Zamiany, zmiany, zmiany – tak chyba najlepiej oddać to, co dzieje się wokół mistrzostw Europy, czy to pod względem organizacji samego turnieju, czy sposobu kwalifikacji. Jakkolwiek spojrzeć, UEFA przeprowadziła prawdziwą rewolucję, w której przede wszystkim odnaleźć się muszą piłkarze reprezentacji Polski, ale swoje do nadrobienia mają także kibice. Natomiast dotychczasowe systemy i regulacje właśnie lądują w koszu.
Przede wszystkim w koszu wylądował prowadzony przez UEFA ranking reprezentacyjny, na bazie którego dotychczas ustalany był podział na koszyki przed mistrzostwami Europy (oraz przed eliminacjami do nich), a także podział na dywizje przed pierwszą edycją Ligi Narodów. Teraz bowiem decydujące znaczenie będą miały ostatnie rozgrywki. I tak:
a) Podział na koszyki przed losowaniem eliminacjami Euro 2020 następuje na podstawie kolejności w Lidze Narodów (tabela zbiorcza).
b) Podział na koszyki przed losowaniem grup Euro 2020 następuje na podstawie kolejności w eliminacjach (tabela zbiorcza).
Rzecz jasna ten pierwszy podział, najważniejszy przed dzisiejszym losowaniem, jest już znany i prezentuje się następująco:
Natomiast po zakończeniu eliminacji stworzony zostanie kolejny ranking. Pierwsze 10 miejsc zajmą zwycięzcy grup eliminacyjnych (o kolejności zdecyduje porównanie bilansów z eliminacji – liczba punktów, przy równości różnica goli, przy dalszej równości kolejno liczba goli strzelonych, liczba goli strzelonych na wyjeździe, liczba zwycięstw, różnica pomiędzy zwycięstwami odniesionymi na wyjeździe i u siebie, ranking fair play, wreszcie ranking Ligi Narodów). Na tej samej zasadzie kolejne 10 miejsc przypadnie zespołom z drugich miejsc, a następne dziesiątki obsadzą ekipy z miejsc numer trzy, cztery, pięć i sześć (które również mogą znaleźć się na Euro 2020 dzięki barażom).
Wróćmy jednak do dzisiejszego losowania i zasad kwalifikacji. 55 zespołów zostanie podzielonych na 10 grup – pięć 6-zespołowych i pięć 5-zespołowych. W tych mniejszych z pierwszego koszyka zostaną wylosowani finaliści Ligi Narodów, czyli Szwajcaria, Portugalia, Holandia i Anglia. Oznacza to, że jedna z sześciu pozostałych ekip z pierwszego koszyka (w którym jest też Polska) również trafi do 5-drużynowej grupy. Prawdopodobieństwo wystąpienia takiego wariantu w przypadku naszej kadry wynosi zatem niespełna 17 procent, a z całą pewnością udział w mniejszej grupie jest sporym przywilejem. Cały turniej eliminacyjny został bowiem mocno ściśnięty i zostanie rozegrany na przestrzeni niecałych 8 miesięcy (eliminacje do Euro 2016 trwały ponad 13 miesięcy). Stąd zdecydowanie lepiej zagrać w tym okresie 8 meczów zamiast 10. Jakkolwiek spojrzeć, tempo grania i tak będzie bardzo wysokie.
I to między innymi właśnie ciasny kalendarz sprawił też, że UEFA została zmuszona wprowadzić kilka dotykowych ograniczeń przy losowaniu. Obowiązywać będą następujące klucze:
– Geograficzny. Czasu będzie mało, więc nie będzie go na dalekie podróże. Stąd w każdej grupie może się znaleźć tylko jedna para, którą będzie dzielić znacząca odległość. UEFA bardzo precyzyjnie wskazała te pary. Tworzą je:
- Azerbejdżan w połączeniu z Gibraltarem, Islandią i Portugalią.
- Islandia w połączeniu z Armenią, Cyprem, Gruzją i Izraelem.
- Kazachstan w połączeniu z Andorą, Anglią, Francją, Wyspami Owczymi, Gibraltarem, Islandią, Maltą Irlandią, Irlandią Północną, Portugalią, Szkocją, Hiszpanią i Walią
– Pogodowy. Jako że nie będzie za bardzo możliwości na przekładanie meczów, w każdej grupie mogą być maksymalnie dwa kraje, których klimat wiąże się ze średnim bądź wysokim ryzykiem wystąpienia ostrej zimy. Do tych krajów zaliczają się Białoruś, Estonia, Wyspy Owcze, Finlandia, Islandia, Litwa, Łotwa, Norwegia, Rosja i Ukraina.
– Polityczny. UEFA nie zapomina także o różnego rodzaju konfliktach, stąd w jednej grupie nie obejrzymy następujących par: Armenia-Azerbejdżan, Gibraltar-Hiszpania, Kosowo-Bośnia, Kosowo-Serbia, Ukraina-Rosja.
– Gospodarski. Jako że gospodarzy turnieju będzie aż 12, i jako że UEFA nie chce systemowo uniemożliwiać któremuś z nich gry w turnieju (np. poprzez umieszczenie trzech z nich w jednej grupie eliminacyjnej), w każdej z grup zagrać może maksymalnie dwóch organizatorów Euro 2020. Przypomnijmy, że są nimi Azerbejdżan, Włochy, Rosja, Dania, Rumunia, Holandia, Anglia, Szkocja, Hiszpania, Irlandia, Niemcy i Węgry.
Podczas losowania będzie więc sporo zmiennych, a cała procedura może nie należeć do tych najbardziej przejrzystych. Jeżeli jednak losujący zachowają czujność – a żadna piłeczka nie zgubi się w trakcie – każda z reprezentacji pozna dziś rywali oraz kalendarz. Ramowy terminarz wygląda tak:
21-23 marca 2019: 1. mecz
24-26 marca 2019: 2. mecz
7-8 czerwca 2019: 3. mecz
10-11 czerwca 2019: 4. mecz
5-7 września 2019: 5. mecz
8-10 września 2019: 6. mecz
10-12 października 2019: 7. mecz
13-15 października 2019: 8. mecz
14-16 listopada 2019: 9. mecz
17-19 listopada 2019: 10. mecz
Po zakończeniu eliminacji poznamy 20 finalistów, czyli wciąż będziemy mieli 4 wakaty. Te zostaną obsadzone dopiero w marcu 2020 roku, w barażach. Uczestnicy tych spotkań zostaną wskazani na podstawie wyników Ligi Narodów (w teorii po 4 najlepsze drużyny z każdej dywizji) oraz na podstawie turnieju eliminacyjnego (kto awansuje, zwalnia miejsce w barażach dla kolejnego zespołu z Ligi Narodów). Jak dokładnie będą wyglądały te baraże, to już czysta gdybologia. Zostały one wymyślone po to, by na turniej finałowy mistrzostw Europy zakwalifikowały się też najlepsze zespoły ze słabszych dywizji Ligi Narodów. Gdyby nie turniej eliminacyjny, grupy barażowe wyglądałyby tak (każda dywizja LN zaznaczona swoim kolorem – w barażach biorą udział zespoły nad kreską):
Jako jednak, że większość najlepszych drużyn najpewniej awansuje ze zwykłych eliminacji, w praktyce może to wyglądać na przykład tak (zespoły, które awansowały w symulacji zostały usunięte):
Z każdej czwórki wyłoniony zostanie jeden finalista, stąd pewne jest, że nawet z najsłabszej dywizji D ktoś pojedzie na Euro 2020. Na turnieju na pewno więc zagra ktoś z czwórki ekip, które wygrały swoje grupy na najniższym poziomie Ligi Narodów. A są to Gruzja, Macedonia, Kosowo lub Białoruś.
No dobra, tyle o eliminacjach, a jak będzie wyglądał sam turniej? Kibice, którzy pasjonują się też koszykówką, dostali przed rokiem pewien przedsmak, bo na EuroBasket 2017 grano w Finlandii, Rumunii, Izraelu i Turcji. Mistrzowska Słowenia rywalizowała w grupie w Helsinkach, by play-off’y rozegrać w położonym jakieś 2,5 tysiąca kilometrów na Południe Stambule. Taka podróż w trakcie turnieju nie przeszkodziła więc najlepszej drużynie, pytanie jednak, czy równie bezproblemowo na sprawę patrzyli słoweńscy kibice. No i warto też pamiętać, że na futbolowym Euro rozstrzał miast będzie jeszcze większy, podobnie jak i maksymalne odległości. Poniżej dystanse mierzone z Londynu, w którym rozegrane zostaną dwa półfinały oraz finał.
Najciekawsza będzie grupa A, która zostanie rozegrana w Baku i w Rzymie, a oba miasta drogą lądową dzieli niemal 5 tysięcy kilometrów (różnej jakości dróg). I jest to jedna z największych odległości pomiędzy 12 miastami-gospodarzami turnieju. Możliwy jest też wariant, że drużyna z feralnej grupy A zaczyna granie w Rzymie, następnie pojedzie do Baku, po czym po wyjściu z grupy ruszy do Bukaresztu (możliwe wyłącznie przy awansie z 3. miejsca w grupie A), by następnie zagrać ćwierćfinał w Petersburgu, po czym wejść do strefy medalowej, gdzie mecze będą grane w Londynie. Sukces w turnieju może więc oznaczać konieczność zwiedzenia kilku mocno zróżnicowanych lokalizacji.
Jedno wydaje się pewne – przed nami zupełnie nowe piłkarskie doświadczenie. Super szybkie eliminacje, dodatkowa i być może zupełnie egzotyczna faza barażowa, następnie turniej rozbity po całej Europie (a częściowo nawet i po Azji). I właściwie życzymy sobie, żeby – chociażby za sprawą korzystnego losowania – przedsmak tej dziwacznej imprezy poczuć już dziś.