Nie tak dawno pisaliśmy, że jeśli chodzi o obcokrajowców, Hiszpanie całkowicie zdominowali ekstraklasę. Latem sprowadzono ich dziesięciu, a jesienią wystąpiło łącznie dwudziestu zawodników z tego kraju (Elady Zorrilla odszedł z Cracovii w tym samym okienku, w którym przyszedł). Wygląda jednak na to, że hiszpański trend w najbliższym czasie zbytnio nie osłabnie, mimo ogłoszonego uwolnienia rynku dla przybyszów spoza Unii Europejskiej. W Płocku właśnie zameldował się Angel Garcia. Spokojnie, nie Angel Perez Garcia, jego nazwisko kończy się na Cabezali.
To 25-letni lewy obrońca, który w założeniu ma rozwiązać problemy na tej pozycji. W pierwszej części sezonu notorycznie była ona słabym punktem „Nafciarzy”. Transfer gotówkowy Krystiana Misia z Korony Kielce okazał się nieporozumieniem, chłopak nawet nie zadebiutował. Sprowadzony z Arki Gdynia Marcin Warcholak nieustannie zawodził, a Patryk Stępiński też nie zachwycał. Inna sprawa, że ten ostatni w optymalnym zestawieniu powinien występować raczej po prawej stronie defensywy, ale z konieczności w Wiśle często pojawia się na przeciwnej flance.
– Na pewno perspektywa tego, jak istotną rolę Angel może odgrywać w drużynie, miała znaczenie. Co nie znaczy, że przychodzi rozluźniony i nastawiony, że dostanie miejsce w składzie za darmo. Jesienią lewa obrona Wisły wyglądała lepiej lub gorzej, ale ci piłkarze nadal są w kadrze i będą chcieli walczyć o swoje – mówi nam Marcin Matuszewski z agencji I-N-I Music & Sport, która pośredniczyła przy transferze.
Co wiemy o Angelu Garcii? Jego CV ani nie odstrasza, ani nie rzuca na kolana. Jest wychowankiem Realu Madryt, lecz nie wyszedł tam poza drużynę C, w której grał razem z Danim Suarezem (dziś Górnik Zabrze) i Danim Ramirezem (obecnie gwiazda ŁKS-u). Po odejściu z Madrytu trafił do Realu Valladolid. – Angel bardzo długo występował jako skrzydłowy. Dopiero jakieś dwa lata temu przekwalifikowano go w Valladolid na lewą obronę. O ile w Hiszpanii, mimo zaawansowania technicznego, być może nie był wystarczająco dobry na skrzydło, o tyle przy swoich gabarytach – ma 185 cm wzrostu – sile fizycznej i dynamice, na boku obrony może grać naprawdę dobrze. W tym sensie jego profil jest podobny do Arkadiusza Recy, którego akcje też wzrosły po cofnięciu do defensywy – tłumaczy Matuszewski.
Angel Garcia na dłuższą metę w Valladolid nigdy nie stał się kluczową postacią, ale jednak 39 meczów w Segunda Division uzbierał. W ubiegłym sezonie dołożył cegiełkę do awansu do La Liga, występując jesienią siedem razy i strzelając jednego gola. Był to mecz z Reus Deportiu, w którym nawet wyszedł na boisko jako kapitan.
Zimą przeniósł się do Culturalu Leonesa, gdzie grał więcej (13 spotkań, 1 gol). Klub ten jednak nie zdołał się utrzymać na drugim froncie, więc facet w jednym sezonie i awansował, i spadł. I tutaj mamy główny haczyk całej historii: 25-latek od 2 czerwca nie grał w meczu o punkty. W tym kontekście bardzo istotny może być fakt, że transfer do Płocka sfinalizowano już teraz, dzięki czemu Angel Garcia przepracuje cały okres przygotowawczy. Jeśli obejdzie się bez kontuzji, będzie do dyspozycji od razu od pierwszej wiosennej kolejki.
– Myślę, że gdyby Cultural się utrzymał, on nadal byłby piłkarzem tego klubu, a tak trafił do ekstraklasy. Już latem rozmawialiśmy z nim i jego głównym agentem o przyjściu do Polski. Gdy jednak było zainteresowanie, Cultural jeszcze nie chciał go puścić. A gdy już chciał i 31 sierpnia rozwiązano kontrakt, brane pod uwagę kluby zdążyły zatrudnić innych zawodników. Angel nie chciał iść do trzeciej ligi hiszpańskiej, takich ofert miał na pęczki. Jego umowa gwarantowała, że nawet w razie rozwiązania nie będzie głodował będąc bez klubu, więc uznał, że zamiast wiązać się na rok czy półtora z kimś z Segunda B, lepiej jesienią normalnie trenować z pierwszym zespołem Culturalu i poszukać pracodawcy zimą. Angel nie miał żadnej przerwy w treningach – zapewnia Matuszewski.
Hiszpańscy obrońcy dotychczas rzadko się u nas sprawdzali. Wyjątek to Inaki Astiz. Nieźle – choć w krótkim okresie – w Wiśle Kraków prezentowali się Fran Velez i Ivan Gonzalez, ostatnio obiecująco do Korony Kielce wprowadził się Ivan Marquez. I to w zasadzie tyle, z kolei rozczarowań mieliśmy mnóstwo – od Inakiego Descargi, przez Isidoro, aż po Frana Cruza w Miedzi Legnica, który przychodził do niej mając na koncie ponad trzy razy więcej meczów w Segunda Division niż Angel Garcia. Z drugiej strony – Vicuna zapewne nie brał kota w worku z własnego kraju, zwłaszcza że w grudniu piłkarz przez kilkanaście dni przebywał w Płocku na testach i można się było przekonać, co ma do zaoferowania na tę chwilę. – Poznali się z Vicuną, porozmawiali i sądzę, że to było istotne, że wybrał akurat Wisłę. Zainteresowanie z Polski mieliśmy z kilku kierunków – przyznaje Matuszewski.
Na papierze zatem nie jest źle, czekamy na to, co wyjdzie w praniu.
PM
Fot. Wisła Płock/Accredito