Reklama

Pięć powodów, dla których Żurkowski nie zaginie jak Wolski

redakcja

Autor:redakcja

28 stycznia 2019, 15:40 • 4 min czytania 0 komentarzy

Szymon Żurkowski za chwilę zostanie piłkarzem Fiorentiny i czujemy małe déjà vu, bo już kiedyś wysyłano wielki polski talent ze środka pola do Florencji i pamiętamy, jak to się skończyło. Niczym dobrym. Rafał Wolski ostatecznie tam przepadł i do dziś nie zawrócił swojej kariery na lepsze tory. Też przez kontuzje, ale też przez złe życiowe wybory. Zastanawiamy się, czy Szymon Żurkowski może skończyć tak samo, jednak… w jego przypadku można pokusić się o większy optymizm. Podajemy pięć argumentów dlaczego.

Pięć powodów, dla których Żurkowski nie zaginie jak Wolski

1. Żurkowski nie zmienia klubu świeżo po kontuzji.

Wolski sezon 11/12 miał naprawdę udany. Czarował, czy to w ekstraklasie (pamiętny przerzut nad Vućką z Lechii i kapitalny strzał), czy to w Lidze Europy (ruleta z PSV). Wszystkie rozgrywki skończył z ośmioma golami i trzema asystami, co jak na mniej niż 1500 minut spędzonych na boisku było wynikiem bardzo dobrym. Problem polegał jednak na tym, że pomocnik nie zmienił klubu wówczas – co i tak można by uznać za ruch zbyt szybki – ale dopiero przy przerwie zimowej następnego sezonu. A przecież Wolski wtedy przez pół roku w ogóle nie grał, leczył kontuzję i dopiero wracał do siebie na zgrupowaniu Wojskowych przed rundą wiosenną. Pojawiła się jednak Fiorentina, rzuciła odpowiedni hajs i… Wolski dostał 30 minut we Włoszech przez całą rundę. Poza tym siedział na ławce.

Żurkowski też niedawno leczył uraz, ale nie tak poważny, bo kontuzja zabrała piłkarzowi Górnika tylko cztery spotkania. Poza tym pomocnik zostaje jeszcze w ekstraklasie na pół roku, ale tutaj przechodzimy do punktu numer dwa.

2. Żurkowski wyjeżdża jako piłkarz bardziej ukształtowany.

Reklama

Wolski w chwili wyjazdu miał 1263 minuty w ekstraklasie, 280 w Pucharze Polski, 78 w Lidze Europy.

Żurkowski ma 4152 minut w ekstraklasie, 657 w Pucharze Polski i 270 w kwalifikacjach do Ligi Europy.

Ponadto trzeba stwierdzić, że te cyferki będą jeszcze przecież rosły, a Żurkowski znaczy dziś dużo więcej dla Górnika niż wówczas Wolski dla Legii. Oczywiście: Legia to wyższa półka, szczególnie od Górnika 18/19, natomiast sezon wcześniej zabrzanie byli rewelacją ekstraklasy i Żurkowski grał w tym koncercie pierwsze skrzypce. Poza tym Żurkowski jest podstawowym ogniwem zespołu Michniewicza, który awansował do młodzieżowego Euro – kto oglądał mecz wyjazdowy z Portugalią, ten wie, że pomocnik wyglądał tam momentami jak senior przy juniorach. Wolski? Jasne, Smuda zabrał go na Euro 2012, ale tylko w roli statysty. Rafał nie zagrał na turnieju ani minutki.

3. Kariera Żurkowskiego wygląda na lepiej kierowaną.

W przypadku piłkarza Górnika nie ma rzucania się na ofertę jak szczerbaty na suchary. Do transferu dojdzie, ale spokojnie, latem, zima nie jest najlepszym momentem na wchodzenie do ligi, która ciągle gra. A jak było z Wolskim? Hej, kto Polak na bagnety, lecimy, ura bura, ciocia Agata! No i nie pykło, a potem podejmowane jeszcze głupsze decyzje. Wypożyczenie do Bari… No, ludzie. Posłano go do klubu, w którym nie dość, że panował bałagan organizacyjny, to jeszcze ten zespół grał piłkę zupełnie niestworzoną pod Wolskiego. Na skrzydło i wrzucić, taka była filozofia Bari. Jak miał się w niej odnaleźć Wolski, który musi mieć piłkę przy nodze, by pokazywać swoją najmocniejszą stronę, czyli technikę? Pewnie, że nic z tego nie było. Zero goli, zero asyst, ledwie siedem meczów.

Skoro teraz Żurkowski nie leci jak z pieprzem, tylko razem z agentami podchodzą do sprawy spokojnie, można wierzyć, że przy ewentualnych problemach nie zostanie wypożyczony do zespołu grającego z pominięciem środka boiska.

Reklama

4. Żurkowski lepiej pasuje do wymagań zachodniej piłki.

13,25 kilometrów w meczu z Koroną – taki dystans pokonał Żurkowski, co jest drugim wynikiem w lidze, po Udoviciciu (13,34). Do kogo należy jednak jeszcze szósty wynik w ekstraklasie? Do Żurkowskiego. Dziewiąty? Też do niego. Pomocnik, gdy tylko jest optymalnie przygotowany, uwielbia biegać. Zapieprza wte i wewte jak opętany. Nie boimy się, że po wstawieniu go do silniejszej ligi, pogubi się i nie nadąży za wyższym tempem.

Z Wolskim było inaczej. Nie przypominał oczywiście aż tak Starzyńskiego, który biega raczej dynamice spacerowej, ale demonem szybkości i wytrzymałości Wolski też nie był. Mniej pasował do tej trudnej zachodniej układanki.

5. Fiorentina jest dziś nieco słabszym klubem.

Za czasów Wolskiego Viola zajmowała w lidze dwa razy czwarte miejsce, raz ustępując tylko o dwa punkty trzeciemu Milanowi. Teraz Fiorentina nie może się przebić wyżej, zajmując w dwóch ostatnich sezonach ósme miejsca, a bieżące rozgrywki nie wydają się przełomowe – Viola jest dziewiąta. Pewnie, tam wciąż chcą więcej i nie akceptują przeciętniactwa, ale to już nie ekipa, w której Wolski o skład rywalizował z Ljajiciem, Iliciciem, Fernandezem albo Valero. Naturalnie w środku pola grają tam dobrzy piłkarze jak Veretout i Benassi, ale jeszcze bez takich nazwisk jak poprzednicy.

*

Reasumując, bez większego wysiłku można znaleźć argumenty, stawiające Żurkowskiego wyżej w momencie wyjazdu niż Wolskiego. Chłopak ustawia się na linii startu zdrowy, lepiej przygotowany, z lepszym zapleczem. Teraz trzeba „tylko” równie udanie biec, co wystartować.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
1
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?
Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Komentarze

0 komentarzy

Loading...