Jagiellonia bez Ivana Runje traci ponad gola na mecz więcej niż z Chorwatem w składzie. Jagiellonia bez Ivana Runje nie zachowała jeszcze w tym sezonie czystego konta. Jagiellonia już teraz musi widzieć, że bez Chorwata w składzie jej obrona wygląda kiepściutka, a przecież za miesiąc podstawowego stopera w talii Mamrota może w już nie być. Sromotna porażka z Zagłębiem i remis w Krakowie powinny zapalić pomarańczową lampkę ostrzegawczą na biurku Cezarego Kuleszy.
Mecze z Wisłą Kraków i Zagłębiem Lubin paskudnie obnażyły braki w obronie Jagiellonii. Właściwie przy każdej bramce dla rywali białostoczan moglibyśmy wytknąć kardynalne błędy indywidualne lub zespołowe. Mitrović odprawiający krakowiaka przy pierwszej bramce Kolara, chaotyczny Klemenz przy drugim golu Kolara, spóźniony Frankowski przy trafieniu Bohara, ślizgający się Guilherme na piątym metrze tuż przed Pawłowskim. Gdyby wziąć pod uwagę tylko te dwie ostatnie kolejki, to ekipa Ireneusza Mamrota pokazała najgorszą defensywę w lidze. Gdyby PZPN wypuszczał kolejny suplement Narodowego Modelu Gry, to miałby gotowy rozdział pod tytułem “Rzeczy, których nie powinno się robić, gdy chcesz zagrać na zero z tyłu”.
Dziwnym zbiegiem okoliczności w obu tych spotkaniach nie zagrał Ivan Runje, który leczył uraz kolana. Chorwat teoretycznie w starciu z Zagłębiem mógłby już zagrać, ale sztab uznał, że nie ma sensu ryzykować i podstawowy stoper zamiast bronić się przed Tuszyńskim musiał odpowiadać na pytania w studio Canal+. Jego zastępca Lukas Klemenz w Krakowie był ubabrany w stratę dwóch bramek, a przeciwko lubinianom wytrzymał na boisku zaledwie 45 minut. Właściwie to wytrzymał Ireneusz Mamrot z cierpliwością do swojego piłkarza, ale po tym, co zobaczył, wolał na druga połowę już go nie wypuszczać.
I oczywiście znalazłyby się mecze, w których Runje dokładałby się do traconych goli. Znalazłyby się sytuacje, w których popełniałby błędy. Znalazłyby się starcia, które obnażałyby jego braki. Natomiast trzeba to sobie powiedzieć wprost – obrona Jagi wisi na włosku i tym włoskiem jest właśnie chorwacki defensor. W tym sezonie Runje zabrakło w pięciu spotkaniach i białostoczanie wygrali zaledwie jedno z nich. Przy tym ani razu nie zagrali na zero z tyłu:
– vs. Miedź Legnica 2:3
– vs. Wisła Płock 2:2
– vs. Zagłębie Sosnowiec 4:1
– vs. Wisła Kraków 2:2
– vs. Zagłębie Lubin 0:4
Spójrzmy na te statystyki holistycznie:
– Jagiellonia z Runje: 8 zwycięstw, 3 remisy, 3 porażki, bilans goli 23:16, 3 czyste konta ŚREDNIO: 1,14 traconych bramek na mecz, 1,92 punktów na mecz, czyste konto co pięć meczów
– Jagiellonia bez Runje: 1 zwycięstwo, 2 remisy, 2 porażki, bilans goli 10:12, 0 czystych kont ŚREDNIO: 2,4 traconym bramek na mecz, 1 punkt na mecz, zero czystych kont
Generalnie z obroną Jagiellonii nie jest różowo, bo w górnej ósemce tylko Wisła Kraków (tak, ta sama, w której piłkarze widzą wypłaty jak gracze Tibii widzą niebo) straciła tyle samo bramek. Konkurenci Jagi w walce o mistrzostwo stracili do tej pory o dziesięć goli mniej od białostoczan (Lechia 17, Legia 18). Nawet Lech Poznań z De Marco czy Vujadinoviciem rzadziej pozwala na dojście pod własną bramkę niż zespół Mamrota. Według liczby okazji, do których dopuściły poszczególne zespoły, Jaga jest ligowym średniakiem na poziomie Śląska czy Górnika.
Z Runje było przeciętnie, bez Runje jest fatalnie. I w tym wszystkim pozostaje zapytać – co będzie, jeśli Chorwat odejdzie z Jagi? A przecież może się to stać już zimą. Tak sam zainteresowany mówił o tej sprawie w naszym wywiadzie: – Jeśli mam być z tobą szczery, to muszę powiedzieć, że chyba odejdę z Jagiellonii już zimą. Mam wielką ofertę z klubu Al-Ittihad z Arabii Saudyjskiej. Jakieś trzy tygodnie temu zadzwonił do mnie Slaven Bilić, który jest wielkim chorwackim trenerem i teraz właśnie tam pracuje. Do klubu wysłana została oferta i po rozmowie z prezesem wydaje mi się, że na 95% dostanę zgodę na transfer. Zostaną badania, podpis i tyle.
Wczoraj piłkarz przed kamerami Canal+ mówił, że sprawa się trochę pokomplikowała i że transfer nie jest już tak pewny, jak był jeszcze kilka tygodni temu. Natomiast trzeba postawić sprawę jasno – zawodnik chciałby odejść, bo wie, że na Bliskim Wschodzie zarobi wielokrotność tego, co zarabia na Podlasiu (“Szanują to, co zrobiłem dla Jagiellonii i rozumieją, że to oferta życia, którą trudno odrzucić. Jest cztery razy wyższa od tej, którą mam tutaj. Podejmuję tę decyzję z ciężkim sercem, ale muszę myśleć o swojej rodzinie i jej przyszłości. To za dobra oferta, by ją zlekceważyć”). Zatem jeśli Al-Cośtam wyłoży kasę na stół, to Jaga zostanie z Mitroviciem i Klemenzem na środku obrony.
Czy to duet marzeń? No, nie bardzo. Ponadto na ławce zostanie Kwiecień, który też raczej nie rokuje na polską odpowiedź na Raphaela Varane’a. Zatem albo Jadze jakimś cudem uda się zatrzymać Runje, albo – w przypadku jego odejścia – Cezary Kulesza i jego ludzie znajdą kolejną perełkę, albo pozostaje się przeżegnać i liczyć na cud w wiosennej walce o mistrzostwo. Coś tam podpowiada, że jeśli już dziś defensywa białostoczan nie radzi sobie z co lepszymi rywalami, to bez Chorwata może tu się skończyć powtórkami z meczów ze Śląskiem czy Zagłębiem.
fot. FotoPyk