Ależ ich się oglądało! Pressing przed szesnastką rywala, prostopadłe podania, dokręcone, kąśliwe piłki z bocznych sektorów, wygrane pojedynki główkowe, sztuczki techniczne. Aż szkoda, że trwało to zaledwie kwadrans. Kwadrans w wykonaniu Napoli, tuż po przerwie i kwadrans w wykonaniu PSG, w postaci kilku kilkuminutowych zrywów. Czy hit rozczarował? Nie, w żadnym wypadku. Ale czy pozostawił niedosyt? O tak, i to wszystkim, którzy w jakimkolwiek stopniu byli zaangażowani w ten mecz.
Piłkarzom i kibicom Napoli – wiadomo, pozostał niedosyt, bo ich drużyna między 46. a 65. minutą mogła spokojnie strzelić ze trzy gole. Piłkarzom i kibicom PSG uczucie głębokiej niesprawiedliwości będzie towarzyszyło przede wszystkim po nieodgwizdanym faulu w polu karnym Napoli, gdy Bernat został dość bezpardonowo podcięty. Bezstronni widzowie będą zaś z pewnością narzekali, że tej intensywności z początku drugiej połowy nie udało się utrzymać dłużej.
Długimi fragmentami dzisiaj walczyliśmy z nudą. Jasne, każdy kontakt z piłką Neymara czy Mbappe podwyższał ciśnienie – obaj i w tym meczu, i ogółem w ostatnich kilku miesiącach nauczyli nas już doskonale, że niewinne przyjęcie 40 metrów od bramki rywala, to dla przeciwnika sygnał, by zacieśnić szyki nawet we własnym polu karnym. Nawet dziś, gdy PSG nie grało wielkiego meczu, mogliśmy zaobserwować te przebłyski. Neymar pakujący się między trzech obrońców i utrzymujący zarówno piłkę przy nodze, jak i siebie w pionie. Mbappe, który wrzuca dopiero trójkę, a i tak gubi już połowę defensywy. No i to co najlepsze, czyli ich współpraca. Widoczna już przy golu, gdy Neymar właściwie z miejsca zagrał dokładną piłkę do wbiegającego w pole karne Francuza – na dobrą sprawę Bernat pełnił tu rolę narzędzia, człowieka, który wykończył dzieło ofensywnego duetu. Ale przecież poza golem była jeszcze okazja Mbappe z pierwszej połowy po bardzo podobnym podaniu od Neymara czy kilka akcji, które Napoli musiał przerywać mniej lub bardziej rozpaczliwymi faulami.
To zresztą również utkwi nam w pamięci, takiej pobłażliwości sędziego raczej się nie spodziewaliśmy. Najbardziej ewidentna skucha to naturalnie ten faul na Bernacie, ale nie zdziwiłoby nas też wyrzucenie z boiska Verrattiego (sumiennie pracował na to cały mecz, naszym zdaniem 3 żółte kartki dla niego to minimum) czy Allana.
Allan. Jemu należy się zresztą osobne słowo, bo jeśli whoscored.com nas nie buja – gość zaliczył 8 przechwytów. Podczas gdy Hamsik przy dryblingach Neymara głównie asystował (w pierwszej połowie stali przed sobą przez dobre 6-7 sekund, bez żadnego ruchu!), Allan gryzł rodaka po piętach, kostkach i nadgarstkach. Odgrywał też sporą rolę w tym najlepszym dla neapolitańczyków okresie – czyli tuż po przerwie, gdy po prostu rzucili się na bramkę Buffona.
Szturm trwał mniej więcej do zdobycia bramki, ale trzeba przyznać – był diabelnie efektowny. Uderzenie głową za kołnierz Buffona, bezdyskusyjna “setka” Insigne, wyjęta przez włoskiego weterana. Dwie świetne okazje Mertensa, dwie świetne okazje Callejona. Buffon solidnie pracował na notę, natomiast my zastanawialiśmy się, w jakiej formie musi być Arek Milik, skoro Ancelotti stawia na tych wszystkich daremniaków marnujących kolejne okazje. Najlepszą recenzją skuteczności Napoli niech pozostanie fakt, że mimo pięciu fantastycznych sytuacji, bramka padła po rzucie karnym, sprokurowanym przez fatalny kiks Thiago Silvy. Innymi słowy – by Włosi wyrównali, PSG musiało paść ofiarą sabotażu własnego stopera. Skoro już wywołaliśmy temat Polaków – Milik nie wstał z ławki, Zieliński zagrał 20 minut, ale niczym specjalnym się nie wyróżnił.
Co ten wynik oznacza? Cóż, w połączeniu z sensacyjnym zwycięstwem Crvenej Zvezdy nad Liverpoolem – przed nami niesłychanie ciekawe tygodnie w grupie C. Obecnie Napoli i Liverpool mają po 6 punktów, PSG traci do nich jedno oczko, ale paryżanie mają najłatwiejszy terminarz – Liverpool u siebie i Zvezdę na wyjeździe. Niewykluczone, że o losach wszystkich czterech klubów zadecyduje dopiero ostatnia kolejka, w której podopieczni Jurgena Kloppa zagrają z Napoli.
I chyba żaden z trzech tytanów tej grupy nie może liczyć, że pójdzie spać spokojnie już po piątej serii spotkań…
Napoli – PSG 1:1
Insigne 63(k) – Bernat 45
Fot.Newspix