Reklama

Czy w Grudziądzu wydarzył się cud?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

03 listopada 2018, 23:18 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wskrzeszenie Łazarza – to było coś. Zamiana wody w wino w Kanie Galilejskiej, z racji na sobotę, imponuje chyba jeszcze bardziej. Ale trudno nam sobie wyobrazić cudotwórcę, który byłby w stanie odwrócić wynik meczu z 0:2 a 3:2 w ciągu czterech minut, na dodatek tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra. A już na pewno nie posądzalibyśmy o takie zdolności magicznego tercetu Handzlik – Kita – Ziętarski.

Czy w Grudziądzu wydarzył się cud?

Tymczasem zawodnicy Olimpii Grudziądz właśnie takiego cudu dokonali w meczu II ligi. Widzew Łódź prowadził do przerwy 2:0 i wydawało się, że goście mają spotkanie w Grudziądzu pod kontrolą. Wiadomo, niebezpieczny wynik, stara śpiewka – tutaj wystarczyło się po prostu rozsądnie ustawić, lekko przymurować, od czasu do czasu wyjść z kontrą. Rutynowe dowiezienie korzystnego rezultatu, żadne wielkie wyzwanie, zwłaszcza dla lidera. Zresztą, na litość – Widzew był na najlepszej drodze, żeby właśnie taki oczywisty scenariusz zrealizować. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego mieli trzy punkty w garści aż do 89. minuty.

Potem… No właśnie. Co się, do cholery, w tym Grudziądzu właściwie wydarzyło?

89′ dośrodkowanie z rzutu rożnego autorstwa Marcina Kaczmarka spadło w centrum pola karnego. Radosław Sylwestrzak nieudolnie i zbyt lekko wybił futbolówkę, ta wylądowała wprost pod nogami autora poprzedniej wrzutki. Piłka została znów wstrzelona w pole bramkowe, niejako na aferę i znów fatalnie wyekspediowana. Jeden z zawodników gospodarzy próbował ją nawet uderzyć przewrotką, ale upadł i wyraźnie się poobijał.

Reklama

Kiedy niezdarny naśladowca Marcina Mięciela gramolił się z murawy, trzymając za stłuczony kręgosłup, Konrad Handzlik skorzystał z biernej postawy defensorów, kropnął nad jego głową i wpakował piłkę do siatki. Czyste niechlujstwo zawodników Widzewa, którzy mogli tę akcję skasować ładnych pięć razy, zanim futbolówka naszła Handzlikowi na stopę.

90′ – kuriozalna w swej prostocie akcja. Banalny laczek skierowany z lewego skrzydła pod pole karne Widzewa, Przemysław Kita wykorzystał kolejną koszmarną interwencję Radosława Sylwestrzaka i sytuacyjnym strzałem wyrównał wynik meczu. Goście coś tam jeszcze gderali w tej sytuacji sędziemu, ale cóż ten biedny chłop mógł zrobić? Przecież Sylwestrzaka bronić nie nauczy, a ten wyraźnie zapomniał na czym polega jego boiskowa misja. Co jest wyjątkowo zaskakujące w przypadku akurat tego zawodnika. Totalne zaćmienie.

90+3′ – Robert Ziętarski wykorzystał jedenastkę sprokurowaną… Nie mylicie się – przez nieszczęsnego Sylwestrzaka, któremu chyba znudziła się serią meczów bez porażki i postanowił za wszelką cenę zakończyć swoją imponującą passę na 39. spotkaniach bez wtopy z rzędu. Pierwszy strzał z karnego obronił jeszcze Patryk Wolański, a i przy dobitce był blisko, lecz futbolówka ostatecznie wleciała do sieci. Za późno wyruszyli obrońcy, żeby wybić ją z linii bramkowej.

Ziętarski najpierw z niedowierzaniem złapał się za głowę, a dopiero po paru sekundach zaczął świętować bramkę. Chyba z lekkim opóźnieniem do niego dotarło, że kolejne babole chwalonego obrońcy RTS-u pozwoliły gospodarzom wygrać przegrany mecz. Umówmy się – Olimpia nie miała prawa zdobyć tutaj nawet punktu, a zdobyła trzy. Sylwestrzak chyba pomylił niedawny dzień Wszystkich Świętych z szóstym grudnia i porozdawał przeciwnikom lekko prezenty z hojnością godną świętego Mikołaja.

My natomiast możemy postawić internetowy znicz dla jego fantastycznej serii, którą dzisiaj trafił szlag.

Cóż – w sumie kto jak kto, ale kibice Widzewa akurat takie cuda już w futbolu oglądali, choć w 1997 byli akurat po przeciwnej stronie barykady i stali się beneficjentami zdumiewającego comebacku. Po przeszło dwóch dekadach przyszło im poznać smak frajerskiej porażki. Pewnie najbardziej boli, że zawiódł lider defensywnej formacji. Ale z drugiej strony – za te wszystkie mecze, można mu chyba jeden mecz  4 minuty zaćmienia wybaczyć.

Reklama

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
0
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
4
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

0 komentarzy

Loading...