Dzisiaj w programie Stan Futbolu Jarosław Królewski, prezes firmy Synerise i Partnerzy, zdradził skąd wzięła się decyzja o dokapitalizowaniu spółki akcyjnej Wisła Kraków. Na 4 miliony złotych mają się złożyć trzy osoby – sam Królewski, jego na razie anonimowy przyjaciel oraz Jakub Błaszczykowski. I to na pewno jest informacja dnia, ale goście Krzysztofa Stanowskiego – prócz Królewskiego, Michał Trela z Przeglądu Sportowego, Andrzej Iwan, a także prezes Białej Gwiazdy Rafał Wisłocki – poruszyli na wizji także kilka innych ważnych tematów. Zapraszamy do lektury tych najbardziej ciekawych.
Na początek przemówienie Jarosława Królewskiego:
– Spotykałem się przez ostatnie dwa dni z osobami prowadzącymi fundusze inwestycyjne, które inwestują w kluby piłkarskie. Pytałem ich, jak poradzić sobie z dużym kryzysem, gdy tak naprawdę najważniejszą zmienną jest czas. Mamy go bardzo mało, a więc jest mało opcji, by rozwiązać ten problem… Bardziej lubię projekty strategiczne, a nie zasypywanie problemu na chwilę. W związku z tym nie chcielibyśmy wpuszczać do klubu kogokolwiek, bo jesteśmy pod ścianą. Uważam że takie coś byłoby bardzo złe dla klubu. Pan Bogusław powiedział, jaki jest główny cel na ten miesiąc – brakuje nam czterech milionów złotych, żeby odsapnąć i spłacić pewnego rodzaju należności, których spłata pozwoli nam okiełznać się trochę jako grupa. Długo rozmawialiśmy o tym z Kubą Błaszczykowskim i postanowiliśmy, że wraz z jednym moich przyjaciół – proszę się nie martwić, to jest topowy menedżer w Polsce z dwudziestoletnim doświadczeniem – zaryzykujemy własne pieniądze. W przyszłym tygodniu każdy z nas osobiście – w ramach pożyczki – wrzuci do klubu po 1.33 miliona złotych po to, byśmy mogli spłacić pierwsze zaległości. Dzięki temu będziemy mieli czas, by porozmawiać poważnie z inwestorami.
– Niestety nie mogę jeszcze podać nazwiska trzeciej osoby, ale jest ona mocno zdeklarowana. Na pewno ujawni się bardzo szybko, więc musicie chwileczkę wytrzymać.
– Z tego miejsca chciałbym również podziękować kibicom, że mieli tyle siły, żeby składać się na Wisłę Kraków. Proszę mi wierzyć, że jak patrzyliśmy na część wiadomości, to wiele osób czekało na wypłatę, by wspomóc klub kwotą, która dla nich była dużą sumą.
– Wczorajsza decyzja komisji oznaczała, że odrobiliśmy pracę domową z tego, kto jest właścicielem Wisły Kraków. Kolejnym celem było pokazanie, że jest odwilż na poziomie finansowym. Spełniliśmy kolejny warunek i uważam, że teraz powinniśmy pomyśleć, jak zbudować ten klub.
– Jeśli mamy samochód, który jest renomowany i zabytkowy, ale damy nim pojeździć przez dwa lata komuś, kto go rozbije i zniszczy, to nie znaczy, że ten samochód jest zły. Nie chciałbym, żebyśmy mówili i dramatyzowali, iż historia Wisły to historia ostatnich dwóch lat. Nie chciałbym również, żebyśmy mówili, że nie potrafimy poradzić sobie z pewną grupą osób. Proszę mi wierzyć, że nazywanie tych osób mafią nie jest na miejscu. Żeby być mafią, trzeba być przedsiębiorczym i poukładanym. Po prostu myślę, ze koledzy z Sycylii mogliby się obrazić. Wyciąganie pieniędzy w reklamówkach z Biedronki po 40 tysięcy złotych, mówi wiele o tej sytuacji. Z całą pewnością Al Capone by sobie na to nie pozwolił.
– Planujemy, żeby piłkarze byli spłaceni w poniedziałek, wtorek albo środę. Chcielibyśmy zamknąć ten temat raz na zawsze. Sportowo drużyna musi myśleć o tym, co jest misją tej dyscypliny. Czyli dawać ludziom radość i cieszyć się z gry. Jeśli mamy te elementy, to z mojej perspektywy nie ma problemu, żeby Wisła otrzymała licencję.
– Dług istnieje także w wielu innych klubach i uważam, że jesteśmy w stanie sobie z nim poradzić. Dostałem tysiące wiadomości od polskich i amerykańskich dużych banków, które mają pomysły, jak to rozwiązać. Następnym etapem jest uprofesjonalizowanie procesu pozyskania inwestora. Nie można tego zrobić na zasadzie, że ktoś pisze do zarządu Wisły wrzucam tyle i tyle, a później czeka na decyzje. Potrzebne są jasne warunki, wyzwania, transparentne przeszkody, które trzeba pokonać. I na koniec dnia ten klub musi być przedsiębiorstwem, bo tylko wtedy będzie zdrowy.
– To nie jest akcja chaotyczna. Wisła ma dziś cztery strategie działania. Pierwszą jest poszukiwanie inwestorów strategicznych. Drugą jest zapewnienie finansowania pomostowego na teraz, które właśnie robimy. Trzecią jest zaangażowanie społeczności, ponieważ to daje nam bardzo mocny oddech. I czwartą jest jeszcze jeden projekt, który zostawiamy sobie na koniec. Myślę, że “wzmocni on naszą moc”, jeśli chodzi o ten klub.
Stanowski: Sytuacja jest taka, że pięć milionów złotych trzeba zapłacić na już piłkarzom i sztabowi trenerskiemu, żeby ta drużyna utrzymała kształt. Natomiast do końca marca trzeba spłacić zadłużenie licencyjne, a to kolejne siedem milionów złotych.
Wisłocki: Myślę, że będzie tego trochę mniej, ponieważ przyjęliśmy pewne rozwiązania w kwestii rozwiązywania kontraktów. Pozwoliły one na to, że pewne płatności będą przesunięte. Bardzo fajne rozmowy przeprowadziliśmy z Dawidem Kortem i Jakubem Bartkowskim w kwestii ich przyszłości. Mam nadzieję, że oni także dobrze postrzegają, to co się ostatnio dzieje w Wiśle.
Stanowski: Takie fajne rozmowy, że odeszli. Bywały chyba lepsze?
Wisłocki: No tak, ale trzeba też umieć się rozstać. Należy to robić z klasą. I uważam, że właśnie tego dokonaliśmy.
***
Wisłocki: Żaden inwestor nie wejdzie do klubu wcześniej niż przed pierwszym meczem. Dlaczego? Prosta sprawa, ponieważ ten inwestor będzie chciał zobaczyć, co będzie działo się na stadionie podczas pierwszego spotkania ze Śląskiem Wrocław.
Stanowski: Właśnie. Zobaczymy, czy będą pozdrowienia do więzienia albo flaga z napisem: – Misiek, trzymaj się.
Wisłocki: Otóż to… Ważnych będzie kilka elementów, bo też atmosfera, jaka będzie panowała na trybunie C, która nadawała ton dopingowi. Patrząc nawet przez pryzmat ostatniego meczu jesienią, to było coś niesamowitego.
Stanowski: Niesamowite po tym meczu było to, że kibicom zostało wypłacone 40 tysięcy złotych w gotówce.
Wisłocki: Na tej trybunie było pięć tysięcy osób.
Stanowski: No tak, a reklamówkę przyjęła jedna osoba. Zdaję sobie sprawę, żeby nie generalizować.
Królewski: Sprawdziłem, jak to wygląda na świecie. Jest podział na trzy typy kibiców – rodzinny, ultras i bandyta. Uważam, że wśród tych ludzi, którzy robili oprawy jest wielu tych pierwszych i drugich. Nie generalizujmy, że teraz oprawy nie będzie, bo było tam kilka jednostek z grupy trzeciej.
***
Wisłocki: Proszę mi uwierzyć, że sprawę siłowni mamy już przygotowaną w taki sposób, że na pewno wszystko będzie transparentne.
Stanowski: W jaki sposób konkretnie?
Wisłocki: Trudno będzie, żeby weszła tam od razu sieciówka. Myślę jednak, że są osoby – związane z pierwszym zespołem – które mogłyby zadbać o ten interes.
Stanowski: Ile siłownia płaci miesięcznie Towarzystwu Sportowemu?
Wisłocki: Kurczę. Przepraszam, ale nie pamiętam teraz dokładnie. Ostatnia propozycja wyniosła chyba około 15 tysięcy złotych miesięcznie.
***
Stanowski: Dlaczego to jest pożyczka, a nie kupienie udziałów?
Królewski: Myślę, że to jest pewnego rodzaju przemyślana strategia. Podnieśliśmy kapitał nie z tego powodu, żeby inwestować tam w sposób pojedynczy. Mam nadzieję, że porozmawiamy o tym jeszcze w przyszłym tygodniu. Natomiast proszę pamiętać, że w przypadku szukania inwestora strategicznego, nie chcieliśmy na dziś robić ruchów, które spowodowałyby, że zainteresowany nie mógłby kupić całego pakietu akcji. Uważamy, że pożyczka jest teraz najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich. Oczywiście nie będzie ona lichwiarska. Zależy nam tylko na tym, by nie była na darmo.
Generalnie uważam, że polski futbol ma dużą szansę na to, by dokonać tego, co zrobiła Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii.
Stanowski: Mam wrażenie, że to nie jest tylko misja ratowania Wisły Kraków, ale odbijanie polskiego futbolu z rąk niepowołanych.
Królewski: Zdecydowanie tak jest. Wreszcie ktoś jest w stanie mówić, jak jest naprawdę. Mamy transparentną sytuację. Tak samo jest, jeśli chodzi o moją firmę. Aż jestem w szoku, że tak mało ataków było w moją stronę. Chciałbym jednak teraz zaapelować do dziennikarzy: jeśli będziecie chcieli zrobić audyt mojej firmy, to zapraszam serdecznie do Krakowa i Warszawy. Możecie dzwonić do klientów, pracowników, ale proszę, żeby to odbywało się z klasą.
***
Stanowski: Jakub Błaszczykowski przelewa ponad milion złotych, by pograć w Wiśle na poziomie ekstraklasy. Historia wręcz zdumiewająca, bo on tam grał tylko dwa lata, a niesamowicie zżył się z tym klubem. Jesteście zaskoczeni tym, co się wydarzyło?
Iwan: Jestem zbudowany jego postawą. Kuba, który przeszedł wiele w życiu, po prostu docenia to, skąd katapultował się w wielki świat futbolu. Owszem, grał tam tylko dwa lata, ale to były bardzo treściwe lata. Przyszedł jako piłkarz z czwartej ligi i niemal od razu stał się reprezentantem Polski. Oczywiście on teraz nie wydaje ostatnich pieniędzy na Wisłę, ale myślę, że kieruje nim serce.
Trela: Myślę, że Kuba w trakcie całej kariery piłkarskiej pokazał, że nie przypomina ludzi z tego środowiska. Poza tym musiał czuć wdzięczność do osób, które dały mu szansę wypłynąć na wielkie wody. Być może teraz traktuje to jako formę odwdzięczenia. Wtedy on był w trudnej sytuacji, bo grał w czwartej lidze, a Wisła była wielkim klubem. Teraz role się odwróciły. To jest piękne i bardzo rzadko spotykane.
***
Stanowski: Dlaczego Rafała Wisłockiego powinniśmy inaczej traktować niż panów Michlowicza i Kwaśniewskiego?
Wisłocki: Przede wszystkim jestem trenerem i mówię o tym na każdym możliwym spotkaniu, jeśli ktoś pyta, skąd się wziąłem na tak eksponowanym stanowisku. Korzystając z okoliczności, które były mi dane, objąłem funkcję dyrektora Akademii Wisły Kraków w 2015 roku. Udało nam się wyciągnąć ten projekt z trudnej sytuacji. Myślę, że zbudowaliśmy sobie pewną jakość, jeśli chodzi o szkolenie.
Michlowicz i Kwaśniewski starali się, byśmy nabrali pewnego kształtu, jeśli chodzi o system pracy w obecnych strukturach. Pamiętajmy, że oni mogli uciec, gdy zaczęły się problemy, tak jak zrobili to niektórzy. Teraz mam być skoncentrowany na tym, co dzieje się w Spółce Akcyjnej, a oni będą starali się wspierać mnie w tym wszystkim, a także będą pilnować…
Stanowski: Ale najlepiej, żeby oni nie wspierali i sobie poszli.
Wisłocki: To pana zdanie.
Królewski: Wydaje mi się, że są kluby w Polsce, które są prominentne i ważne. Dlatego nie powinniśmy szukać heroizmu i współczucia tam, gdzie go nie ma. Zgadzam się z Krzysztofem, że ludzie nie powinni pracować w miejscach, w których nie czują się komfortowo. Piłka czy sport – tak samo jak moja specyficzna branża – powinny być miejscami pracy, do których przychodzi się z wypiekami na twarzy.
Stanowski: A nie chować się po kątach.
***
Stanowski: Rafał, uczestniczyłeś w sprzedaży Wisły Kraków tym dziwnym ludziom. Możesz nam powiedzieć, jak oni uwiarygodnili się przed wami?
Królewski: Ja nawet nie wiem, co było kupowane. Myślę, że pan Bogusław również nie wie. Wisła nie była przygotowana do sprzedaży, więc tak naprawdę nie wiem, czego dotyczyła umowa. Po prostu nie było wiadomo na koniec dnia, co oni kupowali.
Wisłocki: Opowiem chronologicznie. Dowiedziałem się na konferencji prasowej, że pierwsza oferta przyszła we wrześniu. Ja otrzymałem ofertę w listopadzie. Po 20 listopada było spotkanie w Krakowie, na którym pojawili się panowie Hartling i Pietrowski. Następnie była praca nad umową, ale ja tego nie robiłem. Odpowiadałem natomiast za merytoryczną część w tej sprawie.
Stanowski: Co to znaczy?
Wisłocki: Miałem sprawdzić, czy pan Vanna Ly posiada wiedzę o klubach, w których podobno prowadził inwestycje. Stąd moje kontakty z osobami z Czech i Portugalii.
Stanowski: Zrobiłeś mu egzamin?
Wisłocki: Zadałem mu w Szwajcarii trudne pytanie o klub z Czech. Odpowiedział dobrze.
***
Stanowski: Jak pan Vanna Ly uwiarygodnił się przed wami, że jest poważnym człowiekiem?
Wisłocki: Do końca pewna grupa osób w Towarzystwie Sportowym stawiała weto, żeby nie doszło do przejęcia klubu. Jedną z takich osób był Łukasz Kwaśniewski, ale otrzymał telefon od kogoś z pierwszej drużyny, który potwierdzał, że jest dobrze.
Stanowski: Od piłkarza?
Wisłocki: Nie chcę o tym mówić. Chciałbym jednak powiedzieć, że było mi głupio zapytać w Szwajcarii, czy ta umowa nie powinna być także napisana w języku polskim.
Stanowski: Język napisania umowy był w tym chyba najmniej ważny.
***
Stanowski: Kontaktowaliście się z Sarapatą, czy dostała słynną złotówkę?
Wisłocki: Kontaktowaliśmy się z nią. Mówi, że nie dostała tej złotówki.
Więcej o Jarosławie Królewskim przeczytacie w tym artykule [KLIK].
Więcej o czterech milionach dofinansowania Królewskiego, jego anonimowego kolegi i Błaszczykowskiego przeczytacie tutaj [KLIK].