– Każdy z klubów w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie musiał mieć po trzech, czterech piłkarzy młodzieżowców, aby cały czas, zgodnie z niedawno uchwalonymi przepisami, na boisku był jeden z nich – czytamy w “Przeglądzie Sportowym”, gdzie zastanawiano się, jak będzie wyglądała bitwa o młodzież. Zapraszamy na przegląd prasy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Robert Lewandowski został najskuteczniejszym piłkarzem fazy grupowej Champions League.
Nasz napastnik w dalszym ciągu imponuje skutecznością. Wczoraj w pierwszej połowie, po idealnym podaniu od Serge’a Gnabry’ego, dał Bayernowi Monachium prowadzenie w spotkaniu z Ajaxem Amsterdam. Lewy dostał prostopadłą piłkę, holenderscy obrońcy go nieoczekiwanie zignorowali i takiego prezentu zmarnować się nie dało. Była to siódma bramka reprezentanta Polski w tej edycji Ligi Mistrzów. Po przerwie Lewy skutecznie wykorzystał rzut karny, aczkolwiek dyskusje o tym, czy przed oddaniem strzału zatrzymał się niezgodnie z przepisami czy jednak nie, będą trwały bardzo długo. W każdym razie sędzia gola uznał. Mecz zakończył się remisem 3:3, co dało Bawarczykom pierwsze miejsce w grupie i rozstawienie w poniedziałkowym losowaniu 1/8 finału.
Dwuletnia umowa, 250 mln za sezon – Ekstraklasa SA rekordowo sprzedała prawa tv. Rozmowa z Marcinem Animuckim.
Nowy, dwuletni kontrakt podpisany. Ile zarobiła Ekstraklasa?
Wartość umowy to pół miliarda złotych. Rekord. W mediach pojawiały się różne kwoty, ale 250 milionów złotych za sezon jest tą prawdziwą. Oczywiście musimy uwzględnić koszty produkcji. Kluby mogą być zadowolone. To wzrost o 60 procent w stosunku do poprzedniej umowy. Jedni powiedzą – rynek nas napędził. Ja mówię – to ciężka praca naszego zespołu.
Co się zmienia?
Przede wszystkim wychodzimy do bardzo szerokiej publiczności. Wszystkie spotkania będą do obejrzenia w nc+, u naszego sprawdzonego partnera. Prawo wyboru meczu „1, 2, 3” będzie mieć Telewizja Polska, co sprawia, że liga zagości w każdym domu. Kluby otrzymają potężną gotówkę z umowy, ale też wręczamy im gigantyczne możliwości do zarządzania swoimi kontraktami marketingowymi. Eksponowanie swojej marki przed milionami ludzi, w otwartym paśmie, daje możliwości do zarabiania dodatkowych pieniędzy i powiększania swoich budżetów.
Mateusz Wieteska stracił miejsce w składzie, ale ostatnie pół roku i tak może uznać za bardzo udane.
Do niedawna Mateusz Wieteska miał na koncie najwięcej rozegranych minut ze wszystkich legionistów, był największym wygranym tego sezonu. W ostatnich tygodniach sytuacja się zmieniła – dwa spotkania ligowe przesiedział na ławce. Trener Ricardo Sa Pinto zdecydował się na ten ruch po meczu z Zagłębiem Lubin (1:0). Wieteska wystąpił w tym spotkaniu w parze z powracającym po kontuzji Williamem Remym, mistrzowie Polski wygrali 1:0 po bramce Francuza. – Trener widocznie widział, że nie jestem w najlepszej dyspozycji, uznał, że czas na zmianę – rozpoczyna legionista. Jego miejsce zajął na boisku Artur Jędrzejczyk.
Piłkarze Lechii nie zachwycają koronkowymi akcjami, ale są skuteczni. To wystarczy, by być liderem ekstraklasy.
Wyrachowanie i cierpliwość to dwa słowa, którymi w tym sezonie można opisać grę Lechii. Drużyna Piotra Stokowca jak nikt w ekstraklasie potrafi wyczekać rywala i w odpowiedniej chwili uderzyć. To wystarczy, by być liderem z pięcioma punktami przewagi nad drugą drużyną. – Pamiętajmy, że mówimy o zespole, który kilka miesięcy temu bronił się przed spadkiem. Do tego to cały czas drużyna w fazie transformacji, co trener już kilka razy podkreślał – zauważa Mateusz Bąk, były bramkarz klubu z Gdańska. Zmiany Stokowiec zaczął od obrony. Szkoleniowiec gdańszczan wiedział, że grę w defensywie poprawić jest najłatwiej. Opracowanie schematów i korekta ustawienia zajmują kilka tygodni. Efekty w rubryce punkty widać bardzo szybko.
Marko Kolar to chyba jedyny piłkarz Wisły Kraków, który chciałby, aby runda jesienna jeszcze trwała. Bo wreszcie gra regularnie.
Gdyby Marko Kolar ciągle doznawał kontuzji mięśniowych bez udziału rywali, można by stwierdzić, że Chorwat nie nadaje się do zawodowej piłki. Bo skoro przez półtora roku łapie uraz za urazem, jego organizm jest zbyt wątły na profesjonalne uprawianie sportu. Przypiąć jednak 23-latkowi łatki piłkarza ze szkła nie można. Bo praktycznie każdy z jego licznych problemów zdrowotnych był skutkiem ostrej gry przeciwników. Kolar nie ma słabego organizmu, a jedynie wielkiego pecha do mechanicznych urazów na boisku.
W Cracovii humory poprawiły się tak bardzo, że piłkarze ruszają w pogoń za czołówką.
W ostatnich dwóch miesiącach Cracovia należy do najlepiej punktujących drużyn ekstraklasy. W siedmiu spotkaniach Pasy zdobyły czternaście punktów, w czym ustępują jedynie Lechii i Pogoni. O ile na boisku krakowianie są już innym zespołem niż na początku sezonu, o tyle rzut oka na tabelę nadal nie pozwala zapomnieć o fatalnym starcie rozgrywek. Zawodnicy Michała Probierza, zamiast jak przed sezonem deklarowali być w czołówce tabeli, plasują się w środku stawki i dopiero gonią grupę mistrzowską. W drużynie humory do tego stopnia się jednak poprawiły, że piłkarze wierzą nie tylko w miejsce w górnej ósemce, ale i w zrealizowanie przedsezonowych celów.
W najbliższych miesiącach o nich będą walczyć kluby ekstraklasy. Młodzieżowcy są towarem deficytowym.
Każdy z klubów w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie musiał mieć po trzech, czterech piłkarzy młodzieżowców, aby cały czas, zgodnie z niedawno uchwalonymi przepisami, na boisku był jeden z nich. Najstarszymi zawodnikami o tym statusie będą w przyszłym sezonie Polacy urodzeni w 1999 roku. Kilku takich piłkarzy już występuje w ekstraklasie (dolna ramka). Najlepszymi przykładami są tutaj: Sebastian Szymański i Radosław Majecki z Legii, Sebastian Walukiewicz z Pogoni Szczecin czy Daniel Liszka, Kacper Michalski i Adrian Gryszkiewicz z Górnika Zabrze. Oni odgrywają już istotne role w swoich drużynach.
Dwanaście klubów w tym sezonie wystawiło już przynajmniej na minutę piłkarza spełniającego warunki bycia młodzieżowcem od rozgrywek 2019/20. W tej grupie nie ma jednak: Jagiellonii, Piasta, Korony i Miedzi.
Przesiadywanie przed komputerem piłkarzy stało się obsesją.
Każdy z nas dobrze wie, że godzina czy dwie przy dobrej grze jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Trzech na dziesięciu Polaków deklaruje, że kiedykolwiek grało lub oglądało gry komputerowe rozgrywane w internecie. Do tej liczby dołóżmy kolejną – 75 procent z nich to osoby w wieku 18–34 lat, a więc takim, w jakim są czynni sportowcy. W całej Europie statystyki te wyglądają podobnie, a rynek e-sportowy bije rekordy popularności, wyprzedzając już branżę fi lmową. Nic dziwnego więc, że w populacji zainteresowanych znajdują się też piłkarze, także ci z pierwszych stron gazet. I nierzadko wpadają przez to w kłopoty. – Gra Fortnite może być przyczyną problemów Mesuta Özila z plecami. Sportowiec wyczynowy czuje konsekwencje długiego przebywania w jednej pozycji dużo dotkliwiej niż zwykły człowiek. Pomocnik przez lata był przecież przyzwyczajany do intensywnego treningu – nie ma wątpliwości profesor Niemieckiej Akademii Sportowej w Kolonii Ingo Froböse pytany o taką możliwość przez dziennikarzy „Bilda”.
SPORT
Polacy nie gęsi i swoją ligę mają, w której jednak mało goli strzelają. Parafrazując Mikołaja Reja, nasze drużyny są w zdecydowanej większości uzależnione od strzeleckich popisów obcokrajowców.
W ostatniej kolejce tylko czterech Polaków zdobyło bramki dla swoich zespołów. Bramkarza Tomasza Loskę z Górnika, który „załadował swojaka”, pomijamy. Reszta goli była dziełem cudzoziemców. Klasyfikacja najlepszych strzelców ligi, bardziej przypomina skład słynnego objazdowego zespołu „Harlem Globetrotters”. W czołówce znajduje się tylko jeden Polak, stary, ale wciąż jary, Marcin Robak (10 goli). Wokół niego aż 10 zagranicznych piłkarzy, a kolejnymi w klasyfikacji rodakami są Maciej Jankowski i Karol Świderski (po 7 goli).
Rozmowa z Piotrem Mowlikiem, reprezentacyjnym bramkarzem, medalistą IO i MŚ.
W ostatniej kolejce ekstraklasy padły 23 gole, z czego tylko cztery zdobyli polscy piłkarze. Jak podoba się panu taki rozkład zdobywców bramek?
To jest, niestety, zatrważające. Statystyki strzeleckie na pewno biją po oczach i uświadamiają nam to, jak mało Polaków w naszej lidze potrafi grać na wysokim poziomie. Samym problemem nie jest jednak skuteczność polskich piłkarzy, czy raczej jej brak na przykładzie ostatniej kolejki, ale fakt, że w wielu klubach ponad połowę wyjściowej jedenastki stanowią obcokrajowcy. Nie wierzymy we własne talenty, które są i powinniśmy w nie bardziej inwestować. Wiadomo jednak, że swojego zawodnika trzeba wyszkolić i to trwa kilka lat. A działacze, jak również trenerzy, wolą mieć gotowy towar
Odżywa temat pracy Artura Płatka w klubie z Zabrza.
Przed drużyną prowadzoną przez Marcina Brosza dwa mecze kończące ten rok, z Arką i Lechią, a potem gorąca zima. Gorąca, bo zespół trzeba będzie wzmocnić. Miesiąc temu prezes Bartosz Sarnowski mówił, że zimą w kadrze górniczego klubu ma się pojawić kilku nowych, doświadczonych zawodników. Klub obserwuje też dwóch zagranicznych piłkarzy. Żeby jeszcze lepiej przygotować się do trudów 2019 roku, kiedy zespołowi przyjdzie walczyć o utrzymanie, w klubie ma się pojawić nowy dyrektor sportowy (choć niekoniecznie tak musi być nazwana funkcja, którą będzie sprawować).
GAZETA WYBORCZA
Kary za brak dyscypliny i zachwyty nad wspaniałymi golami – czy 21-letni francuski skrzydłowy Barcelony to kolejne wcielenie Mario Balotellego?
Trzeba było widzieć podziw na twarzy Leo Messiego, gdy w 7. minucie wtorkowego meczu Ligi Mistrzów Ousmane Dembélé zrobił miazgę z obrony Tottenhamu i z zimną krwią wpakował piłkę do siatki. Kamery skupiły się na reakcji kapitana Barçy, pięciokrotnego laureata Złotej Piłki, by pokazać status 21-letniego Francuza w gwiazdorskiej szatni. Skali jego talentu nie oddaje nawet 145 mln euro zapłacone Borussii Dortmund. Ale szefowie Barcelony twierdzą, że doskonale wiedzieli, z kim mają do czynienia. Aby wymusić przeprowadzkę na Camp Nou, Dembélé strajkował w Borussii. Sabotował treningi, lekceważył szefów, kolegów, a gdy sobie poszedł, właściciel mieszkania, które wynajmował w Dortmundzie, pokazał mediom bałagan, jaki w nim zostawił.
SUPER EXPRESS
Rozmówka z Sebastianem Szymańskim.
Co ci najbardziej zostanie w pamięci po 2018 roku?
Powołanie do pierwszej reprezentacji, awans z kadrą U-21, mistrzostwo i Puchar Polski. To niezapomniane chwile, z których jestem bardzo dumny.
Jesteś szczuplutki, jak wytrzymałeś – podobno bardzo ciężkie treningi u Ricardo są Pinto?
Normalnie. Skoro na koniec roku mam jeszcze chęci do gry i nie jestem zmęczony, to znaczy, że wszystko było w porządku.
Fot. FotoPyk