Dwa mecze, sześć goli – oto dorobek Krzysztofa Piątka w Coppa Italia. I lepszy już nie będzie: Genoa odpadła z trzecioligowym Virtusem Entella mimo trzech skutecznie wykonanych jedenastek Polaka, dwóch w regulaminowym czasie gry, jednej w serii karnych.
To ósmy kolejny mecz Genoi bez zwycięstwa. Wygranej ostatnio zasmakowali jeszcze we wrześniu. Bilans prezentuje się tak:
7 października: 1:3 z Parmą
20 października 1:1 z Juve
28 października 2:2 z Udinese
3 listopada 0:5 z Interem
10 listopada 1:2 z Napoli
25 listopada 1:1 z Sampdorią
2 grudnia 1:2 z Torino
6 grudnia odpadnięcie z Virtusem Entellą w Coppa Italia
Trudno powiedzieć, czy kibice mogą mieć do Piątka pretensje. Owszem, przydałby się gol z gry, okazje były. Ale trzy razy celnie trafić z jedenastki – też sztuka, nie wierzycie, zapytajcie Martina Palermo. Poza tym linia obrony prezentowała się na tyle niepewnie, że rywal przedzierał się w pole karne, przez co reprezentant Serie C dwukrotnie wychodził na prowadzenie. Genoa odpowiadała pewnie wykonanymi jedenastkami Piątka.
Druga bramka, strzelona na pięć minut przed regulaminowym czasem gry, doprowadziła do dogrywki. Raptem po jej trzech minutach Piątek huknął w poprzeczkę. Szukał gola, a koledzy szukali jego – to było ewidentne od samego początku, bo Polak był bardzo aktywny. Potrafił wywalczyć wysoko faul (piąta minuta, rzut wolny Madeirosa tuż przed linią szesnastego metra), nie obijał się przy pressingu, a przede wszystkim strzałów, nawet bez udziału kolegów – 25 minuta, futbolówka odebrana Zigrossiemu, potężna bomba ledwo obroniona przez golkipera Entelli. Owszem, zmarnował piłkę meczową w 93 minucie, kiedy partnerzy wyłożyli mu piłkę, a on strzelił obok bramki, ale nie była to też aż tak czysta sytuacja.
Byliśmy przekonani, że gol na 3:2 – znowu karny, ale tym razem dla Genoi strzeli Lapadula – wyjaśni mecz. Entella prezentowała się ambitnie, ale opadała z sił. I chyba podobne przekonanie zgubiło Genoę. Grali nonszalancko. Nie twierdzimy, że gra na czas z trzecioligowcem u siebie to optymalne rozwiązanie, ale przy chwiejnej postawie defensorów trzeba było zachować więcej zachowawczości. Tymczasem Genoa ruszała znacznymi siłami do przodu i w ostatnich sekundach została pokarana kontrą.
3:3. W serii jedenastek – Polak, zgodnie z nazwiskiem, strzelał jako piąty – Piątek popisał się własną interpretacją słynnego karnego Zazy, ale wszystko zakończyło się pomyślnie. Niestety nie dla jego drużyny, która w karnych przegrała 6:7. Co tu kryć – wstyd. Z trzecioligowcem mieli obowiązek wygrać, a tymczasem nawet nie potrafili nic trafić z gry, by ostatecznie przegrać wojnę nerwów. Genoa ma poważny problem.
Genoa – Virtus Entella 3:3 (karne 6:7)
Piątek 27 (karny), 86 (k), Lapadula 110 (k) – Icardi 20, Icardi 83, Adorjan 120
Fot. Newspix