Reklama

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

redakcja

Autor:redakcja

03 stycznia 2019, 18:45 • 7 min czytania 0 komentarzy

Wypowiedziałem się już raz na temat kambodżańsko-szwedzko-luksembursko-szwajcarsko-londyńsko-polskiego zamieszania w Wiśle Kraków. Nic więcej wam nie powiem, gdyż więcej nie wiem, publikują na ten temat artykuły znacznie lepiej poinformowane osoby.

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

Ja mogę was zaprosić na odrobinę marszu aleją przeszłości. Wybór nie ma żadnego klucza. To luźne, nieskoordynowane skojarzenia, wybiórcze, niesprawiedliwe, z nastawieniem bardziej ciekawostkowym, niż mającym aspiracje do wielkich, przekrojowych ocen.

Być może na nie przyjdzie czas. Ale ujmijmy to tak: lepiej, żeby okazji do wielkich przekrojowych ocen nie było.

Bramka Marka Penksy

Największa pucharowa kradzież XXI wieku w polskiej piłce. Każdy, kto mówi, że żaden polski klub poza Legią i Widzewem nie awansował do Ligi Mistrzów, nie mówi pełnej prawdy: Wisła awans wywalczyła, tylko została ordynarnie z niego ograbiona.

Reklama

Kto wie jak potoczyłyby się losy Wisły, gdyby arbiter nie miał -10 dioptrii. Albo gdyby nie było zwyczajem pucharowym, by w stykowych sytuacjach gwizdać pod faworyta.

Swoją drogą, trafienie Sobola z tego meczu… Cacko cackiem, ale Wisła traciła już wtedy rezon (a przynajmniej tak to pamiętam), nie był to gol wynikający ze szczególnej przewagi. Oglądałem mecz sam, u siebie w pokoju, na niezawodnym koreańskim czternastocalaku. Dwumecz dopiero co wymykał się z rąk, a nagle Liga Mistrzów na wyciągnięcie ręki.

Wydarłem się tak, że zbiegła się cała rodzina.

Delikatnie mówiąc, nie zrozumieli co tak wielkiej wagi właśnie się zdarzyło.

Reklama

Levadia dla równowagi

Rodzina nie zrozumiała również dlaczego w pewnym zupełnie ładnym letnim dniu chodzę jak struty. Mój brat, absolutnie nie zainteresowany piłką w jakiejkolwiek formie, zdobył się na pytanie co mi jest. Odpowiedziałem, że odbył się pogrzeb polskiej piłki klubowej, bo Wisła odpadła z Levadią.

Jakże się pomyliłem. Instytucja eurowpierdoli dopiero nabierała na sile. Ale wtedy naprawdę my, armia kibiców polskiej kopanej, myśleliśmy, że to będzie moment zwrotny: Platini stworzył furtkę dla cieniasów, którą od tej pory mieliśmy wchodzić rok po roku do upragnionej Champions League. To miała być formalność, a jednak szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię.

Pucharowy niedosyt

Oczywiście, że Lazio, że Schalke, że Parma – to wszystko świetne mecze. Było ich więcej, bo sprany Nijmegen czy nawet Trabzonspor, któremu tak utkwiła klęska w DNA, że lata później stołował się w szatni Białej Gwiazdy.

Ale z drugiej strony, jak na kadrowy potencjał tej drużyny, jak na niezaprzeczalnie wielkie nakłady, to wciąż niewiele. Pamiętacie ile razy mistrzowie Rumunii grali w Lidze Mistrzów, a że nawet tam potrafili się nieźle pokazać? Wisła, która została oszukana z PAO, dalej nie pokazała w tamtym sezonie nic.

Pamiętacie, że w jednym sezonie Rapid i Steaua spotkały się ze sobą w ćwierćfinale Pucharu UEFA? Wisła miała swoje wielkie mecze, ale nie wygrała ani jednego meczu wiosennego, zawsze odpadając, z perspektywy europejskiej, przed najważniejszymi rozstrzygnięciami. Miała papiery na to, by zajść dalej.

Pięcioletni kontrakt dla Citki

Cupiał miał swoją wizję, w której zespół zostałby skonsolidowany na starą modłę, starą czytaj: bez mała lata PRL. Wtedy nie było tak wielkich ruchów kadrowych. Dzisiaj w klubie co okienko transferowe wymienia się tabun graczy, wtedy przez pięć lat jadąc na – powiedzmy – Stal Mielec, wiedziałeś jaki ten zespół ma charakter, kto rozdaje karty, kto ma słabsze punkty. Cupiał wpadł na samym początku na pomysł, by swoich graczy podpisywać na wieloletnie kontrakty. Podobno o to rozbiła się też kwestia zatrudnienia Marka Citki, który gdyby trafił do Białej Gwiazdy, nie trafiłby zapewne pod topór Dragomira Okuki.

Swoją drogą, tą politykę Cupiała najbardziej odczuli… gracze Championship Managera. Paweł Brożek, jeden z najlepszych napastników w grze, miał kontrakt bodajże na dekadę. Wirtualna Wisła z miejsca była w stanie walczyć o tytuły w Europie.

Ligowe gwiazdy, które nigdy nie odpaliły

Trafiając do Wisły na przełomie wieku trafiałeś na trampolinę. Jeśli sobie poradziłeś, czekała kadra, czekał zupełnie inny piłkarski status. Wisła skupowała wtedy najlepszych piłkarzy ligi, jeżdżąc po Polsce z walizką pieniędzy. Byli jednak tacy, którzy nie spełnili oczekiwań:

Sławomir Paluch – prawoskrzydłowy Odry Wodzisław, gwiazda sezonu, gdy ta ekipa sięgnęła po brąz.

Grzegorz Lekki – solidny defensywny pomocnik Górnika Zabrze.

Grzegorz Niciński – miał swoje momenty w Wiśle, ale nie wytrzymał konkurencji.

Marek Kubisz – ceniony w GKS-ie, w Wiśle odpadł po testach.

Igor Sypniewski – największy zawód, a zarazem najbardziej złożona historia przyczyn.

Tomasz Dawidowski – Na niewielu graczach Wisła straciła tak wiele. Któż mógł jednak przewidzieć, że aż tak zgnębią go kontuzje.

Jacek Kowalczyk – Swego czasu zapowiadał się na reprezentacyjnego stopera. Skończyło się na zapowiadaniu.

Messi mógł grać w Wiśle

Screen Shot 01-03-19 at 06.08 PM

Źródło: HistoriaWisly.pl

Wspaniała wiślacka kariera Macieja Dąbrowskiego

Przyszły kadrowicz reprezentacji Polski zagrał 21 minut w Pucharze Ekstraklasy.

Screen Shot 01-03-19 at 06.14 PM

źródło: HistoriaWisly.pl

Ouadja i inni

Ouadja to symbol okienka transferowego, które przeciętnego kibica zawiodło jak żadne inne. Wisła 02/03 była najmocniejszą ze wszystkich, jakie widzieliśmy w czasach Cupiała. W Polsce zdobyła dublet. W pucharach wyrzuciła Schalke, Parmę, walczyła z Lazio jak równy z równym. Było jasne, że przy Reymonta powstał Zespół. Mający szanse ugrać coś także w Europie. Po cichu liczono, że zostanie jeszcze wzmocniony, że zeszły sezon będzie początkiem czegoś większego i trwalszego.

A wtedy przyszło lato przed sezonem 03/04. Oto skład Wisły na pierwszy ligowy mecz z Górnikiem Polkowice:

Skład: Piekutowski – Baszczyński, Jop, Paszulewicz, Stolarczyk – Ouadja, Szymkowiak, Dubicki, Brasilia – Frankowski, Żurawski.

Wciąż nieźle, ale nie chodziło o żadne “nieźle”, tylko o kolejny krok. A w porównaniu do wcześniejszego sezonu, ten zespół był o klasę słabszy.

Jak się oddzieliło myślenie życzeniowe od rozsądku, było jasne, że Wisła nie miała z Anderlechtem szans.

Rozstawienie w trzeciej rundzie o włos

Ot, efekt domina: gdyby w sławetnym finale Ligi Mistrzów Porto – Monaco wygrało Monaco, Wisła byłaby rozstawiona we wszystkich rundach eliminacji Champions League. A przypomnijmy, że wtedy polskie drużyny trafiały jak nie Real, to Barcę. Tym razem to my, za pośrednictwem znakomitego rankingu UEFA Wisły, bylibyśmy po właściwej stronie stolika.

Dinamo Tbilisi

Dopiero co po największym sukcesie zespół został, w dużej mierze, rozprzedany, w konsekwencji skompromitował się w pucharach. Cupiał, który może zrozumiał błąd i ostatni raz naprawdę mocno sięgnął do kieszeni. To były transfery jak pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy Wisła sprowadzała piłkarzy z Zachodu, a w lidze składała oferty nie do odrzucenia: przyszli Kłos, Kukiełka, Majdan, wrócił Kuźba, z ligi przyszli Sobolewski, Zieńczuk, Dawidowski, a także uznawany wtedy za bardzo utalentowanego Kwiek. To była największa ofensywa transferowa od zimy, podczas której Biała Gwiazda została przejęta przez Telefonikę.

A przecież byli wciąż Żurawski, Frankowski, Baszczyński, Głowacki, Cantoro, Szymkowiak, czy nawet Gorawski w życiowej formie. To, że ta drużyna odpadła z Gruzinami, jest dla mnie top 3 największych klęsk pucharowych ostatniego ćwierćwiecza. Pewna wizja została wtedy pogrzebana na zawsze.

Wisła Maaskanta

APOEL był lepszy i basta, zespół był wybitnie międzynarodowy, ostatecznie pewnie głównie wpuścił budżet na zdradzieckie tory. Ale jak z dzisiejszej perspektywy wygląda to, że mieliśmy w jednym z sezonów dwa polskie kluby grające wiosną w europejskich pucharów? Nierealna kwestia. A jeszcze Wisła wcale nie była daleko od wyeliminowania Standardu Liege.

Dickson Choto  i inni

Wisła swego czasu przetestowała całą armię obcokrajowców, wśród których były takie asy jak Moussa Yahaya, ale też Dickson Choto, który w lipcu 2003 zagrał w meczu rezerw ze Świtem Krzeszowice. Nie wpadł w oko trenerom, a później przez wiele lat stanowił o sile defensywy Legii. Ciekawe też, że swego czasu, na samym początku Wisły Cupiała, bardzo blisko podpisania kontraktu był Dzidosław Żuberek.

Portal “Historia Wisły”

Wyjątkowe miejsce w polskiej sieci. Niektóre kluby dbają lepiej o swoją historię, inne gorzej. Ale wystarczy podejrzeć stronę o zawodnikach testowanych Wisły by zorientować się, że to zupełnie inny poziom.

Najnowsze

Francja

Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Patryk Stec
2
Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...