogrywce), a potem na Wembley finał z Plymouth.

W League One Wimbledon od razu spotkał się z… MK Dons, którzy właśnie spadli z Championship. Doszło więc do starcia Wimbledonu prawdziwego z podróbką. U siebie podróbka wygrała 1:0, ale w rewanżu w marcu 2017 górą byli ci prawdziwi, wygrywając 2:0. Dziś MK Dons oglądają już plecy AFC, bo są zaledwie w czwartej lidze.

Reklama

Wimbledon jest w League One trzeci sezon i obecny zapowiada się na najtrudniejszy. W dwóch poprzednich jakoś udawało się utrzymać (15. i 18. miejsce), choć ten premierowy AFC zakończył ośmioma meczami bez wygranej i bez strzelonego gola! Teraz zespół odstaje od reszty. Zajmuje ostatnie miejsce, traci pięć punktów do następnego i aż osiem do strefy bezpiecznej. Najgorzej było od początku października do końcówki listopada, gdy przydarzyła się seria ośmiu z rzędu porażek. 12 listopada, po ponad sześciu latach, posadę stracił Neal Ardley. Musiał to mocno przeżyć, w końcu był mocno związany z Wimbledonem. Grał dla niego w latach 1991-2002 (245 meczów, 18 goli). Przetrwał ze swoimi podopiecznymi prawie cały trudny okres w League Two, on wprowadzał klub na trzeci front. Czasami jednak zmiany, nawet najtrudniejsze, są konieczne.

Ardleya na początku grudnia zastąpił inny były wimbledończyk Wally Downes (lata 1979-1988, 207 meczów i 15 goli). Pod jego wodzą wyniki w lidze trochę się poprawiły (dziewięć punktów w dziewięciu kolejkach), a oprócz tego drużyna zaczyna tworzyć historię pucharową. W III rundzie FA Cup wyeliminowano trzecioligowy Fleetwood, zaś w minioną sobotę kibice Wimbledonu przeżyli chyba najpiękniejszy moment od momentu wystartowania w 2002 roku. AFC po niesamowitym boju pokonał West Ham 4:2. Starszym fanom zapewne przypomniał się 1988 rok i triumf w Pucharze Anglii “Szalonego Gangu” Vinniego Jonesa i spółki.

Nawet jeśli faworyt na początku trochę lekceważył przeciwnika, to po przerwie już tak być nie mogło, skoro przegrywał 0:2. Mimo to “Młoty” nie wygrały nawet drugiej połowy, remisując za ten okres 2:2. Kto jeszcze nie widział skrótu, zachęcamy.

 – Bardzo łatwo wyjaśnić, co się stało. Oglądaliśmy tylko jeden zespół, który chciał wygrać. Drugi zespół grał bez żadnej woli zwycięstwa i bez ambicji, nie zależało mu na dalszej obecności w tym pucharze. Przez pierwsze 45 minut nie walczyliśmy – wściekał się trener West Hamu, Manuel Pellegrini.

Triumfujący Wally Downes przyznał natomiast, że nawet przy prowadzeniu 3:0 nie był pewny swego, bo zdawał sobie sprawę z klasy rywala. Dodał również, że w końcówce jego piłkarzom brakowało już sił i czwarty gol autorstwa Toby’ego Sibbicka był jak wybawienie.

Reklama

Może ten spektakularny triumf tchnie w zawodników wiarę w utrzymanie i pomoże im odbić się od dna. Sprawy w swoje ręce muszą wziąć przede wszystkim ci najbardziej doświadczeni, a kilku takich znajdziemy. Środkowy pomocnik Tom Soares ma nawet na koncie 29 meczów w Premier League dla Crystal Palace i Stoke. W Championship zagrał 160 razy. Inny pomocnik Liam Trotter w angielskiej ekstraklasie nie wystąpił, za to na drugim froncie zabrakło mu jednego spotkania do dwustu. A może właśnie trzeba powoli odstawiać weteranów? Z West Hamem Soares wszedł na boisko dopiero w 65. minucie, z kolei Trotter nawet nie podniósł się z ławki. Kto wie, czy fakt ten nie da trenerowi do myślenia.

AFC Wimbledon ewidentnie powstał z kolan i pisze nową historię, w ostatnich latach coraz ciekawszą. Na pewno jednak nie jest to nadal pełna odbudowa klubu, który jeszcze w 2000 roku rywalizował w Premier League. Na to trzeba będzie trochę poczekać. Patrząc realnie, trzeba się liczyć z pierwszym w dziejach AFC krokiem w tył i powrotem do czwartej ligi. Można być jednak pewnym, że klub nie zatonie i w przyszłości jeszcze nie raz i nie dwa o nim usłyszymy.

Najnowsze

Francja

Lens odpadło z Pucharu Francji. Dobry występ Frankowskiego

Bartosz Lodko
0
Lens odpadło z Pucharu Francji. Dobry występ Frankowskiego
Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
17
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżej

Patryk Stec
11
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżej

Komentarze

0 komentarzy

Loading...