AC Milan to jeden z najbardziej zasłużonych klubów świata i wciąż wielka firma. To także gigant finansowy, choć po dawnej dominacji nie ma już dziś śladu. Z jednej strony jest to przedsiębiorstwo z wielkim potencjałem oraz wielkimi przychodami, z drugiej cały czas notujące potężne straty, co po części jest pochodną szaleństw na rynku transferowym oraz – przede wszystkim – ostatnich zmian właścicielskich. Inna sprawa, że po tym jak Silvio Berlusconi sprzedał klub Chińczykom, a ci zostali zastąpieni amerykańskim funduszem hedgingowym Elliott Management, wreszcie pojawiło się światełko w tunelu.
Milan wciąż jedzie na stracie, ale z najnowszego raportu finansowego, obejmującego ostatnie półrocze, płynną już optymistyczne wnioski. Łączna strata za ten okres wyniosła bowiem 22,3 miliona euro, co jest zdecydowaną poprawą względem roku wcześniejszego, kiedy to w tym samym okresie klub miał na minusie kwotę 39,3 miliona euro. I tak, jak skumulowana strata za ostatnie pięć lat wciąż wprawia w osłupienie (przeszło 460 milionów euro), tak rosnące przychody oraz wzmocnienia w pionie biznesowym – jak sprowadzony z Arsenalu Ivan Gazidis (na zdjęciu głównym) – pozwalają z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Dziś ponownie widoczne są już przesłanki, które pozwalają wierzyć, że Milan wyjdzie z finansowych tarapatów z tarczą.
Miernikiem finansowego potencjału klubów są przychody bez uwzględnia transferów (które w swojej naturze są mocno nieregularne). W poprzednim sezonie Milan zanotował wzrost przychodów z tytułu transmisji z 98,4 do 109,3 miliona euro. Urosły też przychody z dnia meczowego z 21,9 do 62,5 miliona euro oraz tylko nieznacznie spadły przychody z tytułu reklam oraz działań marketingowych – z 51 do 44,7 miliona euro. Łączne przychody Milanu w sezonie 2017/18 – bez wliczenia transferów – wyniosły 213,7 miliona euro, co względem poprzedniego sezonu stanowi wzrost o 7,7 miliona euro.
Gdybyśmy mieli odnieść łączny przychód Milanu do zeszłorocznych wyników finansowych innych klubów, które zostały opublikowane w raporcie Deloitte Football Money League 2018, wyszłoby że pod tym względem we Włoszech Rossonerich wyprzedza tylko Juventus (405,7 miliona euro) oraz Inter (262,1 miliona). Natomiast na porównywalnym poziomie jest Napoli (200,7 miliona euro), a lekko za plecami pozostaje Roma (171,8 miliona). Problem w tym, że potencjał finansowy Milanu nie przekłada się na wyniki sportowe – po raz ostatni w pierwszej piątce Serie A skończyli oni w 2013 roku. Inna sprawa, że w obliczu reformy Ligi Mistrzów oraz potężnych wzrostów wynagrodzeń wypłacanych przez UEFA, obecność w czołowej czwórce ligi opłaca się teraz jak nigdy. Przed rokiem Milan musiał obejść się smakiem, więc dzisiaj tym bardziej musi dołożyć wszelkich starań, by w bieżących rozgrywkach utrzymać 4. miejsce (które obecnie zajmuje). Inaczej konkurencja może bardzo mocno odjechać.
A warto przy tym nadmienić, że przychody Milanu wciąż wyglądają bardzo ubogo względem ścisłej europejskiej czołówki. Dość napisać, że w Barcelonie wynoszą one 690 milionów euro, a w Realu Madryt aż 750 – w obu przypadkach jest to o przeszło trzy razy więcej sianka w skali roku.
Tak jak łączne przychody Milanu nie mają odzwierciedlenia w ligowej tabeli, podobnie sprawy mają się z wydatkami na transfery. Jeśli podliczymy zakupy włoskich klubów na przestrzeni całego zeszłego sezonu oraz w letnim okienku transferowym 2018, wyjdzie że Juventus wydał 421 milionów euro, Milan 316, Roma 224, Inter 216, Napoli 133, Fiorentina 118, a Lazio ledwie 71. No i Milan raczej nie zamierza odpuszczać Juventusowi względem wydatków na nowych piłkarzy, o czym świadczy chociażby sprowadzenie Krzysztofa Piątka.
Pomimo wielkiej, skumulowanej straty Milan nie oszczędza ani na transferach, ani na wynagrodzeniach. Z opublikowanego przez La Gazetta dello Sport zestawienia wynika, że w Serie A sprawy mają się następująco:
– Juventus płaci piłkarzom 219 milionów euro rocznie, w tym najwięcej zarabiający Ronaldo w pojedynkę inkasuje 31 baniek,
– Milan płaci piłkarzom 140 milionów euro rocznie, w tym 9,5 samemu Higuainowi (który schodzi z listy płac),
– Inter płaci piłkarzom 116 milionów euro rocznie, w tym po 4,5 Icardiemu i Nainggolanowi,
– Roma płaci piłkarzom 100 milionów euro rocznie, w tym 4,5 samemu Dżeko.
A dalej mamy Napoli z budżetem płac na poziomie 94 milionów euro, Lazio 66 milionów oraz resztę stawki, w której nikt nie płaci piłkarzom więcej niż 50 baniek. Jakkolwiek spojrzeć, i tu Milan wydaje nieproporcjonalnie dużo w stosunku do osiąganych wyników.
Ogólnie jednak – pisząc kolokwialnie – potencjał jest. Przy lepszym zarządzaniu biznesowym (Ivan Gazidis), na poziomie spraw sportowych (Leonardo) czy prowadzenia pierwszego zespołu (Gennaro Gattuso) Milan może wyjść na prostą nie tyko pod względem finansowym, ale też wreszcie osiągnąć długo wyczekiwany sukces sportowy. Skoro taki jest priorytet powyższego sztabu zarządzającego, i skoro najpoważniejszym podjętym działaniem okazało się sprowadzenie Krzysztofa Piątka, to wypada tylko mieć nadzieję, że o odzyskanie dawnej świetności już wiosną Milan powalczy na plecach polskiego napastnika.
Fot. Newspix