Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Atletico Madryt przyjmie potężny cios, po którym z całą pewnością trudno byłoby się podnieść. Odejście Antoine’a Griezmanna wisiało na włosku, bo 27-latek był bliski podpisania kontraktu z Barceloną. Ostatecznie piłkarz zdanie jednak zmienił, ponieważ klub przedstawił mu perspektywiczny plan rozwoju. Mówiąc w skrócie – Francuzowi obiecano transfery zdolnych, młodych, a zarazem uznanych graczy. I tak też się stało, ponieważ latem do drużyny dołączyli Rodri, Lemar i Gelson. Na pewno więc możemy mówić o pewnej zmianie pokoleniowej, ale nie jest też tak, że młode wilczki w pełni zawładnęły szatnią wicemistrza Hiszpanii.
Totolotek oferuje kod bonusowy za rejestrację dla nowych graczy!
Szopka z transferem Griezmanna do Barcelony ciągnęła się długimi miesiącami. Temat ten irytował już nawet osoby postronne, a co dopiero fanów “Los Colchoneros”. Ostatecznie skończyło się jednak tak, że Francuz został w klubie z Madrytu, a przy okazji stał się wizytówką nowego projektu.
− Czuję presję, aby pokazać wszystkim, że się nie pomyliłem i wierzę w drużynę, a także moich kolegów. Otrzymałem zapewnienia o mocnym projekcie Atlético i wzmocnieniach drużyny. Klub robi wszystko, by się rozwijać, byśmy mogli zwyciężyć w Lidze Mistrzów na naszym stadionie. Bardzo stara się, by ściągnąć najlepszych graczy. Czuję presję, by wszystko skończyło się dobrze… Chcę wygrać Ligę Mistrzów, bo czegoś nam jeszcze brakuje. Co prawda wydaje się, że mamy pecha w finałach, ale nie tylko o to chodzi – czegoś nam brakuje. W lidze zawsze jesteśmy na drugim lub trzecim miejscu… Rozmawiałem z Cholo i niektórymi przyjaciółmi, powiedzieli mi, że jeśli sprowadzimy kilku piłkarzy, możemy wygrać Ligę Mistrzów – powiedział Griezmann w swoim dokumentalnym filmie.
Zwycięstwo Atletico Madryt w starciu z Barceloną można zagrać po kursie 2,90
Los “Colchoneros” pokazali siłę, a co za tym idzie przekazali innym klubom, iż potrafią walczyć o swoje. W trakcie negocjacji padły jednak pewne obietnice, które jak najszybciej trzeba było spełnić. Czy się to udało? Raczej tak, bo do drużyny dołączyli Rodri, Lemar i Gelson, czyli nazwiska bardzo mocne. Nic więc dziwnego, że media pisały o najmocniejszym Atletico Madryt w erze Diego Simeone. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna, bo na początku sezonu Atleti zawodziło, a obecnie nadal nie przekonuje. Jasne, czasami zagra fantastyczny mecz jak rewanż z Borussią, ale co jakiś czas przejdzie obok meczu. Na pewno wpływ na taki stan rzeczy miały kontuzje, ale także chyba brak doświadczenia. Całkiem niedawno drużynę opuścili Gabi (34) i Torres (34), a doszli wcześniej wspomniani Lemar (22), Rodri (22) i Gelson (23). Szatnia straciła więc dwa autorytety, dlatego trudno sobie wyobrazić, by klub z Madrytu jeszcze bardziej poszedł w młodość.
Bez takich gości jak Godin, Juanfran czy Felipe Luis naprawdę mogłoby być krucho, o czym opowiedział nam dziennikarz “Przeglądu Sportowego” i znawca hiszpańskiej piłki, Dominik Piechota: – Z jednej strony odeszło kilku starszych zawodników, ale nadal w zespole jest flagowa postać Atletico Madryt za kadencji Diego Simeone, czyli Diego Godin. Absolutnie od tego piłkarza nie możemy się odcinać. Oczywiście możemy mówić o nowej wersji drużyny “Los Colchoneros”, ale pamiętajmy przy tym, że nie pierwszy raz Atletico dokonuje takich roszad. Już wcześniej przychodzili młodzi piłkarze, którzy niekoniecznie sprostali zadaniu. Przykładowo Atleti miało być budowane na Yannicku Carrasco, a tego zawodnika w drużynie już nawet nie ma.
– Jasne, kluczowymi postaciami stają się piłkarze młodzi, ale na bokach obrony nadal są Juanfran i Felipe Luis. Nie można więc mówić, że stare wygi z pierwszych sezonów Cholo odpadły całkowicie. Coś na pewno drgnęło w zmianie pokoleniowej, ale nie powiedziałbym, że to już jest całkowicie inny zespół. Tym bardziej że bez Godina, Juanfrana czy Felipe Luisa ta drużyna nie straciłaby tylko siłę na boisku, ale także w szatni. Reasumując transformacja zaszła, ale nie kompletna – dodał Dominik.
Zwycięstwo Barcelony można obstawić w Totolotku po kursie 2,35
Owszem, coraz częściej Atletico Madryt będzie kojarzyło nam się z Angelem Correą, Saulem Niguezem czy Lemarem, ale nie wydaje się, by Simeone całkowicie odciął się od starej gwardii. Nie można również zapominać, że liderem drużyny nadal jest Griezmann, który w marcu będzie obchodził 28. urodziny. Poza tym Diego Costa z przodu też już ma trójkę. Podsumowując, na Wanda Metropolitano zachodzi pewna zmiana pokoleniowa, ale o całkowitej rewolucji – przynajmniej teraz – nie ma mowy.
Fot. NewsPix