Trochę w cieniu zamieszania z Wisłą Kraków dogasa powoli wieloletni pożar w Olsztynie. Stomil z problemami finansowymi zmaga się… Właściwie Stomil zmaga się z problemami finansowymi odkąd pamiętamy, a zahacza to jeszcze o lata dziewięćdziesiąte. W ostatnich miesiącach wieczne łatanie dziur w okręcie przestało przynosić jakikolwiek efekt, co spotkało się z reakcją piłkarzy. Ci ostatni wyszli na mecz z koszulkami w dłoniach, na nich wymowny napis: “mamy dość tego cyrku”.
Dziś pod tym samym zdaniem podpisała się Komisja ds. Licencji, która nałożyła na olsztyński klub karę w postaci trzech ujemnych punktów. Tym samym klub traci 3 punkty do bezpiecznego, piętnastego miejsca, ale Wigry mają jeszcze zaległy mecz. Stomil może wprawdzie jeszcze zmniejszyć karę do jednego punktu, ale musi spłacić długi licencyjne do 15 stycznia, czyli za sześć dni roboczych. Wydaje się to w tym momencie niemożliwe.
W ostatnim miesiącu więc:
– Stomil opuściło czterech graczy
– dług urósł o kolejny miesiąc bez pensji wypłaconych piłkarzom
– PZPN uszczuplił ich dorobek punktowy
– jeden z radnych złożył doniesienie do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w klubie
Trudno nazwać tę sytuację inaczej, niż pogrzebem, zwłaszcza, że jedynym rozwiązaniem, jakie zaproponowano w ostatnich dniach jest oczekiwanie na tureckiego tajemniczego inwestora, który już jest w trasie do Polski, a wiezie ze sobą walizki wypełnione pieniędzmi.
W październiku cudem wydawało się dogranie rundy, teraz za taki będzie uchodzić rozpoczęcie rewanżowej, zwłaszcza że prowadzony przed Świętami audyt na razie nie przyniósł żadnych spodziewanych efektów – właściwie obserwując wyłącznie oficjalne kanały Stomilu można uznać, że w połowie grudnia wszyscy rozjechali się po świecie i nikt jeszcze do klubu nie powrócił.
Z zimowego snu wyrywa ich dzisiaj kara od PZPN-u, a niewykluczone, że to początek problemów – domyślamy się bowiem, że w przypadku braku spłaty długów, kara może się zwiększać.
Poza Stomilem ukarane zostały również GKS Tychy i Warta Poznań – oba za naruszenie punktu F.09, czyli działu podręcznika licencyjnego poświęconego zaległościom wobec innych klubów czy pracowników. Przy GKS-ie to 20 tysięcy złotych i adnotacja “naruszenie przepisów”, Warta dostała 5 tysięcy za “brak dokumentów, umożliwiających weryfikację”. Na nasz nos – nie ma co bić na alarm, wysokość kar nie zwiastuje większych problemów.
Osobna kwestia to ŁKS Łódź. Ten wielokrotnie był wskazywany jako organizacyjny wzór dla wielu innych klubów – pensje na czas, wzorowe wnioski licencyjne, żadnych zaległości. Łodzianie wyłożyli się jednak na tym, co jest ich największą bolączką – infrastrukturze. Mimo zapewnień ze strony klubu (który zresztą bazował na obietnicach miejskich), nie doszło do budowy tymczasowego sektora gości, w związku z czym przez całą rundę ŁKS nie przyjmował fanów drużyn przyjezdnych. Jeśli ci chcieli się wybrać na mecz, musieli siadać na sektorach gospodarzy.
To kuriozalna sprawa z dwóch przyczyn. Po pierwsze – na istniejącej trybunie jest wydzielony sektor gości, ba, zasiadali w nim już nawet fani Polonii Warszawa, jeszcze w czasach gry obu klubów w III lidze. Potem jednak obok powstała hala, skomplikowały się kwestie parkingu, ścieżek dojścia na sektor, swoje zastrzeżenia zgłosiła policja i w efekcie ŁKS przestał przyjmować gości. Po drugie – ŁKS miał gotowy projekt tymczasowej trybuny, jednak w Łodzi uwierzono, że już w tym roku rozpocznie się budowa trzech kolejnych trybun, uniemożliwiająca postawienie tymczasowej konstrukcji za jedną z bramek.
Oczywiście skończyło się to tak, że ani rozpoczęcia budowy trzech trybun, ani tymczasowego sektora gości nie ma – co PZPN wycenił na 50 tysięcy złotych kary. Co ciekawe – wiosną prawdopodobnie… wróci plan z tymczasową trybuną, która została już zamówiona przez operatora obiektu. Czyli nie było sensu stawiać tymczasowej trybuny na pół roku, więc postawi się ją… pół roku i 50 tysięcy złotych później.
Podsumowując:
– ŁKS nie ma alternatywnego sektora gości, bo nie chciał tymczasowego