Reklama

Konferencja Nawałki – bon moty, ale i konkrety

redakcja

Autor:redakcja

26 listopada 2018, 18:45 • 5 min czytania 0 komentarzy

Tylu dziennikarzy sala konferencyjna Lecha dawno nie widziała. Kilkadziesiąt laptopów, drugie tyle aparatów, transmisja w klubowej telewizji, przekazy na żywo w pozostałych mediach – a za stołem bohater dnia. Adam Nawałka przez prawie godzinę odpowiadał na pytania dziennikarzy, a towarzyszył mu dyrektor sportowy Tomasz Rząsa. Było bardzo nawałkowo – pojawiło się legendarne “zarówno w ataku, jak i w obronie”, pojawiły się “cele progresywne”, ale padło też sporo konkretów.

Konferencja Nawałki – bon moty, ale i konkrety

Uśmiechnięty, opalony, idealnie uczesany – takiego Adama Nawałkę zapamiętaliśmy z pracy w reprezentacji. Szczególnie w tym dobrym dla niej okresie, bo po mundialu Nawałka był już wtedy tylko opalony i idealnie uczesany. Ale widać było, że do Poznania przyjechał z bardzo pozytywnym nastawieniem i pełen werwy. – Tłumy. Ale dobrze was widzieć, stęskniłem się trochę – mówił rozpromieniony. Zresztą Tomasz Rząsa w szerokim uśmiechu mu nie ustępował. O dyrektorze sportowym Kolejorza mówi się, że nawet auto odśnieża uśmiechnięty.

Ale gdybyśmy spłycili tę niemal godzinną konferencję do uśmiechów, to nie wyczerpalibyśmy tematu. Nawałka oczywiście uciekał w okrągłe słówka, czasami rzucał bon-moty, ale taki już jest. Swoją filozofię pracy z Kolejorzem przekazał jasno i wyraźnie – żadnych wielkich deklaracji, żadnego wybiegania w przyszłość, a zamiast tego małyszowe “skupiam się na najbliższym skoku”. – Mamy mało czasu na to, by zaprowadzać wielką rewolucję i krzyczeć, że będziemy mistrzem. Mnie interesuje odbudowanie drużyny, wygrywanie każdego kolejnego spotkania. Cele progresywne i dużo pracy. Praca, praca, praca. Wychodzę z założenia, że im więcej pracujesz, tym więcej będziesz miał szczęścia – mówił.

W trakcie konferencji odbywał się trening, który prowadzili jego asystenci. Były to drugie zajęcia tego dnia, bo rano zawodnicy odbyli już jedną sesję treningową. – Mieliśmy odprawę, na której wyłożyłem zespołowi to, czego od nich wymagam. “Jeden cel, jedna drużyna”. Rewolucja taktyczna? Nie, nie ma na to czasu. Preferuję grę na czwórkę obrońców, choć w przyszłości nie wykluczam systemu gry z trójką w tyłach. W ataku będziemy wprowadzać dwa warianty, czyli ten na jednego napastnika i na grę w duecie napastników – tłumaczył był selekcjoner.

Nawałka do Poznania zawitał z całą świtą – Bogdanem Zającem (asystent), Jarosławem Tkoczem (trener bramkarzy), Remigiuszem Rzepką (koordynator przygotowania motorycznego), Stanisławem Gadziński (trener przygotowania motorycznego) oraz Pawłem Frelikiem (trener mentalny) . Ponadto sztab szkoleniowy uzupełnią ci, którzy w Lechu już byli – Andrzej Kasprzak (trener przygotowania motorycznego), Łukasz Siewecki i Hubert Barański (analityk) oraz – co wyszło dopiero dziś – Karol Bartkowiak (asystent). Bartkowiak dołączył do pierwszej drużyny dopiero do Dariusza Żurawia, a wcześniej był trenerem w zespołach juniorskich Kolejorza. Jest jednak ceniony w akademii, pracuje w klubie od dawna i Nawałka postanowił włączyć go do pierwszego zespołu. – Remigiusz Rzepka oraz Paweł Frelik będą działali u nas z doskoku, nie na stałe. Podobną formułę stosowaliśmy w reprezentacji i to się sprawdziło. Obaj są cenionymi fachowcami. Nikomu nie rozkażę, że ma chodzić na sesje treningu mentalnego. Paweł przedstawi swoje kompetencje, swój obszar działania, a decyzja o podjęciu współpracy z nim będzie zależała już indywidualnie od piłkarzy – wytłumaczył nowy trener Lecha. O trening przygotowania fizycznego zadbają Andrzej Kasprzak (od lat w Lechu, przygotowywał zespoły do dwóch ostatnich mistrzostw Polski) oraz Stanisław Gadziński, który był w reprezentacyjnym sztabie Nawałki.

Reklama

Szkoleniowiec został też zapytany o to, czy czuje się lepszym trenerem po przygodzie z reprezentacją (“wielkie doświadczenie, praca na najwyższym poziomie, inne warunki”), a na pytanie o różnice w pracy selekcjonerskiej i trenerskiej odpowiedział… no, po swojemu. – W reprezentacji jest więcej pracy selekcyjnej, natomiast w klubie trener dostaje czas na pracę organiczną. Na tą pracę… No, muszę to powiedzieć – pracę nad grą zarówno w ataku, jak i w obronie – rzucił swoim legendarnym już cytatem.

Nawałka przyznał też, że presji – która zjadała już niejednego piłkarza i trenera w Poznaniu – nie boi się wcale, bo grał już przy ponad 100 tysiącach ludzi, a do pracy pod presją przygotowywał się od najmłodszych lat. Powiedział też, że póki co nie wie, kto zostanie kapitanem, bo nie poznał jeszcze zawodników w warunkach treningowych i meczowych. Na sugestię, że jest pracoholikiem, lekko się roześmiał i przyznał, że praca w takim miejscu wymaga poświęcenia i że trener nie pracuje tylko przez 90 minut w weekend przy meczu. Za słowami poszły czyny – w poniedziałek, wtorek i środę zaplanował po dwa treningi dziennie.

Nowy sztab zaprosił na pierwszy trening pięciu zawodników z rezerw i juniorów – Mateusz Skrzypczak, Łukasz Norkowski, Filip Marchwiński, Filip Szymczak oraz Karol Drażdżewski. – Znam potencjał tej akademii, bo przecież stawiałem na jej wychowanków w reprezentacji. Dałem szansę debiutu i gry Karolowi Linettemu, Janowi Bednarkowi, Tomaszowi Kędziorze czy Dawidowi Kownackiemu. Chciałbym też rozwijać młodych piłkarzy, bo to ogromna radość dla trenera – przyznał. Ponadto zapowiedział, że w rozpiskach treningowych uwzględnia też zajęcia indywidualne.

Nawałka został też zagajony o temat odrzuconej propozycji z Legii na początku tego sezonu. – Lech, Legia, ale i kilka innych klubów w Polsce to wielkie drużyny. Ale musi być ten timing, to wyczucie chwili. Na ofertę z Poznania długo się nie zastanawiałem. Była też oferta z Chin, ale zawiesiłem te rozmowy – odpowiedział. Na pytanie o to domniemaną współpracę z Leo Beenhakkerem stwierdził wprost – kaczka dziennikarska, nie było takiego tematu.

Aha, nowy trener Kolejorza zapowiedział też, że swojej strategii współpracy z mediami nie zmienia – konferencje tak, rozmówki przed- i pomeczowe też, ale ekskluzywnych wywiadów nie udziela.

Adam Nawałka opowiadał więc bardzo nawałkowo, na trochę odważniejsze deklaracje zdecydował się Tomasz Rząsa. Dyrektor sportowy Kolejorz powiedział, że “Lech to największy klub w Polsce” i że liczą na mistrzostwo z Nawałką. Trzytygodniowe zwlekanie z zatrudnieniem nowego trenera wytłumaczył tak: – Podjęcie takiej decyzji to duża odpowiedzialność. Musieliśmy dogadać wiele szczegółów, upewnić się w naszej decyzji. Natomiast trener Nawałka od początku był naszym numerem jeden.

Reklama

Spodziewaliśmy się zatem dużo mowy-trawy i ogólników. I faktycznie było ich sporo. Natomiast bywało już gorzej. Jeśli mielibyśmy jednak stawiać – czy Nawałka zaliczy mocniejszy wjazd do szatni czy do sali konferencyjnej, to postawilibyśmy większą kasę na tę pierwszą opcję.

Cóż, panie Adamie, my też troszkę tęskniliśmy.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
0
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

0 komentarzy

Loading...