„Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć.”
George Orwell
*
Niestety z każdym rokiem zabiera nam się coraz bardziej to prawo. Wydawałoby się, że jest ono niezbywalne i można by myśleć, że zdrowy rozsądek nakazuje ludziom bronić tego przywileju. Co jest celem ataku na wolność opinii? W teorii wyeliminowanie języka przemocy z przestrzeni publicznej. W założeniu wspaniała idea, nikt z nas nie będzie dyskutował o słuszności walki z idiotami wydającymi małpie dźwięki kiedy przy piłce jest czarnoskóry zawodnik. Nikt nie kwestionuje zakazu promowania symboliki faszystowskiej czy komunistycznej. Nawet jeśli tę drugą traktuje się z przymrużeniem oka, szczególnie w świecie zachodnim gdzie Che czy Mao mają całe grupy wcale nie cichych wielbicieli. Dość zabawne jest korzystanie z tej symboliki przez korporacje do promocji swoich produktów…
Podwójne standardy to zjawisko z którym spotykamy się nieustannie. Łatwość do wprowadzania teorii społecznych w świecie praktycznego życia musi jednak budzić sprzeciw. Zupełnie bezrefleksyjna wiara w to, że wystarczy zastosować regułę i dodatkowo wymusić jej egzekwowanie prawnie a wszelkie społeczne bolączki zostaną wyeliminowane jest wiarą naiwną.
Popieram porządek w życiu publicznym. Popieram walkę z przemocowym traktowaniem ludzi ze względu na ich kolor skóry czy wyznawaną religię. Nie ma we mnie jednak zgody na to, że pod pozorem tej walki dokonuje się próba przeorganizowania kultury, w której żyjemy.
Jednym ze sposobów jest całkowita zmiana znaczeń wewnątrz języka, którego używamy. Zmiana wymuszona prawnie. Konsekwencją dla nieprzestrzegających reguł „współczesności” czy nawet ich kwestionowanie jest wykluczenie. Wykluczenie zawodowe i stygmatyzacja, która działa jak współczesna wersja „szkarłatnej litery”.
Jaki ma to znaczenie w świecie sportu spytacie?
Coraz większe.
W Stanach Zjednoczonych wiele klubów, zawodowych lig footballu czy baseballu zostało zmuszonych do zmiany loga. Wyeliminowano maskotki, które zostały zakwalifikowane jako rasistowskie a same kluby od wielu lat prowadzą kosztowne batalie prawne. Sprawa sądowa przeciwko Washington Redskins trafiła do Sądu Najwyższego. W przypadku maskotki drużyny Cleveland Indians – wodza Wahoo, która mocno karykaturalnie przedstawiała postać Indianina zmiana nie podlegała dyskusji. Nie wszystkie jednak drużyny, a szczególnie ich fani chcą dać się przekonać do zmian, wydawałoby się, że słusznie. Co jakiś czas obiektem protestów są Chicago Blackhawks (postać Indianina w logo i nazwie) czy Atlanta Braves. Tu na cenzurowanym poza nazwą klubu znalazł się nawet gest „siekierki” wykonywany przez kibiców…
Jeśli nie udaję się doszukać czegoś obraźliwego, sam fakt używania nazwy kojarzonej z inna kulturą staje się problemem. Nazwa Blackhawks… zawłaszcza w sposób przemocowy elementy kultury indiańskiej. Z pozycji kultury uważającej się za wyższą niestosownie wykorzystuje wyzyskiwaną mniejszość. Wszelka dyskusja staje się niemożliwa. Zadajecie sobie pytanie – o co chodzi?
Szefowie Ajaksu Amsterdam, też muszą zacząć sobie zadawać to pytanie. Prawnicy pojawią się jak tylko wyczują sprzyjający klimat…
Mistrzostwa Świata w Meksyku 1986.
Przed meczem z Hiszpanią brazyliski piłkarz Sokrates postanowił zrobić coś, co zostanie zapamiętane przez kibiców na całym świecie. Za pomocą flamastra i skarpety piłkarskiej wykonał opaskę, którą założył na głowę. Rodząca się era transmisji telewizyjnych nieświadomie dostarczyła nam ikonicznego obrazu. Wydawało się, że smukły brodaty maestro środka pola ot po prostu związał włosy. Zbliżenie kamery ujawniło jednak słowa napisane na kawałku materiału. „Mexico sigue en pie” – Meksyk ciągle stoi…
W kraju, który rok wcześniej zrujnowało ogromne trzęsienie ziemi musiało wywołać to ogromne wrażenie. Sokrates strzelił jedyną bramkę tego meczu a podczas meksykańskiego mundialu wielokrotnie zakładał podobne opaski. Pojawiały się na nich hasła takie jak „no terror” czy „no violence”.
Obawiam się, że dzisiaj taka scena nie byłaby możliwa. Dbałość o absolutną neutralność piłki nożnej, prawdziwa krucjata (sic!) prowadzona przez FIFA wykluczyła takie gesty.
Dwadzieścia lat po swoim rodaku. podobną opaskę założył Neymar. Napisał na niej „100% Jesus”, co nie powinno specjalnie dziwić zważając na pochodzenie piłkarza. Nikogo to hasło nie obraża, nie dzieli ludzi i nikogo nie wyklucza. Nie powinno być więc żadnym problemem prawda? Otóż podczas prezentacji nominowanych do Złotej Piłki zamazano komputerowo napis na opasce, którą Neymar miał na sobie podczas świętowania z Barceloną wygranej w Lidze Mistrzów.
Jednocześnie FIFA w co najmniej kontrowersyjnych okolicznościach przyznaje organizację Mistrzostw Świata Katarowi. Oskarżanemu o systemowe łamanie praw człowieka. Doskonała praca dziennikarska zaowocowała kilkoma filmami dokumentalnymi, których tematem są warunki w jakich buduje się mundialowe areny. Nie ma chyba stosowniejszej nazwy niż arena, pod trawiastymi dywanami literalnie będzie ziemia z krwią i łzami nepalskich oraz bengalskich robotników. Reakcja? Zgrabne oświadczenie pełne formułek o tym jak „dbamy”, „monitorujemy” i prowadzimy szkolenia o „polepszaniu warunków”. Przypomina to oświadczenia firm odzieżowych po pożarze czy zawaleniu się kolejnej fabryki w krajach trzeciego świata.
Jeśli tak ma wyglądać walka o przyzwoitość to odbywa się według różnych standardów. Poglądy piłkarza przeszkadzają, argumentuje się, że mogłyby urazić wyznawców innych religii. Jednocześnie akceptuje się kraj, w którym większość praw stoi w sprzeczności z wyznawanymi czy deklarowanymi przez FIFA wartościami. Przymyka się oko na straszliwe warunki pracy w imię promocji piłki nożnej i dobrych stosunków z ważnym partnerem w regionie…
Bawimy się dalej?
Kolejnym polem do eksperymentu będzie płeć. Próba zmiany definiowania roli kobiety i mężczyzny w społeczeństwie przeniesie się i na świat sportu. Pierwszym etapem jest głośny ostatnio postulat wyrównania płac w sportach miedzy płciami. Nieuwarunkowany rynkowo ciężki do obrony, staje się coraz powszechniejszym hasłem. W świecie zawodowego tenisa niektóre turnieje już wyrównały kwoty dla zwycięzców. Mimo tego, że mężczyźni przyciągają przed ekrany dużo większa widownię i mecze w ich formule gra się do trzech wygranych setów. Wszelka dyskusja na temat różnic w grze obu płci prowadzi do medialnych awantur. Ze swoich poglądów gęsto musiał się tłumaczyć między innymi John McEnroe, linczowany przez różne stacje telewizyjne.
Ideologia równościowa przenoszona do świata sportu dodatkowo wkrótce doprowadzi do zderzenia się z problemem transpłciowości. A w zasadzie już doprowadziła.
Jeśli żeńska reprezentacja Polski w piłce ręcznej po wiosennych barażach przeciw Serbii zakwalifikuje się do Mistrzostw Świata, możliwe jest, że trafi na reprezentację Australii, piątą drużynę Azji. W drużynie tej gra Hannah Mouncey, która przed rozpoczęciem procesu zmiany płci w 2015 roku, występowała miedzy innymi na boiskach rugbowych.
Czy można o tym mówić? Na pewno bardzo ostrożnie, jeśli nie chce się być oskarżonym o uprzedzenie czy agresję.
To już temat na przyszły tydzień.
Ps. Stop zwolnieniom z WF-u!