Argentyńskie media pisały o tym meczu “starcie stulecia”. Niektórzy szli dalej “to dwumecz wszech czasów”. Jeśli sam mecz Boca Juniors z River Plate nazywany jest Superclasico, to tutaj mieliśmy do czynienia z super-hiper-megaclasico delux z podwójną dawką emocji. Pierwsza odsłona tego starcia na legendarnej La Bombonerze skończyła się remisem 2:2.
Boca Juniors i River Plate – owszem, oba zespoły grają ze sobą co jakiś czas w lidze argentyńskiej. Mało tego – zdarzyło się, że derby między tymi ekipami oglądaliśmy w samym Copa Libertadores. Ale Boca i Riber w finale tamtejszego odpowiednika Ligi Mistrzów? Wyobraźcie sobie starcie Realu Madryt i Barcelony w finale Champions League. Jest nieźle, co? No i do tego dorzućcie atmosferę na trybunach z derbów Belgradu. Wtedy macie obraz Superclasico.
Na dowód – tak było na trybunach. Przyznajemy – atmosferka ciut lepsza niż na derbach gminy Żabno.
Speaking of atmospheres, what’s the best you’ve experienced at a football match? This at Boca yesterday will take some beating. pic.twitter.com/lEaSTkBYWc
— FootballJOE (@FootballJOE) 12 listopada 2018
Just listen to Boca’s first goal going in. 📢#copalibertadorespic.twitter.com/ZgFmEoL5a5
— 90min (@90min_Football) 12 listopada 2018
One video from my mate from Boca v River tonight. No more videos or photos because anyone filming rather than singing got their phones politely removed. #CABJ pic.twitter.com/B9Ncvf4i94
— Danny Last (@DannyLast) 12 listopada 2018
Kibice gości nie mogli zasiąść na stadionie (to decyzja władz piłkarskich sprzed kilku lat), ale nie przeszkodziło to im pożegnać swoich ulubieńców przed podróżą na Bombonerę. Kilkunastotysięczna (?) fala kibiców zebrała się pod ich własnym stadionem i śpiewami wspierała River przed wyjazdem.
W kontekście tego, jakim nieprawdopodobnym przeżyciem była obecność na TYM stadionie i to podczas TEGO meczu, chyba nie na świecie większego przegrańca niż ten Japończyk. Gość przyleciał do Argentyny specjalnie na to spotkanie, zapłacił prawie 2,5 tys. dolarów. Sęk w tym, że to spotkanie w pierwotnym terminie zostało odwołane przez obfite opady deszczu. Z tym, że Japończyk musiał już wracać do Tokio i Superclasico obejrzał na streamie. Argentyńskie media poświęciły mu wczoraj kilka większy materiałów.
O wadze tego meczu niech świadczą łzy w oczach Pavona, który już w 25. minucie doznał kontuzji i musiał zejść z boiska. Nie wiemy, czy bardziej było mu smutno, czy roznosiła go frustracja. Niemniej najpierw walił pięścią w murawę, a po zejściu najnormalniej w świecie się rozryczał.
Sam mecz toczony był w chorym tempie. Zastanawialiśmy się – kiedy ktoś wyleci z czerwoną kartką? Kiedy oni wreszcie spuchną i nieco zwolnią? Kiedy sędzia zacznie reagować na te wślizgi i łokcie? No, nikt nie wyleciał, nikt nie spuchnął, sędzia nie zaczął reagować. Ale ujmą dla obu zespołów byłoby sprowadzanie tego starcia do regularnej naparzanki. To był kawał dobrego futbolu, krwisty mecz nasączony emocjami.
Chociaż bywało niebezpiecznie, jak wtedy, gdy Martinez przy wykonywaniu rzutu rożnego został obrzucony z trybun jakimś gównem. Zresztą zobaczcie sami, ile syfu leży obok piłkarza “Milionerów”. Zawodnik gości zwracał na to uwagę sędziemu, ale co ten biedak mógł zrobić?
Największym trollem okazał się jednak Diego Benedetto z Boca, który swojego syna wystroił w takie wdzianko:
Zapytacie – no dobra, przebrał go za ducha, niedawno było Halloween, to co w tym dziwnego? Cały szkopuł tkwi w symbolice. Duch i czerwono-białe B to nawiązanie do pamiętnego spadku River Plate z argentyńskiej Ekstraklasy. To trochę tak, jakby jeden z piłkarzy Legii na mecz z Lechem ubrał swoje dziecko w koszulkę Amiki Wronki.
A na koniec chyba najlepszy hit z tego spotkania. A właściwie sprzed tego spotkania. Ci państwo w niebieskich strojach to argentyńska policja, która przeszukiwała torby obu ekip. Według nieoficjalnych informacji chodziło o to, by upewnić się, że sztab River Plate nie będzie komunikował się z trenerem Gallardo, który został zawieszony na finał. To znaczy jego zawieszenie zostało przedłużone, bowiem w półfinale też nie mógł siedzieć na ławce, ale – wbrew przepisom – kontaktował się z asystentami przez ukryty sprzęt. Tym razem federacja i służby dopilnowały, by nikt nie śmiał się z ich wytycznych.
Skrót samego spotkania obejrzycie poniżej. Rewanżowe spotkanie finału Copa Libertadores 24 listopada na El Monumental.