Reklama

Byliśmy o krok od sprowadzenia Piątka z Zagłębia

redakcja

Autor:redakcja

21 grudnia 2018, 08:19 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Gdy byłem prezesem Legii, byliśmy o krok od sprowadzenia Krzysztofa Piątka z Zagłębia Lubin. Blisko Legii był też Kamil Grosicki, a z topowych graczy – Eduardo. Kiedy rzuciłem tę propozycję chłopkom to Michał Żewłakow i Dominik Ebebenge zagrozili, że jak go wezmę, to się zwolnią z pracy – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Bogusław Leśnodorski.

Byliśmy o krok od sprowadzenia Piątka z Zagłębia

GAZETA WYBORCZA

Rafał Stec pisze o Ole Gunnarze Solskjaerze, nowym trenerze Manchesteru United.

Solskjaerowi doświadczenia brakuje, o jego rynkowej pozycji niech świadczy to, że przed kilkoma laty był kandydatem do objęcia drużyny Legii Warszawa. Anglię próbował podbijać jako trener już w 2014 r. – podpisał swoim nazwiskiem ledwie pięć wygranych w 25 meczach, spadł z Cardiff do drugiej ligi, krytykowano go za chaotyczną żonglerkę składem, gra jego drużyny nie miała żadnej struktury. Został zwolniony, gdy piłkarze zlecieli na 17. miejsce w tabeli, i zapamiętany jako jeden z najsłabszych szkoleniowców w historii klubu. Wcześniej oraz potem pracował w Molde, z którym dwukrotnie triumfował w lidze norweskiej (2011, 2012), a w ostatnich dwóch sezonach zdobywał wicemistrzostwo. To rozgrywki słabo obsadzone, większą wartość miał awans do 1/16 finału Ligi Europy, gdzie jego piłkarze, kopiący zazwyczaj przy ośmiotysięcznej publiczności, wygrali grupę z Fenerbahce Stambuł, Ajaxem Amsterdam i Celtikiem Glasgow. Zatrzymała ich dopiero Sevilla.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.30.25

Reklama

SUPER EXPRESS

Andrzej Iwan apeluje na łamach „SE”, by inwestorzy Wisły pokazali kasę.

Tak naprawdę weryfikacja nowych inwestorów nastąpi bardzo szybko…
Dokładnie. Niech Kambodżanie pokażą kasę! Mają tylko kilka dni na pierwszy przelew. Jeśli dadzą te 12 mln zł na długi, to będzie pierwszy dobry znak. Wprawdzie niepokoją mnie te polskie nazwiska, które się pojawiają przy tym projekcie, ale poczekajmy.

A jak oceniasz do niedawna rządzących Wisłą z prezes Sarapatą na czele?
Totalnie negatywnie! Rozumiem, że działali w trudnych warunkach, ale powinni być transparentni! Nie mówić, że wszystko idzie w dobrym kierunku, skoro szło w złym. Tak się nie robi!

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.37.08

Bogusław Leśnodorski w rozmowie z Piotrem Dobrowolskim: „Byłem bliski sprowadzenia Piątka”.

Reklama

Najbardziej udany transfer?
Było ich trochę: Nemanja Nikolić, Aleksandar Prijović, Michał Pazdan, Arek Malarz, Ondrej Duda, Orlando Sa.

Są zawodnicy, których do dziś pan żałuje, że nie trafili do Legii?
Byliśmy o krok od sprowadzenia Krzysztofa Piątka z Zagłębia Lubin. Blisko Legii był też Kamil Grosicki.

Najbardziej znany piłkarz, którego oferowano Legii, a pan nie widział go w klubie?
Z topowych graczy – Eduardo. Kiedy kiedy rzuciłem tę propozycję chłopkom to Michał Żewłakow i Dominik Ebebenge zagrozili, że jak go wezmę, to się zwolnią z pracy.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.38.14

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.02.12

Po raz pierwszy za kadencji Sa Pinto Legia wygrała mecz, w którym rywal prowadził. 

Długo wydawało się, że spotkaniu w kończącym kalendarzowy rok mistrzowi Polski nie mógł przytrafić się łatwiejszy przeciwnik – na drodze zespołu, który od ponad czterech godzin nie stracił gola stanęło Zagłębie Sosnowiec. Beniaminek nie wygrał siedmiu kolejnych spotkań, trzy ostatnie przegrał, a w niedzielę poniósł klęskę 0:6 z Lechem – to najwyższa porażka tego zespołu w ekstraklasie. Podnieść się po takim wyniku to sztuka i długo zanosiło się na sensację. Ale to mistrz Polski wyprowadził decydujące ciosy.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.02.21

Zaległości piłkarzy Wisły mają być spłacone do 28 grudnia. Ale piłkarze chcą wiedzieć już, na czym stoją.

Piłkarze nie chcą jednak naiwnie czekać na to, czy 28 grudnia rzeczywiście wpłyną na ich konta zaległe wypłaty i chcieliby dostać część pieniędzy jeszcze przed świętami. Dlatego jak udało nam się dowiedzieć, negocjują za pośrednictwem trenera bramkarzy Artura Łaciaka z Adamem Pietrowskim, prawdopodobnie przyszłym dyrektorem sportowym, który przyprowadził inwestorów, aby chociaż część pensji została wypłacona jeszcze przed Wigilią. W ten sposób zobaczyliby, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Dostaliby sygnał: to nie ściema. Na razie bowiem są odcięci od informacji.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.02.37

Adam Mandziara w wywiadzie dla „PS” między innymi o planach na zimowe okienko transferowe.

Na początku grudnia pojawiła się informacja o zainteresowaniu Legii Lukašem Haraslinem. Ile jest w tym prawdy?
Akurat w tym samym dniu moje dzieci pisały list do Świętego Mikołaja i pomyślałem sobie, że Legia też pisze. Taki mamy szczególny czas…

Nie ma żadnych szans na transfer Haraslina do Legii?
Gdyby Legia złożyła ofertę, to mógłbym panu odpowiedzieć. Inna sprawa, że ja też bardzo chciałbym mieć w Lechii kilku czołowych piłkarzy z naszej ekstraklasy i też… mógłbym w tej sprawie napisać list do Świętego Mikołaja. Bez pytania o cenę wiem, że nie stać nas na takich zawodników.

Haraslin ma w kontrakcie zapisaną kwotę odstępnego?
Nie. W zasadzie żaden z naszych zawodników nie ma klauzuli. Zdążyliśmy się już nauczyć, że takie zapisy są lepsze dla agentów niż dla nas, dlatego się ich skutecznie wystrzegamy.

A co ze znaczącymi zimowymi transferami do klubu? Będą?
Tylko w sytuacji, kiedy okaże się, że ktoś odejdzie. Choćby Haraslin. Dopiero jeśli któryś z naszych najlepszych piłkarzy zostanie sprzedany, na pewno postaramy się zrekompensować tę sportową stratę.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.02.48

Kluby ekstraklasy mocno interesują się Erikiem Danielem, skrzydłowym Rużomberoka.

Pomocnik występujący w słowackim klubie MFK Ružomberok może wreszcie trafić do naszej ligi. Sporo klubów pytało o niego od dawna, ale dotychczas transfer uniemożliwiały wygórowane oczekiwania jego aktualnego pracodawcy. Obecnie tym piłkarzem mocno interesują się szukające wzmocnień na flankach Cracovia i Jagiellonia Białystok, ale nie tylko. Daniel jest też „pod lupą” m.in. Piasta Gliwice.

Poprzedni sezon zakończył z czterema golami i dziesięcioma asystami (to dorobek wyłącznie z występów ligowych). W obecnych rozgrywkach trafił do siatki raz, a siedem jego zagrań otworzyło drogę do bramki kolegom. Jest szybki, ma dobre dośrodkowanie prawą nogą, łatwość dryblowania oraz kreowania sytuacji partnerom.

Alan Uryga wspomina pożegnanie z Wisłą Kraków.

W 2017 roku Wisła nie przedłużyła z panem kontraktu. O decyzji dowiedział się pan z internetu.
Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Ta sytuacja na tyle mnie uderzyła, że zapamiętałem wszystkie szczegóły. Zacznijmy od tego, że przed ostatnim spotkaniem sezonu z Termalicą Manuel Junco, dyrektor sportowy, podszedł do mnie i powiedział, że po sezonie chciałby się ze mną spotkać i porozmawiać o nowym kontrakcie. Pasowało mi to.

Nic dziwnego, przez cały czas był pan na miejscu w Krakowie.
Do tego zwyczajnie zaufałem dyrektorowi. W końcu przyszło Boże Ciało i pojechałem do rodziny na obiad. W pewnym momencie mój telefon się rozdzwonił: jedno połączenie nieodebrane, drugie, kolejne, za chwilę SMS-y, wiadomości na Facebooku (…) Po chwili zaświtał mi pomysł, by wejść na stronę internetową Wisły. Nagłówek brzmiał: „Podziękowania dla zawodników”. Znalazłem się w gro- nie takich piłkarzy jak jacyś Kolumbijczycy, którzy nie zaistnieli w drużynie. Ja, wychowanek, zostałem wrzucony do worka z przypadkowymi zawodnikami.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.03.03

Krystian Bielik robi furorę w Charlton Athletic po poprzednim sezonie spisanym właściwie na straty.

W obecnych rozgrywkach 20-latek ma więcej szczęścia. Co prawda od września do po- łowy października znów musiał pauzować (kontuzja łydki), ale odkąd wrócił, prezentuje wysoką formę. Największymi gwiazdami drużyny są Lyle Taylor (13 goli) i Karlan Grant (11), ale Bielik jest kluczowym graczem w defensywie. – Z nim w składzie Charlton jest solidniejszy w obronie i lepiej zbalansowany między atakiem a defensywą. Krystian ma mnóstwo odbiorów, świetnie czyta grę, jest groźny w polu karnym przeciwnika przy stałych fragmentach gry. Kiedy nie ma go na boisku, Charlton jest o wiele słabszą drużyną – przekonuje dziennikarz z Anglii.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.03.28

SPORT

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.48.15

Najbliżsi Toma Hateleya wyjechali do Anglii. Pomocnik do świąt musi sobie radzić sam.

Anglikowi brakuje najbliższych, ale i brakuje… punktów, aby w dobrych nastrojach udać się na zasłużony odpoczynek. Zwłaszcza po przegranym meczu w Warszawie, gdzie nerwowych sytuacji i kontrowersji nie brakowało. – Taki jest futbol. Czasami nie rozumiesz sędziowskich decyzji, ale tak po prostu się dzieje i nic nie można z tym zrobić. To był mecz, w którym szczęście nie było po naszej stronie. Trzeba teraz się „odkuć” kosztem Jagiellonii – wyjaśnia 29-latek.

„Sport” donosi też, że ozdrowiał Ivan Runje i możliwe, że zagra w Gliwicach. Kto wie, czy nie po raz ostatni dla Jagi.

Jeżeli Runje zagra w Gliwicach może to być także jego pożegna-nie z klubem z Białegostoku. Piłkarza chce klub z Arabii Saudyjskiej, Al-Ittihad, którego szkoleniowcem jest rodak zawodnika – Slaven Bilić. Arabski klub miałby zapłacić za transfer 1,3 mln euro.

Do Krakowa przyjeżdża delegacja kambodżańsko-polsko-szwedzka, możliwe że wkrótce pociągająca za sznurki w Wiśle Kraków. Szwedzka jej część budzi najwięcej wątpliwości.

– Przyjeżdżamy wszyscy razem, w trójkę – mówi Adam Pietrowski, który blisko współpracuje z inwestorami. Dziś wieczorem zasiądą w loży, by zobaczyć mecz Wisły z Lechem, a w weekend chcą odbyć kilka spotkań. Mają zamiar porozmawiać z kandydatem na prezesa klubu. Chcą też spotkać się z prezydentem Krakowa Jackiem Majchrowskim (…)

Od środy ludzie prezydenta prześwietlają obu inwestorów. Vanna nie budzi większych wątpliwości, ale znaki zapytania pojawiły się wokół osoby Hartlinga. Majchrowski chce wiedzieć, czy Szwed faktycznie jest przedstawicielem firmy Noble Capital Partners, która jest nabywcą 40% akcji. Według danych finansowych spółki, Hartling nie jest z nią związany od ubiegłego roku. Jeśli Szwed przedstawi odpowiednie pełnomocnictwa, delegacja zostanie przyjęta. Mają opowiadać o swoich planach na Wisłę, ale to nie wszystko. Vanna chce zainwestować w Krakowie, a najprawdopodobniej chodzi o branżę budowlaną.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.48.44

Ryszard Komornicki uważa, że Szymon Żurkowski nie powinien odchodząc z Polski skakać od razu na głęboką wodę i wybierać klubu pokroju podobno zainteresowanego nim Juventusu.

Szymon Żurkowski może trafić do Juventusu Turyn. To dla niego dobra opcja?
Dla Szymona najważniejsza rzecz to grać, a przez to rozwijać się. Słyszałem o Juventusie i o tym, że miałby być potem wypożyczony, na przykład do klubu z Serie B. Nie wiem, czy lepszym rozwiązaniem – choć pewnie jak to powiem, to w Górniku będą na mnie źli – nie byłoby dla niego pozostanie w Polsce i przejście do mocniejszego klubu. Ważne, żeby miał wokół siebie piłkarzy, od których może się uczyć, bardziej kreatywnych. W Górniku jest Matuszek, ale to jest walczak. Inną opcją jest choćby taka liga szwajcarska. Dla rozwoju młodego zawodnika to absolutnie świetne miejsce, a stąd jest przecież blisko do Bundesligi.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.49.44

62% dorobku bramkowego Miedzi Legnica to gole obcokrajowców.

Jakie są przyczyny tego, że teraz lwią część dorobku bramkowego całej drużyny stanowią zdobycze obcokrajowców? Odpowiedź na to pytanie znalazł chyba Piotr Tworek, który w przeszłości pracował z piłkarzami Miedzi (…). – Dla mnie większa zdobycz bramkowa obcokrajowców w zespole Miedzi nie jest niespodzianką – przekonuje szkoleniowiec, który w tej chwili jest prawą ręką Macieja Bartoszka w Chojniczance. – Proszę spojrzeć na poszczególne formacje drużyny trenera Dominika Nowaka. Pomijając już fakt, że w podstawowej jedenastce jest niewielka przewaga cudzoziemców, to w formacjach ofensywnych – pomoc i atak – oni stanowią większość. Forsell, Ojamaa, Borja Fernandez, za chwilę od początku będzie grał Santana, jak wyleczy się całkowicie Marquitos, on również może wypchać ze składu jakiegoś Polaka. Szkoleniowiec zespołu z Legnicy oczywiście nie robi tego złośliwie, tylko stawia na najlepszych.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.50.01

Radosław Gilewicz wyjaśnia, dlaczego polscy piłkarze nie trafiają już tak często jak kiedyś do ligi austriackiej. Są po prostu za drodzy.

Wspomniał pan, że mało nas w Bundeslidze, nie ma nas też w ogóle w Austrii, która była kiedyś „ziemią obiecaną” polskich piłkarzy.
Ja grałem w Austrii Wiedeń, za czasów prezesa Franka Stronacha, w zespole było 14 reprezentantów różnych państw. Cały czas walczyliśmy o mistrzostwo, regularnie graliśmy w europejskich pucharach, to było fajne. W tym czasie Polaków było naprawdę wielu w lidze austriackiej. Dziś nie ma nikogo (…).

Dlaczego? Przecież Austria leży tak blisko.
(…) Dziś w lidze austriackiej – oprócz Salzburga – nie ma wielkich pieniędzy. Więc Polacy nie są ciekawym „produktem”, bo są… za drodzy; za dużo chcą zarabiać.

Za to chętnie kotwiczymy we Włoszech, czemu?
Bo tam na początku nikt nie mówi o wielkich zarobkach, tylko jedzie do Włoch sprawdzić się, zasłużyć na opinię dobrego piłkarza. Lądują tam młodzi zawodnicy. Pasujemy tam, dobrze się aklimatyzujemy w tym kraju. Zieliński, Milik przetarli szlaki, świetnie broni Szczęsny w Juventusie. Serie A to dziś optymalna liga dla Polaków.

Zrzut ekranu 2018-12-21 o 07.50.06

fot. FotoPyK

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
11
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...